Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-08-2017, 18:29   #71
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Strzała trafiła prosto w cel. Długouchy zachwiał się i zgubił rytm kroków. Walter był zadowolony. Napiął łuk do kolejnego strzału. W tym momencie nastąpił strzał z rusznicy. Nikt się tego nie spodziewał. Zaskoczony akrobata upuścił łuk i zachwiał się. Początkowo nie wiedział co zrobić. Biegnąć na pomoc towarzyszom czy nie. Zauważył leżącą na ziemi tarczę i pas z przypiętym mieczem. Podniósł ją. W tym momencie usłyszał za plecami tętent kopyt. Odwrócił się i zauważył wycelowane w siebie lufy pistoletów. Zadali oni szereg pytań. Cyrkowiec już otwierał usta, by cokolwiek odpowiedzieć, lecz wyprzedzili go w tym Detlaf i Diuk. W trakcie, kiedy wspominano o zgubionej broni, podnosił ją, pokazując zgromadzonym jeźdźcom. Zastanawiał się również, czy wspominać, że elf ma strzałę w plecach. W końcu doszedł do wniosku, że lepiej nie. Zawsze istnieje szansa, że tamci jeźdźcy ruszą za nim w pogoń, zwalniając ich z tego obowiązku.
 
Ismerus jest offline  
Stary 19-08-2017, 23:33   #72
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus przestał kontrolować przepływająca przez niego moc, swoje ciało, a chwilę później i umysł. Umysł, który żeby nie pogrążyć się w szaleństwie pozbawił ucznia czarodzieja świadomości. Zamysł maga się jednak ziścił, wrogowie jak i towarzysze zostali rozbrojeni. Pokaz mocy mógł wzbudzić strach, a więc i groźba klątwy mogła się im wydawać realna.
W końcu, gdy uczeń czarodzieja odzyskał świadomość dostrzegł, że: po pierwsze i najważniejsze żyje, choć czuł się lekka otępiały, po drugie walka została zażegnana. Loftus mógł być więc dumny z siebie. Eter dawał olbrzymią potęgę, po którą wystarczyło tylko sięgnąć i nakierować. Myśli maga niebezpiecznie krążyły ku pożądaniu większej mocy i porzuceniu ograniczeń. W głębi duszy miał przy tym nadzieję, że o wydarzeniach z lasu nie dowie żaden z jego przełożonych w Kolegium, bądź łowców czarownic.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 20-08-2017, 19:11   #73
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację


Baron & przyjaciele

Południe, 21 Vorgeheim 2522
Las w okolicach Maselhof


Loftus powoli doszedł do siebie, a złe samopoczucie związane z bólem głowy osłodził mu wyraźnie widoczny u zbójców strach pomieszany z szacunkiem.

Leo bez umiejętności leczenia mógł służyć tylko jako pomocnik, na szczęście Baron posiadł tę cenną dla każdego żołnierza umiejętność. Skutecznie zajął się swoją raną, a wspomagany przez Leo także raną Berta. Martha z pomocą Sala sama już poradziła sobie z bandażowaniem.

Tymczasem zostaliście zaproszeni na śniadanie. Panowała przy nim cokolwiek niezręczna atmosfera, jednak wspólne jedzenie poprawiło nastroje i rozmowy zaczęły się kleić. Z wyjątkiem Marthy i Berta, nawzajem udających że to drugie nie istnieje. Smaczne jedzenie - w końcu dziczyzna zamiast wojskowych racji kupionych po najtańszej cenie - nawet Karlowi poprawiło humor.

Gustaw zastanawiał się jak to jest z tą amnestią i aż klepnął się w czoło, gdy przypomniał sobie, że w jego własnym oddziale jest Diuk, były więzień, zwolniony z ciemnicy za podjęcie służby w armii. Wszelkie pospolite przestępstwa można było zmazać służbą, a zdarzały się przypadki, gdy do "misji podwyższonego ryzyka" rekrutowano ludzi nawet spod samej szubienicy. Oczywiście, były wyjątki - zdrajców, szpiegów i tych podobnych od stryczka nic nie mogło uratować, ale zwykli zbóje rabujący na gościńcu mogli się zaciągnąć. Z rozmów wynikało, że ich głównym zajęciem było "pobieranie myta" od przejeżdżających przez "ich" teren kupców, kłusownictwo i tym podobne występki. Jak to Sal tłumaczył:
- Kupcowi nie można zabrać za wiele, bo zbankrutuje. Tym bardziej nie można go zabić - wtedy drugi raz na pewno nie przyjedzie. Ot, uszczknąć tyle, by mógł wkalkulować ryzyko w koszta. A i zdarzało się, że jak bez problemu współpracował, to i na kolację wyprawianą za jego pieniądze był zapraszany.


Popołudnie, 21 Vorgeheim 2522
Niewielka polana przy trakcie w okolicach Maselhof



Po posiłku Sal i jego ludzie poprowadzili Was do miejsca, gdzie miał miejsce napad na wozy. Podobnie jak Wy, choć z innych powodów, zamierzali dorwać odpowiedzialnych za o ludzi. A wcześniejsze słowa Gustawa spowodowały, że kilku z ich mogło nawet pomyśleć o dołączeniu do armii na poważnie.

Po kilku godzinach marszu poczuliście smród spalenizny i zaczynającego gnić mięsa, a chwilę później zobaczyliście resztki ciał martwych koni pociągowych, rozwłóczonych przez dzikie zwierzęta, spalone szkielety wozów, porozrzucane fragmenty broni, złamane strzały...


- Gdy przybyliśmy, było tu kilka ciał wozaków i eskorty. Pogrzebaliśmy ich. Nie było żadnego ciała napastnika. A i śladów walki podejrzanie mało. Na wieczornym popasie musieli ich dorwać, skoro nie na drodze tylko tu na polanie to się zdarzyło. Ale nawet to nie tłumaczy łatwości masakry. Pomyślałem, że pewnie przebrani za żołnierzy byli, stąd nasze nieporozumienie - spojrzał na Barona.

Rozmowę przerwały Wam sygnały od jednego ze zbójców, który dojrzał coś na drodze - najwyraźniej zbliżał się jakiś konwój...


Detlef & spółka

Późny poranek 21 Vorgeheim 2522
Trakt na południe od Nuln



Walter schował łuk i pozbierał pozostałości po elfie - oprócz ucha znalazł tarczę i pas z mieczem, rusznicę i uszkodzony plecak, a w nim pustą manierkę, worek, bukłak z piwem i kilkanaście buteleczek z jakimś płynem.

Abelard sprawdzał, czy ktoś nie potrzebuje jego pomocy. Ale nikt nie potrzebował - jakimś cudem łowy na elfa nie zaowocowały ranami. Przynajmniej nie u ludzi. Rannego wierzchowca mimo wyraźnego rozkazu kaprala nadal ignorował.
I to zapewne źle by się dla niego skończyło, gdyby nie słowa kaprala Detlefa, wskazujące, że za stan konia odpowiada pewien elfi dezerter i sugestia Diuka, by to Strażnicy Dróg zajęli się ściganiem zbiega.

- A to kanalia, łajdak i hultaj! Tak wierzchowca potraktować. Co za huncwot - szlachcic nie mógł dojść do siebie - I nawet go nie opatrzył. Zaiste, każdy nieludź... każdy elf znaczy to jeno utrapienie dla Imperium.
Choć kretyn, dowodzić potrafił, a łapać zbiegów chyba nawet lubił, ponieważ od razu zapalił się do pomysłu Karla.
- Jens, Hanni - pojedziecie wzdłuż brzegu, Owen, Hans - Wy skoczcie na drugi brzeg zobaczyć czy nie wypłynął z tamtej strony. Istvan, Ty się najlepiej znasz na koniach, zajmij się wierzchowcem kuriera. A Wy - wskazał na Was - możecie zameldować, że sprawa załatwiona. Bo załatwiona, jakem Anders von Flicken, z tych von Flickenów - zaakcentował, z czego należało sądzić, że z kilu gałęzi tego rodu ta uważa się za najlepszą, a przynajmniej najbardziej znaną - Ten pieprzony dezerter to pewnie i tak się utopił. Ale jeśli nie to pożałuje, że nie utonął. Jeszcze nikt nigdy mi nie uciekł. Poza tym cholernym Michaelem Salefkiem. Ale jeszcze go dorwę. Słyszysz Sal?! - krzyknął w kierunku lasu - Znajdę Cię, choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu!
A potem odezwał się do Was: - Skoro już tu jesteście, to przydajcie się na coś. Wozy z zaopatrzeniem dla armii wyjechały o świcie z Nuln, poproszono nas o eskortę, ale skoro już tu jesteście - powtórzył się - i będziecie wracać do armii to możecie się tym zająć.

