Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2017, 17:20   #51
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

W drodze do wieży
Thora & Lexa

Z zepsutymi nastrojami ruszyli w kierunku wieży, gdzie czekać miał Baron. Thora, jako najlepszy przewodnik grupy, szła na samym przedzie. Jej siostra w końcu nie wytrzymała i ignorując Erwina, który przylepił się do niej jak łajno do obuwia, podbiegła do młodej Norsmenki, aby zrównać z nią krok. Ponieważ o prywatności nie było mowy, postanowiła cała rozmowę przeprowadzić w języku norskim. Powrót do korzeni mowy był dla Lexy miodem na uszy.
- Ty z tatkiem zagniewana jesteś? - spytała Lexa bez żadnych ogródek. Odkąd siostrę ujrzała, po tych sześciu latach i od kiedy ta jej powiedziała, że dumą w oczach swego rodzica była, nie mogła o tym zapomnieć. Zatęskniła za nim i za Norską. Pragnęła tam wrócić i nastawiła się już na to, a marzenia te zostały jej wyszarpane jak kiełbasa z psiego gardła. Pod maską wściekłości ukryła żal i przygnębienie.

- Myślisz, że planował dla mnie takie życie? - fuknęła Thora by po chwili się ugryźć w język - Nie był uradowany ani rozwodem ani moim odejściem. - dodała już jakby panując nad złością.

- Planował życie dla każdej z nas - stwierdziła Lexa największą oczywistość - Brakowało mu pierworodnego, chciał byśmy silne były, nie przewidział jednak kilku rzeczy - zmarkotniała - Myślę, że możesz odbierać rzeczy niewłaściwie, tak jak ja to uczyniłam. Nie widziałam go od sześciu lat, ale gdy mi powiedziałaś, że dumny najbardziej ze mnie był, poczułam najpierw zdziwienie - wyznała Thorze - Nie okazywał mi tego, nie czułam. Odkąd Cillian się urodził, myślałam, że przestałam być ważna, bo oto syn zastąpi mu pragnienia. Jednak ukryć się nie da, że jeden on nie zdziała tyle, co my razem wzięte - wyszczerzyła kły i objęła siostrę ramieniem.

Drobniejsze ramię siostry otoczyło i kibić wojowniczki.
- On nigdy nie uważał Cilliana za oczko w głowie. Nie można mieć takich wielu, a on co miał przelał na Ciebie. - Thora westchnęła - Zmienił się, gdyś odeszła. Uśmiechał się rzadziej, cierpliwości mu do wielu spraw brakowało, nie chciał słyszeć by mnie uczyć. Prawdziwie zadowolony był, gdy mnie ślubem związały vitki. Nawet na matkę burczał. Kochał… kocha Cię najbardziej na świecie. To ty, nikt inny, nawet matka, nie jest miłością jego życia, Lexo.
A Cillian… cóż… kochany z niego szkrab, lecz nie ma takiego zacięcia do walki jak Ty. Do czegoś innego bogowie go piszą, to pewne
. - przy ostatnich słowach głos niemal uwiązł dziewczynie w gardle.

- Duma mnie rozpiera, ale i czuję się głupią - sposępniała Lexa - Nie wiem czy chciałam to słyszeć. Od wielu lat odrzucam uczucia, sama się pałętam... Nie lubię mówić o tym, to słabość serca, a ja nie mogę taka być. - zachrypły głos jakby zelżał. Fechtmistrzyni zamilkła na chwilę patrząc przed siebie. - W walce skupienie jest ważne, rozrywki mogę mieć dwie ino - westchnęła, nie chcąc już o tym opowiadać. Po raz pierwszy od ich spotkania, ucałowała siostrę w skroń - Ten tępy kutas, co to twoim minionym jest, to z Norski, wioski naszej? Bo jak nie, to po powrocie, możemy mu na dupę najechać

- Erika pamiętasz? Syna kowala?
- mruknęła Thora czując się głupio mówiąc o byłym mężu. Lexa kiwnęła twierdząco głową, choć wyraz jego mordy zamazywał jej się w pamięci. Słaby kandydat, musiała przyznać, więc mówić nie chciała by siostrze przykro nie było.
- A to i szkoda, bo nadzieję żem miała, że jarl jakiś. To byśmy mu najazd zrobić mogły i ty byś jarlem była - wojowniczka aż pięść zacisnęła i zamachała nią krótko, demonstrując siłę.

