Gdy opatrywanie Berta Baron uznał za zakończone Leo, z zadowoleniem zasiadł do posiłku. Wyszeptał modlitwę dziękczynną do bogini i z zainteresowaniem słuchał, co ludzie lasu mają do powiedzenia. Jednocześnie mógł oddać się swojemu ulubionemu zajęciu w ostatnim czasie, czyli rzeźbieniu w drewnie. Napięcie, które towarzyszyło mu od wyjścia z obozu trochę opadło.
Gdy ruszyli, Leo co pewien czas obserwował okolicę, ale miał wrażenie, że ich grupa raczej nie musi obawiać się zasadzki. Po dotarciu na miejsce natychmiast poszedł w ślady Berta. Szukał przede wszystkim wskazówek i cenniejszych przedmiotów, ale, do czego przyznawał się tylko sam przed sobą, nie pogardził by również dłutem. Wiadomość o zbliżaniu się kogoś nie przerwała jego pracy. Był przekonany, że to krasnolud ze swoją grupą.
- Spróbujmy się tym razem nie pozabijać przed rozmową - mruknął tylko do siebie grzebiąc w kolejnej kupie popiołu.