Wolfgang był już chyba zmęczony atrakcjami tego dnia. Czar nie powiódł się i tylko swędzenie oczu u te dźwięki przez chwilę denerwowały maga. Kiedy był już przygotowany drugim czarem i nieprzyjemności związane z nieudanym minęły zerknął za Zinggerem do wnętrza magazynu. W tym czasie upewnił się, że towarzysz pilnuje ich pleców by nikt ich nie zaskoczył.
- To nie może być tu.- Szepnął mag. - Dziś ma się odbyć spotkanie, ale tu warunków nie ma. Z resztą stróż by nie drzemał w najlepsze.- Dodał po chwili równie cicho.
- Ruszajmy s powrotem do reszty.- Zaproponował Techler i uważnie ruszył w drogę powrotną.
Wolfgang idąc zastanawiał się nad powozem, który niedawno mijali. Kim był pasażer? Co o takiej porze robił w dokach. Jedyne co mu przychodziło do głowy to to, że musi być jednym z uczestniczącym w rytuale.
Przed dotarciem do magazynu Techler był czujniejszy niż do tond. Miał nadzieję, że kompani dobrze się ukryli w razie jakiś problemów.