Jack Treacher uśmiechnął się i tak uradowany uniósł obie ręcę w górę, ogłaszając trójce biedaków:
-
A więc teraz weźcie i idźcie głosić dobrą nowinę w całym ósmym dystrykcie, aż usłyszą Was w samej Wieży Sojusz! Gdy minie siedem dni, Wy będziecie wolni od swego ciemiężcy! Powiadam to Wam ja w imieniu Jego, Wszechmocnego Jahwe! A gdy będą Was mieli za głupców lub szaleńców, powiedźcie im że posłał Was Jedyny i Prawdziwy Bóg, zaś Ci którzy ulegną Jego chwale i uwierzą w Jego potęgę, w dzień siódmy zostaną nagrodzeni, a ich dusze zostaną zbawione gdy nastanie czas rozliczenia!
Kończąc swoją płomienną wypowiedź, Treacher odwrócił się i bez zwłoki wsiadł na swój motocykl. Odpalając go, rzucił jeszcze w ich stronę:
-
W siedem dni wyplenię zło z waszego dystryktu i nie będą Was więcej porywali. Lecz zastanówcie się po czyjej stronie wtedy będziecie stali, bowiem ogień Bożego gniewu dosięgnie i tych wahających się.
Gdy Treacher przekręcił aktywator motocyklu, silnik warknął niczym grom, spotęgowany echem wąskiego gardła wśród żelbetonowych molochów. Sprawnym zrywem Cruiser obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i wystrzelił do wyjazdu z uliczek, zostawiając za sobą szaro-błękitną smugę jonowych akceletarotów. Treacher zniknął im z oczu. Kilka sekund później pędził główną arterią w stronę centrum dystryktu, którego sercem wydawała się Wieża Sojusz. Odnajdzie Piętaszka i rozprawi się z nim, jak z wieloma innymi grzesznikami. Sługa Boga jechał na spotkanie z diabłem, ale mając po stronie Jahwe nie strwożył się tym ani trochę...
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=NKnR9LqvYqk[/MEDIA]