Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2017, 23:33   #68
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
- No, w końcu, stary. - powitał go Bunta - Spóźniasz się drugi raz jednego dnia? Serio? A gdzieś tam grzeje się czekający na nas alkohol!
- I stygną kobiety! - dodał Kazu robiąc poważną minę.
- Jakie kobiety? - zdziwił się długowłosy.
Bunta stanął między nimi, położył im dłonie na plecach i lekko popchnął do przodu nakierowując ich na pobliski pub.
- Najpierw shoty, później pytania. Saito stawia.
Kazuhiro tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami.
- Aha, jeszcze jedno - ciągnął Bunta, gdy wchodzili do środka - Nie przyzwyczajajcie się za bardzo do tego miejsca. Ten zacny przybytek, to dopiero początek naszej podróży.

Jeszcze przed wejściem Akatugawa pomyślał, że nazywanie tego miejsca "zacnym" jest stanowczą przesadą. Kiczowaty wystrój, brud, powietrze gęste od dymu papierosowego, muzyka stanowczo za głośna i zbyt elektroniczna. Rozmowa w tym miejscu wręcz nie wchodziła w grę. Zastanawiał się nawet w jaki sposób jego przyjaciel zamierza się porozumieć z barmanem w takich warunkach. Odpowiedź nadeszła szybko, gdy tylko zajęli miejsce przy barze. Bunta nachylił się nad ladą, krzyknął dwa słowa i zrobił kilka dziwnych gestów dłońmi. Barman kiwnął głową ze zrozumieniem i po chwili pojawiło się przed nimi dziewięć kieliszków z żółto-zielonym alkoholem. Sądząc po wyrazie zadowolenia na twarzach przyjaciół Saito, było to dokładnie to, co chcieli dostać. Po trzech szybkich kolejkach byli już gotowi do dalszej drogi.

- Proszę, powiedz, że w następnym będzie trochę spokojniej. - zapytał eseista, gdy tylko znaleźli się na zewnątrz.
- Nie wiem, nie wiem - wzruszył ramionami Bunta - Zasady mówią, że wchodzimy do wszystkich knajp po kolei. A co się trafi, to się okaże. O, tam jest następna - wskazał lokal po drugiej stronie ulicy. - Naprzód załogo!
Kazu podążył za nim nie przestając się szczerzyć, a Saito niewiele myśląc poszedł w ich ślady.

Tu było trochę lepiej. Pub przypominał długą starą piwnicę. W rogu znajdowała się mała scena, na której kapela złożona z czterech młodych chłopaków mniej lub bardziej udolnie odgrywała jakieś j-rockowe kawałki. Nie byli rewelacyjni, ale przynajmniej nie tak głośni jak można się było spodziewać.
- Może usiądziemy tam? - spytał Saito wskazując wnękę w ścianie, możliwie oddaloną od sceny.
Bunta skinął głową.
- A czego się napijesz?
- Może piwo?
- Doskonale. - odwrócił się do barmana - Trzy duże piwa.

- To co z tymi twoimi snami? - zapytał Kazuhiro, gdy zajęli już miejsce przy stoliku. - To jakieś koszmary?
Saito popatrzył na stojącą przed nim szklankę pełną złocistego trunku. W głowie zaczynało mu już lekko szumieć i nie był do końca przekonany, czy duże piwo było takim dobrym pomysłem. Podobnie jak nie był przekonany, czy chce opowiadać kumplom o niebieskich ludzikach. W zasadzie zdążył się już wygadać Haruce. Zeszło z niego trochę tego całego ciśnienia i chyba nie potrzebował się już nikomu wyżalać. Ani robić przyjaciołom test na otwartość umysłu.
- To nic takiego. Przejdzie mi - odparł upijając pierwszy łyk.
- No weź... - Kazu wyglądał na urażonego - Kumple są jak rodzina. Brata się wstydzisz?
- Jakie sny? - wtrącił się Bunta, do tej pory zajęty swoim trunkiem. Z jego szklanki zniknęła już jedna trzecia zawartości.
- Saito mówił, że śnią mu się jakieś dziwne rzeczy. Tylko teraz nie chce powiedzieć jakie.
- A może... - zastanowił się Bunta... - Może śni mu się Yue? Śliczna, niegrzeczna Yue?
- Spadaj! - burknął Saito.
- Ej, nie bądź taki. Gdyby to mnie się śniła - ciągnął dalej - to na pewno bym ci opowiedział. Ze szczegółami. Żebyś mógł mi zazdrościć takiego snu.
- Świntuchy...
- E tam - odparł Kazuhiro. - Po prostu... jesteśmy jak rodzina. Dlatego przychodzi nam to tak swobodnie.
- Jak rodzina, Kazu? - Saito przyjrzał mu się z uśmiechem - O swojej siostrze też tak "swobodnie" fantazjujesz?
Mężczyzna spochmurniał.
- Dobrze wiesz jak wygląda moja siostra. Nawet nie żartuj w ten sposób!
Po krótkiej wymianie spojrzeń wszyscy trzej wybuchnęli szczerym śmiechem.

Kilka kolejnych łyków upłynęło im w milczeniu. Uśmiechali się tylko pod nosem i potakiwali głowami, jakby delektując się wciąż tym ostatnim żartem.
- To nie powiesz, co cię męczy? - Bunta nie dawał za wygraną.
Saito pokręcił głową.
- Nie mam w tej chwili ochoty. Po dzisiejszym dniu czuję się już dużo lepiej. I mam nadzieję, że wieczór w waszym towarzystwie pozwoli mi się całkowicie odprężyć. Po prostu nie chcę już gadać o problemach.
- Spoko... - przyjaciel kiwnął głową, choć w jego głosie była chyba nuta niezadowolenia. Może tylko mu się zdawało, a może Bunta miał do niego trochę żal, że znowu się przed nimi zamyka.
- A wiecie co nam się pozwoli odprężyć i zapomnieć o kłopotach? - Kazuhiro wyciągnął telefon i po chwili pokazał im animowany banner z reklamą pobliskiego klubu ze striptizem. - Fajne miejsce. I całkiem niedaleko.
- Może i niedaleko, ale po drodze mamy jeszcze co najmniej dwa puby. Chcecie wszystkie zaliczyć?
- No trudno - Bunta wzruszył ramionami. - Wejdziemy do każdego i napijemy się chociaż symbolicznie. A później... kto wie. Może i się coś zaliczy.
- Zależy w jakim stanie tam dotrzemy...
- No już nie mędrkuj Saito. Wchodzisz w to, czy nie?
- No trudno - odparł po chwili wachania. - Niech stracę!
- Spokojnie przyjacielu - Bunta poklepał go po ramieniu - Nic nie stracisz. - po czym dodał konspiracyjnym szeptem - Striptiz stawia Kazu.
- Coo? - zainteresował się Kazuhiro.
- Nic nic, stary - mężczyzna uśmiechnął się szelmowsko. - Dopij spokojnie piwko i lecimy dalej.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline