Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2017, 14:25   #31
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Incydent z rusamanamskim kapłanem o dziwo jakby tchnął w Accipitera nowe siły. Bo rzec trzeba, że dość miał już legionista chodzenia od palarni do kawiarni i pytania o ludzi z kropką coraz mocniej widząc w tym niemądry kaprys czarownicy, która zamarzyła by zajrzeć w oczy zbójnickiego herszta. Uliczki wydłużały mu się pod sandałami, słońce przypiekało gorzej niż na płaskowyżach Hortorum, a ludzkie twarze zarośniętych Al’Geifczyków przyprawiały o skurcz dłoni wędrującej do rękojeści gladiusa. Zahija, na domiar złego, metodycznie ciągnęła go do wciąż następnych przybytków zupełnie jakby niezrażona traktowaniem ich jak obnośnych sprzedawców paciorków. Toteż i uśmiech jaki wykwitł na ustach legionisty gdy doszło go zawodzenie kapłana Fahima, nie dziwił tak bardzo. Jedno spojrzenie w kierunku ukrytych za woalem oczu ustaliło plan. Nie dać wciąż wahającej się gawiedzi ani sekundy dłużej na oszacowanie swojej liczebnej przewagi nad dwójką wskazanych przez duchownego bluźnierców.
Gladius i tarcza były gotowe nim jeszcze kamyk, który huknął koło niego opadł na ziemię. Zszedł z drogi Zahiji i znalazł się za jej plecami. Nie patrzył kto się schyla po kamień, lub już jakiś dzierży. Huknął najbliższego biedaka tarczą, tak, że ten poleciał jak długi ryjąc nosem w żwir, innego ciął na odlew wzbijając w powietrze bryzg krwi, który zrosił najbliżej stojących.
- Won kozojeby! - ryknął gromko do gawiedzi, lecz został przy czarownicy, osłaniając jej plecy przed rzutami.
Sam z tarczą, w hełmie i zbroi mógł znieść kamienowania. Liczył, że Zahija zdąży rozpętać piekło...
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline