Will się zdecydowanie lekko pogubił. Na szczęście robił to już tak wiele razy w przeszłości, że mógłby wykładać na uniwersytecie przedmiot związany z nieogarnianiem i skutecznym do tego reagowaniem na dziwną rzeczywistość (albo stworzyć własną filozofię opartą na znajdowaniu chwil szczęścia). Czy coś. Prawdopodobnie to opary Trunku Ostatecznego, bo cóż innego mogło wpłynąć na mózg prostego chłopaka i zmusić go do myślenia?
W każdym razie po schowaniu nieprzytomnych ochroniarzy w kiblu i upozorowanie alkoholowego zgona (cieniasy), Will oddał się całkowicie do dyspozycji Bimbromanty.
- Szefie, to ten tego, mów kiedy bić - i jako rzekł, tak się przygotował. - A z gadaniem to chyba na razie mi się nie chce. Jakby co, ja mogę zaraz jakiś kamuflaż ładny znaleźć. |