Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-08-2017, 21:44   #311
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
BIMBROMANCJA


William Praudmoore nie bawił się tak dobrze odkąd zabawiał się z laskami w mieście... czyli w sumie jakby nie patrzył to zdaję się było wczoraj. No dobra, tym razem było lepiej. Miał tylko nadzieję, że tytuł rzeczywiście zostanie nadany taki jak sobie zaliczył (hy, "zażyczył"), żeby mógł go odnaleźć w przyszłości i włączyć do swojej prywatnej kolekcji... a właściwie to dopiero ją zapoczątkować. Może nawet trafi do sieci Molocha, bo przecież wiadomo, że główna sztuczna inteligencja Molocha to program powstały z nieprzeliczonych terabajtów produkcji pornograficznych. A przynajmniej tak mawiał Szczerbaty Jonasz z Appalachów, a wtórował mu jego ochroniarz i kompan do ćpania Kutas Smutas (i lepiej było nie pytać czemu Jonasz był szczerbaty). W każdym razie po zakończeniu wspaniałej sceny Praudmoore ubrał się i wyszedł na korytarz, a wraz z nim te dwie laski. Kobiety zechciały iść do gości, ale Praudmoore potrzebował poszukać kibelka, więc obiecał im że jeszcze do nich dotrze. Tak się składało, że jedyny w podziemiach WC był obok strażników broniących przejścia dalej korytarzem. Strażnicy też ludzie, więc wpuścili go.

Trochę zajęło Praudmoorowi zrobienie klocka i wyjście, ale w końcu udało się. Gdy mył rączki to usłyszał dziwne dźwięki na korytarzu. Uchylił drzwi i zobaczył dwóch strażników leżących na korytarzu, a napierdolonych jak dzikie szpadle w dobry jesienny wieczór. Nad nimi stał Ryszard Kocięba. Holiłud zapytał co się stało, a Bimbromanta jedynie wzruszył ramionami samemu nie bardzo wiedząc co się właściwie przed chwilą stało. Niedorzeczności jakie na niego trafiły były praktycznie nieopisywalne, a dość powiedzieć, że natrafił na rekinów finansowych które rzuciły się na niego i wciągnęły w najnudniejszą rozmowę jaka w życiu mu się przydarzyła. W sumie to sam się wówczas ostro napierdolił wódą, taką różowawą, ale wtedy to było mu wszystko jedno. Ostatnie co pamiętał to, że przechylił szklankę, a chwilę później patrzył na Praudmoora wychodzącego z klopa w jakimś podziemnym korytarzu, a pod jego nogami leżało dwóch osiłków.

[Ukrywacie nieprzytomnych strażników?]

Po kilku chwilach Holiłud i Bimbromanta ruszyli dalej korytarzem docierając w końcu do kolejnych drzwi (no, przynajmniej innych niż niewielka kanciapa strażników). Drzwi były podwójne, zdobione złotym ornamentem z jakimiś koncepcjami chińsko, hindusko, chuje muje dzikie węże. Już po lekkim uchyleniu drzwi (były zamknięte na klamkę, ale dało się je cicho otworzyć) do uszu dwóch awanturników dotarła sącząca się cicho muzyka, a i łatwo można było wywęszyć niezwykły zapach. William nieumiał niczego porównać z tym zapachem (choć odrobinę był podobny do Tornado), ale wspaniałe wykształcenie bimromanckie Kocięby wskazało mu, że był to Ostateczny Trunek. Wyjątkowo silny i niebezpieczny napój wyskokowy o mocy takiej, że dało się jedynie opisać równowaniem algebraicznym: Łódka = Wódka to Tankowiec = Ostateczny Trunek. Dwójka zajrzała do środka, a tam w oparach absurdu na samym środku paliło się ognisko, nad którym zawieszony na łańcuchu był olbrzymi garniec. Wokół, przy ścianach rozstawione były sofy, pufy i inne poduszki, na których siedziało i leżało mnóstwo rozmarzonych osób. Pomieszczenie było słabo oświetlone, a to głównie przez ognisko płonące w środku. Dodatkowo świeciła się latarka trzymana przez nie kogo innego jak właśnie przez Andrzeja Młota zwanego Ajejem. Był jednym z tych rozmarzonych. Widać było, że nie zareaguje na wiele bodźców z zewnętrz. W jego głowie rozgrywała się scena w podziemiach jakiegoś bagiennego terenu, choć to nie brzmiało zbyt sensownie. Miał ze sobą sękatego kija, pochodnia i jakiegoś pomagiera, a bił się o złoto, chwałę i szczęście.

Nagle wzrok Bimbromanty padł na postać stojącą przy samym garncu - był to niewątpliwie inny Bimbromanta! Znaczy nie Ryszard Kocięba, a kto inny, ale niewątpliwie władający podobnymi mocami! Postać ta miała wielkie, czarne wąsy lekko zakręcone przy końcówkach, a i czapkę bimbromancką. Szaty jego były nietypowe, bo czyste i składające się niemal całkowicie z dżinsowej odzieży z elementami amerykańskiego disco lat 70. Miał również trochę dziwną fryzurę jakby postawioną w górę. Był raczej gruby, choć nie bardzo. Mieszał zawzięcie, ale przy szerszym otwarciu drzwi z pewnością zauważy Holiłuda i Bimbromantę...
 
Anonim jest offline  
Stary 22-08-2017, 17:01   #312
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will się zdecydowanie lekko pogubił. Na szczęście robił to już tak wiele razy w przeszłości, że mógłby wykładać na uniwersytecie przedmiot związany z nieogarnianiem i skutecznym do tego reagowaniem na dziwną rzeczywistość (albo stworzyć własną filozofię opartą na znajdowaniu chwil szczęścia). Czy coś. Prawdopodobnie to opary Trunku Ostatecznego, bo cóż innego mogło wpłynąć na mózg prostego chłopaka i zmusić go do myślenia?
W każdym razie po schowaniu nieprzytomnych ochroniarzy w kiblu i upozorowanie alkoholowego zgona (cieniasy), Will oddał się całkowicie do dyspozycji Bimbromanty.
- Szefie, to ten tego, mów kiedy bić - i jako rzekł, tak się przygotował. - A z gadaniem to chyba na razie mi się nie chce. Jakby co, ja mogę zaraz jakiś kamuflaż ładny znaleźć.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 22-08-2017, 21:15   #313
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Ubezpieczaj mnie. Załatwię to. - mruknął Ryszard.

Trunek Ostateczny. Rezydencja Krakowskiego chowała w sobie masę niespodzianek. Kocięba otworzył szerzej drzwi (ale nie tak, aby tamten zobaczył Holiłuda) i wkroczył do komnaty. Kantem dłoni stuknął o szyję, aby pokazać tamtemu w starożytnym bimbrowym esperanto, że oto idzie swojak. Chociaż tak naprawdę Rysiek był spięty i gotów potraktować przeciwnika spawem czy innym narzędziem mordu schowanym w kieszeniach marynarki.

Podszedł jednak do gara, stanął naprzeciw tamtego Bimbromanty i przywitał go przedstawiając prawdziwy przebieg cudu w Kanie Galilejskiej.

- 1 Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. 2 Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. 3 A kiedy zabrakło wódki, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wódki». 4 Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?» 5 Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». 6 Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. 7 Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą!» I napełnili je aż po brzegi. 8 Potem do nich powiedział: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!» Ci więc zanieśli. 9 Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się wódką - a nie wiedział, skąd ona pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego 10 I powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobrą wódkę, a gdy się napiją, wówczas gorszą. Ty zachowałeś dobrą wódkę aż do tej pory». 11 Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Kiedy umilkł wlepił wzrok z tamtego czekają co też odpowie na opowieść o Jezusie przemieniającym wodę w alkohol, która wszak udowadnia, że wszelkiego rodzaju pomnażanie alkoholi stanowi czynność biblijną, wręcz mesjańską, a nawet boską.
 
Stalowy jest teraz online  
Stary 22-08-2017, 21:29   #314
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację


Po spuszczeniu wpierdolu piździelcowi w kapeluszu Andrzej Młot podniósł młot, znaczy wzrok, i ujrzał jakiegoś grubego strażnika razem z kapłanem węszącego coś na bardzo podejrzanie wyglądających pagórkach tajemniczo usadowionych wśród ogólnych bagien. Postanowił zbadać sytuację i natrafił na wejście do katakumb. Usłyszał głos:
- Czego tam szukamy Adelmusie? - na co odpowiedział mu głos Złomoklety:
- No córki Pana Ryszarda.
- A co się stało z Velem?
- Vel był pieprzniętym Mistrzem ścieżki Pinokia, opiekował się jakimiś dzieciakami podejrzewali niektórzy nawet że to on jest Mikołajo - pedofilem. Okazało się jednak że to Lama zrzucał na niego tropy Velczyński dostał wkurwa wysadził go bombą zmienił się w wielką płonącą kukłę i przytrzymał Lamowatego żeby nie schował się do lodówki jak Idiana Jones normalnie wyglądał jak ten Hamerykański Burning Man z festiwalu! No i w ten sposób Vel oczyścił mieszkanko i świat ze zbocczenia.
- szerzej odpowiedział Andrzej Nowak i na moment zapadła cisza.

Tym czasem Andrzej Młot podążając za poświatą trzymanych przez pozostałą dwójkę lampy dotarł do okrągłego, kamiennego pomieszczenia. W centrum jego stały dwa marmurowe nagrobki, a ściany były ozdobione tajemniczymi runami. Grubszy strażnik miejski stwierdził, że to czego szukacie jest w nagrobku. Ajej i Złomokleta na moment przejęli się, no w sensie - cokolwiek poczuli... no jakby lekką niestrawność albo irytację gdy mięso utyka między zębami - że córka Ryszarda nie żyje. Tym czasem mężczyzna popchnął wieko jednego z nagrobków. Andrzeje (no, już siebie widząc nawzajem) powoli podeszli i zajrzeli do środka. Wewnątrz był stary, niewielki telewizor z podłączonym do niego magnetowidem (zestaw wyglądał na początek lat 90.). Na ekranie widać było pornosa, w którym dwóch typów na zmianę posuwało trzy panienki (dwie młode, jedną starszą) - jednym z typów był William Praudmoore. Przynajmniej można było się dowiedzieć czemu nazywał się Praudmoore. W każdym razie strażnik będący z Andrzejami nagle rzucił się do magnetowidu mówiąc pod nosem
- Kurwa, nie to. - i zatrzymał magnetowid, a następnie nacisnął guzik w telewizorze włączając tym samym inny kanał.