Technicznie rzecz biorąc nie miał prawa wydawać Wam rozkazów - był strażnikiem dróg, a Wy żołnierzami - ale z drugiej strony słów szlachcica "z tych von Flickenów" lepiej nie ignorować.


Przybyli niedługo później wozacy okazali się kompanią wesołą i uprzejmą, co łatwo było poznać po łatwości, z jaką dali się przekonać krasnoludowi do podzielenia się zapasami napitku. Jak się okazało, z pięciu wozów trzy wiozły żywność, jeden broń, a ostatni - inne rzeczy przydatne w wojsku, w tym gorzałkę. Za eskortę robiło pięciu ludzi, każdy uzbrojony w kuszę i miecz. Małą, ale jak wam wyjaśniono - wojna jest, armia bierze każdego, dziw, że pozwolili gildii zatrzymać po jednym ochroniarzu na wóz.
- Bo my prywatna inicjatywa. Wojsko swoje wozy wysłało na północ, a reszta zapasów w koszarach w Nuln to im się spaliła - wytłumaczył główny wozak, uzbrojony w garłacz. Jego pomocnicy, czwórka młodszych członków gildii uzbrojona była znacznie słabiej, w długie sztylety, toporki i nadziaki.
Mimo tego, wszyscy mieli dobry humor. Szybko wyjaśniło się jego źródło:
- Niepisaną tradycją jest, że pięć procent towaru, znaczy jedna sztuka z każdych dwudziestu idzie na straty podczas transportu. A tradycja to w cechu rzecz święta. Jak się gąsiorki nie chcą rozbijać, to trzeba samemu pomóc - jeden z mocniej podchmielonych wozaków chętnie tłumaczył słuchaczom zawiłości fachu.
- A gorzałkę to zdrowo pić. Uważajcie: otóż, chodzi o bezpieczeństwo na drodze. Po takim piwie to człowiekowi chce się lać. A jak się leje z kozła, najłacniej można spaść i krzywdę sobie zrobić, albo przegapić przeszkodę. A z wódką bezpieczniej - rzadziej się leje i od razu mniej wypadków. - podsumował.


Popołudnie, 21 Vorgeheim 2522
Trakt w okolicach Maselhof


Droga mijała w spokoju, dopiero po południu, już niedaleko Maselhof, ciągle znikający w lesie to po jednej to po drugiej stronie kolumny Oleg dał znak, że za drzewami, na polanie coś się dzieje. Ewidentnie duża grupa ludzi się tam kręci...
 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 20-08-2017 o 19:16.
hen_cerbin jest offline  
Stary 22-08-2017, 12:52   #74
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw kiedy już wszystko się ułożyło i więcej krwi nikomu nie ubyło podszedł do Sala.
- Mam nadzieję, że nie macie na swoim koncie zabójstwa kogoś z władz? Takie zarzuty to i wojsko może nie mieć siły was obronić.- Popatrzył na banitów.
- Oczywiście jeśli podacie fałszywe dane i nikt Was nie rozpozna to problemu nie widzę.- Uśmiechnął się do rozmówcy.

Polana była pokazem rzezi. Spalone wozy i powybijane wozy. Jak twierdził Sal to nie oni. Czyli kto?
- Co to za transport był? Wojskowy czy cywilny?- Nie skończył dobrze pytania gdy usłyszeli nadjeżdżających.
- W las Sal bierz ludzi! My tu zostaniemy a Wy osłaniajcie jak coś.- Sam sierżant wskazał miejsca gdzie jego ludzie mają się rozstawić. Domyślał się, że raczej zbóje nie wracają na miejsce zbrodni, ale widząc bandytów w tym miejscu może być trochę kłopotów, więc lepiej by ludzie Sala się ukryli.
Baron kusznikom kazał stanąć ukrytym za najbliższymi drzewami a sam kucnął przy jednym z zniszczonych wozów. Reszta kompanii miała go ubezpieczać.

