Gustaw kiedy już wszystko się ułożyło i więcej krwi nikomu nie ubyło podszedł do Sala.
- Mam nadzieję, że nie macie na swoim koncie zabójstwa kogoś z władz? Takie zarzuty to i wojsko może nie mieć siły was obronić.- Popatrzył na banitów.
- Oczywiście jeśli podacie fałszywe dane i nikt Was nie rozpozna to problemu nie widzę.- Uśmiechnął się do rozmówcy.
Polana była pokazem rzezi. Spalone wozy i powybijane wozy. Jak twierdził Sal to nie oni. Czyli kto?
- Co to za transport był? Wojskowy czy cywilny?- Nie skończył dobrze pytania gdy usłyszeli nadjeżdżających.
- W las Sal bierz ludzi! My tu zostaniemy a Wy osłaniajcie jak coś.- Sam sierżant wskazał miejsca gdzie jego ludzie mają się rozstawić. Domyślał się, że raczej zbóje nie wracają na miejsce zbrodni, ale widząc bandytów w tym miejscu może być trochę kłopotów, więc lepiej by ludzie Sala się ukryli.
Baron kusznikom kazał stanąć ukrytym za najbliższymi drzewami a sam kucnął przy jednym z zniszczonych wozów. Reszta kompanii miała go ubezpieczać.
Jak się pojawią ci co jadą Sierżant zamierza ich zatrzymać i spokojnie wypytać o spotkania na drodze. Może widzieli kogoś podejrzanego?