- To źle wiedzieć, żeś kochana? - spytała ciszej łypiąc spod oka na starszą siostrę.
- Nieswojo, ot tyle. Nie przywykłam, nikt nie mówił mi tego. Kiedyś, jak berbetki z nas były małe, to między ciąganiem za warkocze a nogi podstawieniem się miłość wyznało, jak któraś zaryła czołem o stół - zarżała Lexa na samo wspomnienie i doszła do wniosku, że w sumie od młodości gnębiła innych. W słowach Erwina coś było, a propos tego zachowania.
- Więc gdy uczucie od rodziny płynie, jeszcze jakoś świadoma jego jestem, ale z innej strony, to obce i męczące - wyjaśniła siostrze.

- Ja też Cię męczę? - spytała młodsza norsmanka z jakąś ostrożną obawą. Ona jarlem. Z ledwością na miejscu jednym dłużej usiedzieć może, a jarlowania się Lexie dla niej zachciewa. Myśl wywołała jakieś nowe ukłucie ambicji co zaraz zdechło gdy dziewczyna przypomniała sobie o statku.

Lexa parsknęła
- Mówię przecie, że jak rodzina to nie - odpowiedziała ze śmiechem na ustach. Nie wiedziała, czemu Thora tak do siebie to wzięła.

- To dobrze. - satysfakcja przebijała w tych kilku wypowiedzianych sylabach. - Czemuś nigdy nie wróciła? Bałaś się?

- Nie osiągnęłam jeszcze szczytów swoich możliwości
- odparła Lexa z poważną miną - Ale jestem już bliska, me imię jest znane, a będzie jeszcze bardziej. Wrócę z tobą, wtedy będę gotową - dokończyła, jednak jeszcze musiała dodać - Nie boję się niczego, prócz zawodu w oczach ojca.

- Więc nie boisz się niczego. Wątpię, byś to kiedyś zobaczyła.
- słowom towarzyszyło wzruszenie ramionami. - Powiedz mi… bogów też się nie obawiasz? - spytała Thora tym razem niepewnie.

- A myślisz, że powinnam? Godzę się z ich decyzjami, nawet jeśli będę cierpieć, to widać tak być miało. Czemu mam się bać swojego ka? - widać Lexa nie zrozumiała. Zmrużyła oczy w zamyśleniu, próbując przywołać w wyobraźni jakąś sytuację, w której bogowie ją karzą. Nie potrafiła.
- Niby wątpisz w zawód ojca, ale samaś doświadczyła przymusu małżeństwa. Więc co jeśli przywiozę nie tego, który by mu odpowiadał? Może o tym nie wiesz, ale i mnie chciał wepchnąć do łoża jarla Horika z dalszej północy. Od tamtej pory nie znoszę norsmeńskich kutasów - zawarczała wojowniczka na samo o tym wspomnienie.

- Chciał się upewnić, że życie nie będzie dla nas ciężkie. - Thora zacisnęła zęby - Pewnie będziemy tak samo postępować wobec własnych dzieci. - spojrzała baczniej na Lexę - Horik coś Ci zrobił?

- Nie ma to już żadnego znaczenia - odpowiedziała stanowczo i oschle. Przez to przez chwilę musiała przełknąć zastygłą w gardle gulę, która bólem stanęła zabierając mowę. Zaskoczenia jakie odmalowało się na twarzy siostry nie dało się ukryć. Dziewczyna obiecała sobie pomówić o tym kiedy indziej. Jeśli będą miały szansę na kiedy indziej. Najlepiej po pijaku.

- Przyznać jednak ci chciałam, że do chłopa to oko masz jak sokół - zmieniając temat, Lexa klepnęła siostrę w plecy, aż na chwilę tej odebrało wdech. - Spójrz na tego pięknisia i powiedz, co się zmieniło w jego twarzy - zaczepiła zagadkowo siostrę. Thora przez chwilę na jakąś spłoszoną wyglądała, gdy odruchowo spojrzała w stronę Eomunda. Z ulgą jednak pociągnąwszy spojrzeniem za wzrokiem Lexy domyśliła się, że chodzi o Erwina.
- Hm… co mu zrobiłaś? Albo… podobało mu się? - wysiliła się na żart.