Jak się pojawią ci co jadą Sierżant zamierza ich zatrzymać i spokojnie wypytać o spotkania na drodze. Może widzieli kogoś podejrzanego?
 
Hakon jest offline  
Stary 23-08-2017, 08:58   #75
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg wzdrygnął się i wypuścił broń z rąk, jakby właśnie został przyłapany na gorącym uczynku i mocno wytarł dłonie w tył spodni, chociaż nie były brudne.
Z niewinnym uśmieszkiem rozejrzał się po towarzyszach, przygryzł wargi i zaczął jakby nigdy nic krążyć po placu i dłubać butem w ziemi.
- AAAA! - wrzasnął nagle wskazując palcem leżące na ziemi spiczaste ucho. Włóczykij pobladł i zaczął zataczać się do tyłu. Pewnie padłby, jak długi, ale widok nadjeżdżającej konnicy otrzeźwił go i spłoszył.
Frietz nie brał udziału w rozmowie, ba.. nawet nie nawiązał kontaktu wzrokowego z żołnierzami, a tym bardziej z przedstawicielem klasy wyższej, którego zdawał się po prostu bać, czy m musiał sprawić mu nie lada przyjemność. Kiedy przesławny von Flicken krzyknął w kierunku lasu Oleg aż skulił się w ramionach, jakby to na niego się szlachcic wydzierał.
Dopiero, kiedy konnica ruszyła w ślad za elfim dezerterem i zniknęła mu z oczu, a pojawiły się wozy, które mieli eskortować, Oleg zerwał się i w radosnym biegu chwycił porzuconą halabardę. Trzymając ją za jeden koniec, a ostrzem szorując po ziemi podbiegł do wozów, gdyż dobrze znał ów niepisaną zasadę "jednej z dwudziestu flaszek na straty". Nie raz podróżował z takim transportem dzięki życzliwości wozowych, lub w zamian za towarzystwo obeznanego w terenie przewodnika.

Nie przejmując się tym, że wciąż był umorusany od błota i gubił kawałki kamuflażu z chęcią korzystał z uprzejmości woźniców i raczył się mocnym trunkiem z wielką lubością. Poza przyjemnym szmerkiem w głowie nie spowodowało to jednak większego upojenia, po części dlatego, że sporo procentów wypocił biegając w tą i z powrotem objuczony bojowym ekwipunkiem, a po części dlatego, że musiał się tą jedną dwudziestą dzielić z pozostałymi członkami karawany, więc łyczki brał na miarę.

Włóczęga był w swoim żywiole. Na rumianej twarzy wciąż gościł uśmiech. Hasał po lecie, popijał gorzałkę, no żyć, nie umierać.
Właśnie przedzierał się przez krzewy trzmieliny, by podejrzeć z bliska kolorową sójkę, jednego z jego ulubionych ptaków, gdy ta zerwała się spłoszona strząsając suche końcówki bukowych gałązek. Oleg przywarł do leśnego runa będąc pewnym, że to nie on spłoszył sójkę. Łypnął karcącym spojrzeniem na długaśną halabardę, jakby było to jej wina, że robi tyle hałasu i skwasił się zastanawiając po jaką cholerę targa ją ze sobą, a nie zostawił na wozie.

Już zamierzał wycofać się z lasu by zaalarmować pozostałych, kiedy czołgając się w tył usłyszał znajome głosy.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 23-08-2017 o 11:18.
Morel jest offline  
Stary 23-08-2017, 21:36   #76
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert rozejrzał się po pobojowisku. Starał się znaleźć jakikolwiek ślad mogący naprowadzić go na sprawców, przyjrzał się nawet strzałom. Okrucieństwo sprawców mogło sugerować że to nie zwykli zbóje, a jakaś mroczniejsza banda, może nawet zwierzoludzie.
Gdy niziołek kończył oględziny, okazało się że do miejsca zbrodni ktoś się zbliża. Posłuszny rozkazom sierżanta ukrył się w krzakach między drzewami i załadował kuszę. W sumie zrobiłby to nawet bez rozkazu, wszak lepiej zaskakiwać niż być zaskakiwanym.
 
Komtur jest offline  
Stary 23-08-2017, 22:58   #77
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Zgodnie z rozkazem, przyszło im eskortować wozy z zaopatrzeniem. Taka służba! Walter szedł po boku jednego z pojazdów, trzymając dość luźnie łuk. Przy sobie miał również bukłak zdobyty na elfie. Od czasu do czasu popijał z niego łyk, delektując się smakiem. Można by dużo złego mówić o długouchym, ale trunek miał dobry. O wiele lepszy niż te w obozie. Ciekawe gdzie go zdobył? Może przywiózł ze swoich lesistych krain? Albo po prostu kupił na nielegalnym, wojskowym targu?
Wozy jechały powoli po nierównych, lesistych traktach. Pozwoliło to cyrkowcu wyciągnąć z plecaka jedną z tych buteleczek, znalezionych w plecaku. Przez chwilę przyglądał się jej zawartości, otworzył ją i powąchał. Nie był pewien co to jest, dlatego podszedł do Abelarda.
-Zobacz co znalazłem w plecaku elfa.Jest tego więcej, coś z kilkanaście.-powiedział, wręczając mu buteleczkę-Jak myślisz, co to jest?
 
Ismerus jest offline  
Stary 24-08-2017, 00:05   #78
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Gdy opatrywanie Berta Baron uznał za zakończone Leo, z zadowoleniem zasiadł do posiłku. Wyszeptał modlitwę dziękczynną do bogini i z zainteresowaniem słuchał, co ludzie lasu mają do powiedzenia. Jednocześnie mógł oddać się swojemu ulubionemu zajęciu w ostatnim czasie, czyli rzeźbieniu w drewnie. Napięcie, które towarzyszyło mu od wyjścia z obozu trochę opadło.

Gdy ruszyli, Leo co pewien czas obserwował okolicę, ale miał wrażenie, że ich grupa raczej nie musi obawiać się zasadzki. Po dotarciu na miejsce natychmiast poszedł w ślady Berta. Szukał przede wszystkim wskazówek i cenniejszych przedmiotów, ale, do czego przyznawał się tylko sam przed sobą, nie pogardził by również dłutem. Wiadomość o zbliżaniu się kogoś nie przerwała jego pracy. Był przekonany, że to krasnolud ze swoją grupą.
- Spróbujmy się tym razem nie pozabijać przed rozmową - mruknął tylko do siebie grzebiąc w kolejnej kupie popiołu.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 24-08-2017, 15:29   #79
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Taajest! - Thorvaldsson odparł służbiście salutując szlachcicowi. Nie, żeby przejmował się pochodzeniem i statusem jakiegoś ludzia, ale skoro wszystko szło po myśli khazada, to dlaczemu się nie powygłupiać i nie pobłaznować trochę.

Mimo, że sam chętnie poszukałby drzewołaza, to łażenie po lesie niezbyt mu się uśmiechało. Że też wiewiórkogłowy nie mógł uciekać gdzieś w góry, albo wręcz Podziemnym Traktem.

Pozbierali klamoty kuriera i zabrali z wozami. Jako eskorta znaczy się. Choć wraz z mijającą drogą zapasy trunków malały, to wciąż zostawało dużo dla wojaków w obozie. Krasnolud nie pozwalał sobie i pozostałym podległym mu żołnierzom pić zbyt dużo, bo pijany żołnierz oznaczał kłopoty - w najlepszym razie opierdziel i karne kopanie latryn od porucznika Grubera. Na tęgie picie przyjdzie czas po powrocie do obozu.

* * *

Gdy tylko Oleg dał im znać o grupie ludzi na polanie nieopodal drogi, khazad wstał na równe nogi i przytrzymując się oparcia kozła lustrował okolicę ze szczególnym uwzględnieniem rzeczonej polanki.
- Uwaga, żołnierze! To mogą być zbóje, przed którymi mamy bronić tego transportu! Nie dostaną od nas niczego chyba, że halabardą po łbie! - Oznajmił pozostałym.

- Hej, wy tam! W imieniu armii Wissenlandu nakazuję wam rzec kto wy i co tutaj robicie!? - Krzyknął w kierunku postaci na polanie, które najwyraźniej zaczęły chować się przed przenikliwym wzrokiem dzielnego kaprala i jego równie dzielnych żołnierzy.

- Poniechajcie wszelkich wrogich zamiarów, bowiem zostaniecie ukarani w trybie natychmiastowym i z całą surowością przewidywaną w czasie stanu wyjątkowego i wojny! Za wrogie działania zostaną uznane zbliżanie się z dobytym orężem oraz mierzenie z broni do żołnierza Jego Elektorskiej Mości! - Zaryczał, wyraźnie z siebie zadowolony.

- Kopa w dupę dostaniecie... - mruknął pod nosem, a siedzący obok wozak zarżał jak koń.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 24-08-2017, 17:00   #80
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Baron był w stanie sam odpowiedzieć na jedno ze swoich pytań - transport był wojskowy. A indagowani wozacy wyznali ze strachem, że nikogo podejrzanego nie widzieli... nie licząc Was.

Oględziny miejsca zbrodni przyniosły kilka ważnych informacji:
Strzały, jak zauważył Bert, nie wyglądały na użyte w walce. Były połamane tak, jakby po prostu wysypały się z kołczana i zostały zdeptane przez konia. Wyglądało to tak, jakby dopiero w ostatniej chwili łucznik zauważył, że coś jest nie tak, ale nie zdążył już naciągnąć łuku.
Nie było żadnych ciał napastników - albo nie mieli strat, albo byli na tyle zdyscyplinowani, by zabrać swoich poległych. tak czy inaczej prawdopodobnie wykluczało to zwierzoludzi i orków. Ci pierwsi nie byliby zdolni do takiej taktyki i dyscypliny, a ci drudzy nie zaatakowaliby konno i raczej nie zaskoczyliby tak łatwo żołnierzy.
A i ślady wojskowych butów różniły się nieco od wzoru, jakie sami zostawiali...
Atakującymi na 99% byli ludzie.
Ogień musiał być bardzo mocny - spalone wozy to jedno, ale drewno nie płonie w tak wysokiej temperaturze, by tak stopić metal. Dodatkowo - spalenizna dziwnie pachniała. Nie miał jednak niezbędnej wiedzy, by dokładniej to określić. Może jakiś alchemik lub mag mógłby powiedzieć coś więcej?

Leo nie znalazł cennych przedmiotów - wozy transportowały zapasy dla żołnierzy, a dla nich kosztowności się nie wiezie. Pod warstwą stopionych metalowych przedmiotów znalazło się natomiast kilka nadających się do użytku mieczy (choć uszkodzone przez temperaturę straciły na jakości)), a w resztach beczek - kilkanaście grotów do strzał, oszczepów i włóczni. Żadna z wiezionych gotowych włóczni nie ocalała.



Zza drzew nagle dobiegł Was krzyk:
- Sal! ty stary ochleju! Puściłeś kieckę Marthy i już się w lesie zgubiłeś mieszczuchu chędożony!? - wszystko w przyjaznym, żartobliwym tonie. Niektórym głos wydał się znajomy. I nic dziwnego - po chwili na polanę z uśmiechem wpadł Oleg i zaczął witać się uściskami z "bandytami". Widać było, że znają się jakiś czas i są w przyjaznych stosunkach.

Po chwili usłyszeliście też ryk kaprala Detlefa i wszystko stało się jasne.
Tym razem nikt się nie pozabijał przed rozmową.
Obie części oddziału spotkały się razem. I każda przyprowadziła kogoś ze sobą. Tylko wozacy wyglądali na przestraszonych, kiedy nagle okazało się, że ich obstawa zna się ze zbójami...
 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 24-08-2017 o 21:30.
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172