Na ekranie pokazała się postać Tymoteusza Krakowskiego. Miał na sobie szlafrok całkiem otwarty od przodu - był pod nim ewidentnie nagi. Nie był to widok, o którym ktokolwiek marzył. Zmęczony wódą, narkotykami i wszelkim chujstwem niespełniony producent filmowy stanowił wrak człowieka. Właściwie wyglądał jak typowy Żul, ale za to majętny.
- Zrobisz mi loda? - zapytał do postaci będącej poza kadrem. Obaj Andrzeje zwrócili jednak uwagę na tło. Było to pomieszczenie, w którym znajdowała się obszerna biblioteczka, było duże biurko i wiele foteli. W tle nie było słychać żadnej muzyki, której rytm zdawał się poruszać cały parter, a i która dolatywała na korytarze piwnic i pięter. W momencie, gdy w kadr zaczęła wchodzić postać młodej dziewczyny strażnik jeszcze raz nacisnął klawisz na telewizorze. Tym razem pojawił się widok tak jakby z kamery z wejścia do katakumb, w którym Andrzeje stali (nie było tam żadnej kamery, no ale obraz jest...). Do katakumb właśnie skrada się zgraja zwierzoludzi i zombiaków. Strażnik wyjął kasetę z magnetowidu, schował ją za pazuchę, powiedział coś w stylu "Prawdziwy klasyk" i zniknął.

Andrzej Nowak trzymając pochodnię, a Andrzej Młot... no młot... pozostali sami w okrągłym pomieszczeniu, z którego jedyne wyjście prowadziło do lekko zakręconego korytarza - tego samego, do którego właśnie ładują się zwierzoludzie i zombi jeżeli wierzyć obrazowi z telewizora (wciąż działa). W pomieszczeniu pod ścianami leżą różne szmaty i normalne rzeczy jakie można znaleźć w średniowieczne chacie wyposażonej w chlew. Nie ma tylko świń.
 
Anonim jest offline  
Stary 29-08-2017, 21:24   #315
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
KONIEC ŚWIATA


- Ryszard Kocięba. - powiedział ten drugi bimbromanta wysłuchawszy całej przypowieści opowiadanej od tysięcy lat przy trunkach wyswys (wysokoprocentowych wyskokowych). Jego głos brzmiał trochę dziwnie, ale Ryszard nie zdołał zorientować się o co z tym chodziło.
- Pozostań chwilę i posłuchaj. - przemówił i ciągnął dalej - Nie wszystko tutaj jest takie na jakie wygląda. Rezydencja znajduje się na prawdziwym zadupiu zwanym również końcem świata, a przynajmniej prawie końcem świata, no bo do końca świata jest jeszcze sporo kilometrów (jak się jest w Sieradzu to trzeba jechać na Charłupię Wielką, potem Rowy, Kliczków Wielki, Kliczków Mały, Bukowiec, Brąszewice, Kuźniczka, Czajków, Muchy, Głuszyna i dopiero jest Koniec Świata!). - zanim Kocięba przypomniał sobie swe bimbromanckie wiedzy tajemne na temat Końca Świata istotnie leżącego gdzieś tam jak Łódź to już drugi bimbromanta odchrząknął i kontynuował - W tym miejscu jest skrzyżowanie różnych światów. Trzeźwości i pijaństwa. Dobra i zła. Porządku i chaosu, a nawet wódki i wina. Tutaj można uzyskać wyzwolenie, ale może to być cena wielkiej niewoli.

Do Bimbromanty powoli docierało, że ten drugi po prostu gra na czas. Mówi frazesy znane od wieków, ale hej suczki nie ze mną takie sztuczki. Ryszard Kocięba zajrzał do gotującej się w garze cieczy, a ta spojrzała w niego. Zrozumiał, że wtuleni we wciąż sączącą się muzykę lat 90. odwiedzali miejsca dostępne jedynie dla najbardziej napierdolonych ludzi tego świata. Powoli zresztą i umysł Ryszarda Kocięba zaczął pływać po nieskończonym morzu wódki.

-------------------------------------------------------------

I tyle widział i podsłuchał William Praudmoore wciąż stojący na korytarzu. Zapach jaki docierał do jego nozdrzy nie był aż tak potężny jak do stojącego nad garem Bimbromanty (no, z tym drugim bimbromantą, który wciąż nie przedstawił się, więc nazywajmy go... jakkolwiek, bimbromanta z małej litery?). Jednocześnie do Praudmoora podszedł jakiś człowiek szafa z jakimiś dresiarskim przydupasami. Typ wskazał Praudmoora palcem zapytał dość nieprzyjemnym tonem "kim kurwa jesteś i co tu robisz?"

-------------------------------------------------------------

A z kolei tego co działo się z Holiłudem nie widział i nie słyszał Ryszard Kocięba, choć przecież daleko go nie było. Przynajmniej ciałem, bo duchem i umysłem to trochę oddalił się. Muzyka przesłoniła wszystko, a i ten drugi bimbromanta zaczął śmiać się w dość hienowaty sposób.
- Nie pamiętasz mnie? - zapytał, ale jego głos był jakby oddalony. Prawda była taka, że Bimbromanta rzeczywiście nie pamiętał go. Nie wiedział kto to jest, a przecież wiedza bimbromandzka powinna zapewniać takie informacje. Kto jest kim i w ogóle. No, ale tym razem trzeba było wytężyć mózgownicę i przygotować się na falę totalnego złojenia się alkoholową falą.
 
Anonim jest offline  
Stary 29-08-2017, 23:35   #316
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Co za czary? Will nawet z odległości poczuł dziwne wibracje. Miał kiedyś do czynienia z jednym takim gościem, co mówił, że z Seattle pochodzi i tam mieszka. Podobne czuł wtedy rzeczy. A i widział, jak ten gdzieś po kryjomu robił różne gusła. Kiedyś Ostry Jack się do niego przyczepił i zaczął machać spluwą przed twarzą. Nie wiedzieć czemu, broń wypaliła akurat w momencie, gdy lufa celowała w stopę Jacka. Will dałby każdy gambel, że to nie był przypadek.
Teraz też już nic nie będzie przypadkowe.

Will już chciał udać obcokrajowca, ale szybkie, niepochodzące z jego głowy wspomnienie pokazało, jak się kończy interakcja obcokrajowców z takimi osobnikami. Usta same ułożyły się w słowa:
- Na imprezie jestem, c'nie?! Gość Krakowskiego. Poruchałem dziewczynki tamo - wskazał kierunek na pornoroom - i teraz szukam jakiejś wódeczki. Nie macie czegoś?
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 02-09-2017, 00:45   #317
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację


- Kurwa spóźniliśmy się... - Zaczął soczystą wiązankę Astralny Złomokleta, gdy zrozumiał, że zawiedli w misji ratunkowej. Tak skupił się na wyklinaniu tego wrednego świata, który mimo osobistych poświęceń nie pozwolił mu uratować córki przyjaciela, że dopiero po chwili zorientował się, że środowisko wokół niego zostało zmienione.

~To na pewno jakaś sztuczka! Obok mnie stoi Ajej a te zombiaki to pewnie jakieś maskowanie na naszych towarzyszy~ - Pomyślał.

Danych było jednak za mało, aby łamać obce szyfry. Żywe Trupy mogły być równie dobrze jakimś technologiczno - mistycznym wirusem! Najlepszym wyjściem było działanie wobec wyznaczonych parametrów przy jednoczesnym nagięciu ich do własnych potrzeb.

Astralny Andrew miał swojego czasu kontakt z grami cRPG, do których tworzył farmiące boty na zlecenie z jedwabnego szlaku kojarzył, więc mniej więcej, z czym to się pije postanowił, więc że będzie odgrywać kapłana bóstwa szczęścia, pijaństwa i wiedzy, bo oczywiste jest, że te trzy domeny łączą się ze sobą, więc w każdym settingu fantasy musi takie coś być. Uniósł przed siebie pochodnie, po czym, uroczystym głosem wyśpiewał psalm pijusów:

Od methanolu kiepskich, trunklów i izby wytrzeźwień racz nas ocalić pijany szczęściarzu

Od esperalu, alkoholizmu i chorej wątroby racz nas ocalić pijany szczęściarzu

Plan był prosty naładować światło z pochodni boską mocą, która odpędzi potencjalnych nieumarłych a nie zaszkodzi żywym. Dodatkowo wiadomo, że światło może posłużyć za nośnik informacji w końcu mówi się o światło wódach, co nie? Złomokleta skleci, więc mistyczne meta dane i zaszyje w podprogową światło wiadomość:


Cytat:
Rysiek spóźniliśmy się. Zabili ci córkę! Mam pomysł w tym miejscu jest dziwna moc i ona mnie zmienia sądzę że mógłbym spróbować ożywić twoją córę ale będziesz musiał mnie poprowadzić.

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 25-09-2017 o 14:32.
Brilchan jest offline  
Stary 02-09-2017, 13:05   #318
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie kolejnym bimbromantom powinna zapewniać odpowiednie wykształcenie, aby rozpoznać każdego innego bimbromantę. Ale to nie było to.
Przez chwilę myślał, że to może być on sam z przeszłości, ale gęba się całkiem nie zgadzała. Poza tym jak on z przeszłości mógłby pouczać i równać się z nim z teraźniejszości?
Trzeba było sięgnąć po inną wiedzę. Pan Ryszard sięgnął więc po wiedzę prywatną…

...i to co z niej wyczytał było straszne

- O kurwa! Stary?! Co ty tutaj robisz?!

- Zostałem wynajęty!

- W takim razie to zasadzka! Stawaj do walki!


Jeżeli ktokolwiek uważał kiedykolwiek, że Teściowa Ryśka była złą i agresywną kobietą najwyraźniej nigdy nie był w gościnie w domu Ryszarda Kocięby, kiedy ten był jeszcze młodym człowiekiem. Stary Ryśka miał to do siebie, że był praktykującym bimbromantą już w czasach kiedy Rysiek był jeszcze dzieckiem. Był w dodatku piekielnie wrednym i pieruńsko agresywnym, potrafiącym zsyłać klątwy na całe ulice tylko za krzywe spojrzenie lub sikanie pod jego blokiem. W domu nie było przemocy. Ryśkowi pozostało tylko podejrzewać, że to aura WOJNY i GWAŁTOWNOŚCI jaką roztaczał jego Stary przesiąknęła go i całe jego mieszkanie.
Ostatni raz widział go na studiach. Stary przed odjebaniem czegoś naprawdę wielkiego przyszedł do akademika i zorganizował największe chlanie w jego historii. Właśnie podczas tamtej pijatyki Stary pasował Ryśka na Bimbromantę strzelając mu z liścia w pysk, jednak coś przeskoczyło na drodze przeznaczenia i odpowiednia wiedza sama zaczęła Ryśkowi włazić do głowy. Od tamtego czasu nie widział tego starego jełopa.

Bimbromanci starli się w pojedynku alkoholowych czarowników, chwytając strumienie absurdu i opary etanolu formując z nich okrutne czary i podstępne zaklęcia. Ciskali w siebie kulami alkoholowego ognia, oparami pijaństwa, esperalowymi klątwami i tekstami z filmów karate klasy C. Te ostatnie były wyjątkowo niebezpieczne dla inteligenckiej duszy Pana Ryszarda, bowiem godziły w jego dobry smak i intelekt. Jednak chłodny mur rezerwy powstały od kiedy Rysiek stał się Panem Ryśkiem i musiał się zajmować mętami najgorszego sortu odbił te niecne próby ataku.

Był jednak pewien problem. Obaj tytani alkomancji szybko zrozumieli, że walka była bezcelowa - w koło było zbyt dużo energii alkoholowej, a obaj byli mistrzami w jej kontrolowaniu. Stojąc w mistycznym zwarciu nad kotłem mierzyli się spojrzeniami.

- Ty stary durniu! - warknął - Znikasz na trzydzieści lat, a teraz się pojawiasz i dajesz się wynająć pedofilom! Te skurwiele posuwają twoją wnuczkę!
Twarz Starego Pana Rysia nadal miała wredny wyraz, czerwoną od wysiłku i alkoholu, jednak słowa syna ruszyły go trochę.

- Gówniarzu!
- zwrócił się uprzejmie do syna - Zjednoczyłem się z przeznaczeniem! Żyję napędzany alkoholem i absurdem! Przeznaczeniem twojego dziecka jest to co się ma stać! Nie możesz temu się przeciwstawić

- To miałeś na myśli mówiąc o wyzwoleniu i niewoli! Jebać przeznaczenie... i system!
- odkrzyknął Pan Ryszard - Nie dam spaskudzić sobie córki!

- Chromolić tą gówniarę! Sama wlazła w łapy Krakowskiego! Czas synu, abyś dołączył do mnie! - odparł Stary Ryszarda z szerokim uśmiechem - Każdy bimbromanta tutaj kończy. Staje się posłańcem przeznaczenia!

Pan Ryszard zrozumiał, że skrewił. Wdał się w walkę ze Swoim Starym, który przeszedł w wyższy stan istnienia. Zdobył teoretyczną nieśmiertelność i poznanie rzeczy niepojętych, jednak był związany z natężeniem mocy przeznaczenia. Rysiek podejrzewał, że sprowadzić tu Starego mogła plota odnośnie darmowej wódki na imprezie u Krakowskiego. Ilość ludzi, którzy tutaj ściągnęli ze wszystkimi swoimi głupimi myślami, żądzami i roszczeniami spowodowała powstanie masy krytycznej i możliwość fizycznej manifestacji Starego Pana Ryszarda.
Ale była jeszcze jedna rzecz do której mógł się odwołać, a która mogła nie być wiadoma Jego Staremu.

- Ty stary głupcze! - rzucił uprzejmie - Jeżeli my nie uratujemy Marysi to przylezie po nią Jadwiga! Jadwiga Bass! Moja Teściowa!

Wspomnienie Baba Jagi zmazało przebiegły uśmiech z twarzy Starego.

- Ona przecież już nie żyje! - zawołał z gniewem.

- Wypędziłem ją w Otchłań, ale ona przyjdzie tutaj. Przyjdzie i zabierze Marysię! Twoja wnuczka ma tylko trzynaście lat! Nie była jeszcze pasowana! - zawołał rozpaczliwie.

Może Stary Ryśka nie ogarniał już kalendarza, ale dzieciaka należało pasować kiedy wkraczał w pełnoletniość. Od tego momentu nowy bimbromanta robi co mu się tam żywnie podoba, ciesząc się pewną ochroną przed zakusami złych mocy. Gdyby Marysia była bimbromantką to jej złe decyzje byłyby tylko jej złymi decyzjami. Coś jak pełnoletniość i odpowiadanie za własne czyny. Lecz bez pasowania… Każdy kto chciał mógł ją dowolnie omotać… w tym… Jadwiga Bass.
Mało kto wiedział (sama Jadwiga chyba się nie skapnęła, że Stary Ryśka, to ojciec Ryszarda), ale Stary Ryśka był jej dawnym, śmiertelnym wrogiem. Wrogiem odwiecznym, nie związanymi domowym ogniskiem, ale zwykłą walką o wpływy i bogactwa. Stary najwyraźniej myślał, że Baba Jaga już dawno przewraca się w grobie czy coś.

- Kurwa. - stwierdził Stary Ryszarda opuszczając ręce i wygaszając szalejące w pomieszczeniu moce - To cholera… zmienia tajemną postać rzeczy.

- Muszę odnaleźć ją o odbić z tego zwyrodnialczego bankietu! Tu piją tylko ekskluzywne alkohole! I zajebać Krakowskiego… jego i wszystkich z Pedofilskiej Mafii!

Stary Ryśka zrobił już całkiem głupią minę. Pan Ryszard się zastanowił czy przypadkiem Stary nie został w jakiś sposób oszukany przez swoich mocodawców.

- Kurwa. - skwitował w końcu Stary Ryśka - A jebać system. Pomogę ci.
 
Stalowy jest teraz online  
Stary 13-09-2017, 21:32   #319
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
TAJEMNA KRAINA


- Gdzie ja w ogóle, kurwa, jestem? - to pytanie zadawali sobie już filozofowie w starożytności, ale wciąż było popularne w kręgach żulerni tego świata. Niektórzy zasypiają w barze w Las Vegas, a budzą się w motelu, gdzieś w Nowym Meksyku w wannie pełnej lodu ze świeżo zaszytą raną po wyjęciu nerki. Inni po prostu żyją w zachodnio europejskiej strefie wojennej, ale dowiadują się o tym dopiero, gdy uderza w nich furgonetka prowadzona przez islamistów. Kolejni siedzą na kanapie na imprezie, gdy urwany film nagle znów zaskakuje i zaczyna grać.

W tej ostatniej grupie znalazł się William Praudmoore. Blef użyty wobec bandy osiłków okazał się niezwykle skuteczny. Pomogli mu znaleźć więcej wódeczki, a równocześnie zaprowadzili spowrotem na parter. Trochę spędził z nimi czasu utrzymując swój kamuflaż imprezowicza. Nie było to łatwe zadanie, ale Holiłud posiadał nieprzebrane pokłady socjalnych zdolności specjalnych. Tamci początkowo nie wierzyli mu zbytnio i jakby pilnowali, ale przerwali, gdy jedna z lasek, z którymi wcześniej się bzykał znalazła go i dosiadła się do popijawy. Odbywała się w dużym pomieszczeniu z włączonym telewizorem. Nikt nie zwracał uwagi na grający w tle tani horror, a zresztą dźwięk był wyłączony - liczyła się jedynie muzyka. W momencie, gdy William Praudmoore ocknął się i zadał sobie sławetne pytanie leciała akurat muzyka wmawiająca mu, że jest młody. Czuł się młodo. Nie był już pilnowany przez grupkę dresów, a i laska tak tajemniczo jak wcześniej się pojawiła tak i teraz znikła. Obok niego na kanapie siedziało dwóch typów palących jednego skręta.
- Prawdziwy, kurwa, klasyk. - powiedział jeden z nich. Oczywiście Praudmoore nie mógł wiedzieć, że to jeden z łebków, którzy wcześniej wkurwyli Jadwigę Bass na działkach. Zresztą drugiego nie można było daleko szukać, bo był w kiblu i właśnie ostro rzygał, ale to tak na marginesie. Tym czasem młodzieńcy oglądali tani horror. Praudmoore rzucił okiem. Jakiś dwóch cymbałów w warunkach średniowiecznych loszków pieszczoszków ostatkiem sił broniło się przed nacierającymi hordami żywych trupów. Używali światła, czy innego tego typu chujostwa, a sądząc po zbliżeniach na ich twarze ich dialog nie mógł być niczym inteligentnym. Przynajmniej żaden szanujący się filmowiec nie dałby dobrych dialogów aktorom z takimi zakazanymi mordami. Z drugiej strony to mogła być produkcja Z.F.Skurcz, a tam już nie takie rzeczy zdarzały się.

W momencie, gdy z głośników zaczęła sączyć się Tragedia William Praudmoore zorientował się, że dwóch osiłków z ekranu to Andrzej Nowak i Andrzej Młot! Nagle ktoś przypadkowo włączył głos z telewizora tak, że dźwięki zlały się z muzyką Bee Gees. Holiłud wyraźnie usłyszał głos Złomoklety (nawet zgrany z ruchem jego ust z telewizora): Rysiek spóźniliśmy się. Zabili ci córkę! Mam pomysł w tym miejscu jest dziwna moc i ona mnie zmienia sądzę że mógłbym spróbować ożywić twoją córę ale będziesz musiał mnie poprowadzić. - tłum wybuchł śmiechem, a ktoś próbując pilotem wyłączyć ponownie dźwięk telewizora przypadkowo wyłączył muzykę (w tym momencie można było usłyszeć muzykę z innych pomieszczeń - dziwna akustyka domu sprawiała, że dopóki muzyka grała w danym pokoju to nie mieszała się z inną, ale przy wyłączeniu dało się słyszeć co dzieje się gdzieindziej...). Kilka osób negatywnie skomentowało to zachowanie, a najwyraźniej zrobiła to kompletnie najebana, półnaga, młoda laska. Ostatecznie jeden z gości uruchomił muzykę, a jednocześnie wyłączył dźwięk telewizora i użył jakiejś blokady dziecięcej na telewizorze. Sandra popłynęła z głośników z piosenką o znamiennym tytule.
 
Anonim jest offline  
Stary 16-09-2017, 00:24   #320
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
STARY RYSIEK


- Dziecko, pijany i głupi zawsze prawdę powie. - wymamrotał Stary Rysiek wyjmując z kieszeni nowoczesny, a całkiem nowy dwadzieścia lat wcześniej, aparat fotograficzny. W momencie przekroczenia pewnego wieku, jak i promilażu, zaciera się granica między tym co jest, a tym co mogłoby być, gdyby było tak jakby chciało się, żeby było. Wśród wszystkich, którzy docierają do takiego poziomu wstawienia większość traci rozum, bo to żaden ejdzheimer, czy co tam, ale po prostu zbliżenie do tajemnic wszechświata. Umysł przeistacza się w astropolitarną magistralę sygnałów przepływających nie tylko przez układ nerwowy człowieka, ale i całego kosmosu. Czas przestaje mieć znaczenie, czego rozum już znieść nie może. Powyższe jest powodem, dla którego starzy ludzie żyją przeszłością - wiedza kosmosu przemiela ich pamięć sukcesywnie poczynając od momentu doznania olśnienia. Nieliczni jednak są w stanie znieść to wszystko. Zazwyczaj niezrozumiali przez społeczeństwo izolują się od niego sięgając co raz głębiej do butelki, aż w końcu umierają w zapomnieniu. Z tej niewielkiej grupki procent osiąga stan ostatecznego upojenia alkoholowego. Stan ten niechybnie wiąże się ze śmiercią, ale w momencie poznania tajemnic wszechświata taki delikwent może tak zmanipulować temporalnymi powierzchniami wierzchnio scalonymi na nielinearnej kołowrotnicy matrycy ustrojstwa wiadomych skutków, że trwają w nieśmierci. Nieustannie poruszając się po zapomnianych kątach czasu przyciągani są jak ćmy do ważnych wydarzeń, gdzie mogą odzyskać swoją moc, chociażby wypijając hektolitry wódki. Nie są żywi, nie są martwi, a przede wszystkim nie są żywymi trupami. To po prostu podróżnicy. "Podróżuję, podróżujesz, podróżujemy razem" jak to mawiają.

Nagły błysk światła na moment oślepił Ryszarda Kociębę. Po tej chwili w ręku Starego Ryśka pojawiło się kilka kabanosów i zdjęcie. Nie było widać natomiast aparatu fotograficznego. Przegryzając kabanosy podał Ryszardowi fotografię. Przedstawiała jego samego. Zdjęcie wykonano ewidentnie przed chwilą. Zresztą na samym dole, bardzo drobnymi cyframi widoczna była data zdjęcia. Pałaszując mięso Stary Rysiek przemówił niezwykle spokojnie:
- Nie było łatwo ją odnaleźć, ale rzeczywiście. Jest. Zbliża się do tego miejsca, więc powinieneś działać szybko. Czuję, że tym razem będę musiał pomóc z nią, ale na razie sam sobie poradzisz. Gdy idziesz zabijać muchę, nie zabieraj ze sobą armaty. - zakończył enigmatycznie i zniknął pozostawiając za sobą smrodek niemytego ciała. Po chwili Ryszard Kocięba zorientował się, że smrodek niemytego ciała dotyczył nieprzytomnego ciała Andrzeja Nowaka. Leżał on obok kotła, a na jego brzuszysku znajdował się otwarty laptop. Bimbromancie natychmiast rzuciło się w oczy jego nazwisko widniejące na w otwartej rozmowie "Pejsbuka". Ryszard Kocięba nie był chujem, więc oczywiście nie miał konta (i to ze swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem!) na tym gównianym serwisie inwigilacyjnym organizacji Darpa (Złomokleta wszystko mu powiedział! W sumie to zanudzał o tym, ale coś tam się zapamiętało!). Okazało się, że Złomokleta czatował z córką Bimbromanty i stąd nazwisko tam się pojawiło. Głupia gówniara pewnie podała wszystkie swoje dane i jeszcze fotografie, żeby łatwiej znaleźć się w problemach z różnymi zboczeńcami czającymi się w internetach. Nie mówiąc już o Mossadzie. W momencie, gdy Ryszard Kocięba chciał zobaczyć kiego chuja Nowak pisał do jego córki (no w sumie to nie była głupia taktyka, ale kto wie co mu zrobili w "szpitalu" na "zabiegach") to nagle kot zeskoczył z szafy. Wcześniej nawet nie było w tym pomieszczeniu szafy, ale teraz najwyraźniej była i coś próbowało się z niej wydostać! Próby jednak nie były zbyt silne, a zwykły zamek szafy trzymał (kluczyk był w nim od zewnątrz).

W swym byłym mieszkaniu próbował odczytać wiadomości z pejsbukowego konta córki, ale wówczas kompletnie nie udało mu się okiełznać elektronicznego ustrojstwa i tam jakieś X kliknął i wszystko się wyłączyło, a potem nie wiedział właściwie jak włączyć i coś się popierdoliło. Tym razem był ostrożniejszy nie popełniając tego samego błędu dwa razy i nie naciskał żadnych X. Wcześniej myślał, że X znaczy skarb, ale w tych hamerykańskich komputerach pewnie to znaczyło co innego. W każdym razie starając się ogólnie naciskać jak najmniej czegokolwiek Ryszard Kocięba zdołał odczytać ostatnią wiadomość wysłaną do jego córki przez Złomokletę: "Rysiek spóźniliśmy się. Zabili ci córkę! Mam pomysł w tym miejscu jest dziwna moc i ona mnie zmienia sądzę że mógłbym spróbować ożywić twoją córę ale będziesz musiał mnie poprowadzić." - wysłana wczoraj wieczorem. Z godziny wynikało, że to na tym melanżu organizowanym na stałej miejscówce z pustostanem. Czy to była prawda? No, ale Stary Rysiek powiedziałby, gdyby wiedział... prawdopodobnie, a może nie? Z zamyślenia Ryszarda Kociębę wyrwał okrzyk Andrzeja Młota:

- Już go kurwę zapierdol! - Bimbromanta obrócił się i spostrzegł jak Ajej w kompletnym delirium agresivum tremendes rzucił się na niego z pięściami. Ryszard cofnął się, a Andrzej poruszał się jak słoń w sklepie z flaszkami wódki. A jako, że dla słoni nie ma miejsca w monopolowych to szybko potknął się o kocioł i wypierdolił się jak długi na drugiego Andrzeja przy okazji zamykając laptopa. Drogocenna ciecz rozlała się po całym pomieszczeniu natychmiast cucąc Młota i Nowaka. Nie bardzo wiedzieli co się dzieje, a bredzili coś o grach fabularnych, żywych trupach i niesamowitych przygodach na brzegach rzeki Linsk! Gdziekolwiek to było. Albo im się coś popierdoliło albo Zasrane Stany to była tylko jedna część multiwersum Zasranych Światów.

Zresztą nie tylko Ajej i Złomokleta zostali ocuceni nagłym przepływem Ostatecznego Trunku po podłodze tego bezbożnego przybytku. Ocknęli się z zastoju narkotykowego również i inni bywalcy tego miejsca. Było dwóch typów od fabularnego grania, z którymi wcześniej Ajej zasiadł do stołu, była jedna z tych lasek, które wyruchał swego czasu Holiłud, a i był Jasio Śnieżka. Ten ostatni najwyraźniej potrafił wpierdolić się wszędzie między wódkę i zakąskę, a wszystko to robił na krzywy ryj. Jakby na to nie spojrzeć to był on największym sępem jakiego świat nosił, bo nikt nie widział w nim sępa. Potrafił wyłapać kosę na klatę, aby po chwili posuwać jakieś srebrnowłose suki. I w sumie jak on tutaj pojawił się? Zagadany o to odpowiedział, że wpadł do przerębla, gdy go żywe trupy goniły, a potem pojawił się jego wujek i...
- Dobra, kurwa, zamknij mordę z tymi bzdurami. - powiedział jeden z zebranych to co wszyscy myśleli. Oprócz wyżej wymienionych w pomieszczeniu było jeszcze kilka różnych chujków (co tutaj oznacza też kobiety, choć to chujkowo brzmi), ale ci rozpierzchli się natychmiast, gdy usłyszeli przeciągły ryk wydobywający się z szafy. Nieliczni to znaczy wyłącznie Kocięba, Młot i Nowak zorientowali się, że to właśnie głos z szafy wcześniej zwrócił uwagę Jaśkowi, że jego wersja wydarzeń była kurewsko niewiarygodna - a nawet nie dotarł do części z olbrzymimi łańcuchami, które żywe trupy sobie z dupy wyczarowały! Głos ten poza tym brzmiał znajomo, ale czy był czas zajmować się takimi pierdołami jak wyjmowanie jakiegoś niedoszłego trupa z szafy?

Tym czasem oświetlenie podziemi przemieniło się w światła dyskotekowe. Pulsujące w rytm muzyki, która już nie miała lekkiego charakteru lat 70 i 80, ale elektroniczne brzmienie wiecznego jutra! Na korytarzu pojawiło się kilkunastu imprezowiczów poszukujących toalet, ale i korzystających z podziemi jako nowego parkietu tanecznego.

POWRÓT ZŁOMOKLETY


Jakkolwiek Andrzej Nowak ogarniał temat, w którym powrócił z brzegów rzeki Linsk do banalnej rzeczywistości to nie bardzo rozumiał z jakiego powodu po pierwsze jego ciało znajdowało się wewnątrz Rezydencji Krakowskiego, po drugie był z nim jego laptop i po trzecie nie był już w formie cyfrowej. Powrót do rzeczywistości bolał jak skurwysyn. Jego ciało było w rozsypce, a podróż do formy cyfrowej miało być jego przepustką do wiecznego życia, czy tam jeszcze spełnienia bohaterskich marzeń o bohaterstwie bohatera. Tym czasem chuj, dupa i kamieni kupa, a powrót do ciała był równie epicki jak wypierdolenie się twarzą na asfalt. Może fajnie z boku wyglądało, ale nie było interesujące dla tego, który sobie ryj rozbija.

Czuł się zresztą inaczej niż wcześniej. Tak jakby jego ciało było oczyszczone ze wszelkich obcych ustrojstw. Językiem sprawdził swoje uzębienie i okazało się, że brakowało kilku zębów - wybitych mu przez żywe trupy w katakumbach położonych na brzegach rzeki Linsk. Dodatkowo widział jedynie na prawe oko, a to przecież w lewym oku miał zainstalowaną wizjer tefauenu, który śledził każdy jego ruch. Pomacał się po lewym oczodole, ale około wciąż tam się znajdowało. Prawdopodobnie dobrze będzie zasłonić je, tak na wszelki wypadek. Oczywiście te wszystkie zmiany nie oznaczają, że Złomokleta nie może ponownie przemienić się w cyfrową postać, ale na razie to chciało mu się strasznie szczać.

Ostatnio chciało mu się aż tak szczać poprzedniego dnia wieczorem, gdy kombinował coś ze swoim kompjuterem. Próbował wysłać wiadomość do córki Bimbromanty - chciał ją przekonać, aby odpierdoliła się od Krakowskiego. Przynajmniej jakoś tak miłymi słowami. Nic mu nie przyszło do głowy, więc pozwolił popuścić się wodzy fantazji. Po zakończeniu pisania podniósł wzrok i zobaczył ledwo widzialną sylwetkę szczającego Bebe. Tamten był na granicy światła, ale opadający na glebę strumień moczu był wyraźnie słyszalny. Andrzejowi Nowakowi przypomniało się, że po chwili wyszedł z pomieszczenia, ale ze względu na zdradziecki próg wypierdolił się na trawę i wstał o własnych siłach. Wówczas ostatni raz widział Bebe. Zniknął jak lato w czasie jesieni. Nawet nie pożegnał się.

Powracając jednak do teraźniejszości to Złomokleta ledwo wstał, jebało od niego ostrą wódą, a żeby chodzić potrzebował co najmniej w jednej ręce mieć jakieś oparcie - zabrał jeden z metalowych prętów, na których wcześniej widział kociołek nad ogniskiem (aktualnie zgaszonym).
 
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172