- Szczerze wątpię - odpowiedziała powściągliwie Lexa. Sam Erwin się przyznał, że z bólem wiele do czynienia nie miał, a gdy kobieta go ugryzła mocno w wargę, to jedynie spytał, czy nie próbowała kiedyś czegoś innego. Na samą myśl roześmiała się gromko.
- Jest trochę dziwny, ale i zabawny w swoich umizgach - rozłożyła ręce zadzierając nos ku górze, jakby była z siebie dumna. - Oznaczyłam go sobie jak dorodną krowę. Tylko nieco w inny sposób.
- Hm… to chyba nie w wargę go powinnaś gryźć
- podpuściła ją siostra.

Lexa obśmiała się z lekka. Wyobrażenie sobie jak gryzie go po dupie niczym wściekła suka przy cieczce było o tyle zabawne, że widziała jak wokół latają równie rozwścieczone psy Bertholda ujadając nieznośnie i w ostateczności biedny szlachcic ucieka na drzewo.
- Muszę się skupić na innych rzeczach. Jeśli pozwolę by ktoś mnie rozproszył, może to być dla mnie zgubne. Mówiłam, że muszę się doskonalić, Thoro, a nie szukać bezpiecznego kąta. Muszę walczyć, a za rozrywkę posłuży mi alkohol i odrobina pieprzenia w wolnej chwili. Wystarczy. - Lexa uśmiechnęła się lekko, a jej klatka piersiowa uniosła się w spokojnym oddechu. Poprzez rozmowę doznała pewnego rodzaju ukojenia.

- Nie nastaję na zmiany Twego życia, Lexo. - Thora poklepała siostrę dobrodusznie - Tylko co będzie gdy zostaniesz najlepszą? Co dalej?

- Będziemy się martwić gdy to już się stanie
- odpowiedziała z nietypowym dla siebie, subtelnym uśmiechem.
- A co z tobą? - spytała Lexa zerkając na siostrę. Mina Thory przypomniała jej o tym, że zdrada barona i ją dotknęła - Po tym jak już odbijemy twój statek i wykastruję tego fiutossacza. Ha, dobrze by było się do smoków cofnąć, chuje im oderżnąć co by przetkać odwłok tego matkojeba! A i w gardło wsadzić można, liznąłby co nieco porządnego kutasa przed śmiercią!

Thora wyglądała co najmniej dziwacznie, gdy z jednej strony uśmiech wypełzał jej na twarz na słowa siostry, a z drugiej obawa wypisana na jej bużce była.
- A co ma ze mną być? Popłynę z Tobą do domu… - uśmiechnęła się nieco pewniej. - Myślisz, że uda się odbić statek? - niewiele nadziei słychać było w jej głosie. - Nie rozgniewamy tym bogów? - mruknęła ciszej.

- To nie tak, że ja myślę wielce, nie przeceniaj mnie - zaśmiała się wojownicza Norsmanka.
- Odbiję dla ciebie ten statek, choćby mnie mój przyjaciel przez połowę ciała zszywać musiał i drugie o takie paskudztwo pozostawił - tutaj Lexa podciągnęła ku górze kawałek materiału i ukazała brzuch. Na skórze w poprzek przechodziła zaróżowiona, szeroka blizna, którą najwyraźniej zajął się ktoś niedoświadczony i to dawno temu. Kobieta szybko zakryła ciało z powrotem. - Gdyby bogowie nie chcieli, to by okręt zatopili nim na niego wskoczymy. Póki cały jest, to walczyć nam trzeba. Odzyskamy go, tak będzie - pewność siebie umięśniona blondynka przelała w słowach, których ton był niezwykle twardy i wojowniczy.

Thora zdawała się być pokrzepioną słowami i zapałem siostry.
- Chyba nie chciałabym wracać z pustymi rękami do domu. A statek planuję odbić. Casiniego zaś złożę bogom w ofierze, a jego wnętrzości wrzucę w morze by ryby miały używanie. - drobniejsza dziewczyna w końcu wypluła z siebie gorącą złość - A wszystkich obsranych przez snotlingi ludzi co mu pomogli w thralli zamienię i sprzedam w Norsce za grosze. - zacisnęła dłonie w pięści.

- I to jest prawdziwy duch rodu Bølleiskyer! - zagrzmiała Lexa ciesząc się na słowa swej siostry, która jeszcze zgrzytała zębami. Teraz w końcu widziała w pełni wrzącą w niej, rodzimą krew. Uradowana ogromnie była i przysięgła sobie, że na pewno dobra rodzinne odbije z rąk plugastwa.
- A jak już my wracać miałybyśmy do domu… To powiedz ty mi, czy kogoś na okręt zabrać byś chciała? Widzę, żeś inna niż ja, bardziej za uczuciami jesteś, emocje w tobie kipią z młodości. Jest tu ktoś, kto na męża najlepiej się nada i szczęście byś zyskała?

- Eeee …
- zaczęła nieco zaskoczona nagłą zmianą tematu Thora. Dziewczyna spojrzała na siostrę spod brwi - Nie wiem - odparła z wahaniem - Ciężko znaleźć kogoś kto nie będzie chciał mnie uziemić.

Po chwili dorzuciła:
- Wcale nie jesteśmy tak różne - a uśmiech rozświetlił jej twarz.

- Różne - uśmiechnęła się Lexa. Wiedziała, że na tej wyprawie są jedynie najlepsi, nie byle jaki mieczomachuj, a naprawdę ludzie inteligentni i waleczni. Miała wrażenie, że Thora się dobrze bawi, przynajmniej do czasu, jak nie ukradziono jej statku.
- Ważne, żebyś była szczęśliwa. Chyba ogólnie dążysz do tego, by mieć kogoś blisko siebie. - wojowniczka wzruszyła ramionami, nie była mistrzem odgadywania ludzkich emocji i pragnień. Nie wiedziała o co więcej siostrę pytać. Cieszyła się, że ma ją obok, ale i jednocześnie bała się, że nie zdoła jej obronić przed zagrożeniem. Nie miała jednak zamiaru przyznawać się do tego.
Gdy dotarli do ruin morskiej latarni, Lexa była już znużona. Starała się początkowo nie pokazywać tego po sobie, jednak w pewien magiczny sposób Baron działał jej na nerwy. Jak tak patrzyła na ten obraz nędzy i rozpaczy, który ponoć miał szlacheckie tytuły, to chciało jej się nie tylko śmiać. Całkowicie straciła do niego szacunek i tak jak Aureolus poradził jej na początku podróży, by się zwracała z grzecznością, tak teraz pomyślała, że pieprzy to. Baron wyglądał tak jak oni, a był bardziej bezużyteczny niż Eomund i jego wykałaczki. Nie omieszkała więc napyskować a i ucieszyła się, że nikt nie zwrócił jej uwagi. Mało tego, wręcz wyrosły jej jeszcze większe rogi i w zamiarze więc miała dalej traktować go z wyższością, bo jakby nie patrzeć, w tej sytuacji nie był już od niej lepszy, bynajmniej. W dodatku Lexa nie zamierzała teraz bronić aż trzech osób, to by było za dużo. Nie będzie latała po polu walki z wywieszonym jęzorem i parowała każdego ciosu wymierzonego w Thorę, Aureolusa lub - pożal się boże - Barona. Tego ostatniego więc postanowiła mieć w nosie.

Po kilku wtrąceniach się w dyskusje w końcu zamilkła. Darowała sobie a i śmiać jej się chciało, gdy Erwin do tego gołodupca zwracał się "Panie". No i co jeszcze? Może ukłonić się w tym błocie i całować upierdolone czubki najdroższych butów jakie mógł szewc stworzyć? A takiego chuja.
Wyglądająca na zagniewaną blondynka, stanęła gdzieś dalej. Zdjęła obuwie i przetrzepała je o kamień, co by zaschnięte błocisko oraz to świeże przyklejone odpadło i zmniejszyło ciężar buta. Znowu będzie musiała się myć, a to już robiło się męczące. Rozumiała, że raz na dwa czy trzy dni można się podmyć, no ale codziennie? To jej tej kostki od medyka nie wystarczy, a przyznać było trzeba, że była bardziej gładka i pachnąca, niż ta którą używała wcześniej Lexa. Norsmanka poczekała aż wszyscy się nagadają i ustalą co tam chcą, potem miała w zamiarze być jedną z osób, co poniosą skrzynie. Nie widziała w tym większego problemu. Miała tylko nadzieję, że ciężar skrzyni nie pośle ich głęboko w błocisko.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline