Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2017, 06:42   #73
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Coś ciepłego położyło się blondynce na piersi, jakby usiadło na niej mruczące futerko. Powiedział że jest córką? Czyli ją tak lubił bardzo bardzo i może nawet kochał? Jak tata? Widziała podczas ich podróży paru tatów z dziećmi. Zawsze im zazdrościła, wyglądali na szczęśliwych i byli prawdziwą rodziną… to teraz ona też miała taką rodzinę? Mrugała szybko, ale mokre krople i tak spadły na ziemię. Lubił ją… nawet jak utrupiła pana żula. Pociągnęła nosem i nagle wybiła się z półprzysiadu wskakując na opiekuna. Złapała go za szyję, a nogami ścisnęła w pasie, przytulając policzek i skroń do jego policzka.
- Dobrze wujku, pójdę spać… będziesz też pilnował pana z obrazkami proszę? On… on też jest miły, wiem że go nie lubisz, ale… zrób to dla mnie, dobrze? A ja pójdę do Vex i futerek… to teraz jest moją ciocią? Nie będę nigdzie już chodzić - pocałowała go w czoło, potem w policzek i drugi policzek i nos, a na końcu w brodę. Usta ominęła bo rodzina się tam nie całowała.
- A ta woda - zaczęła opuszczając nogi i uwalniając Paznokcia od swojego ciężaru - Dużo jej, można przegotować to da się pić. Osad pójdzie na dno… dziadek tak robił. Albo jak śmierdziała tak okropnie zgniłymi jajkami i była mętna, to robił… te no… filtery. Takie z gazy i węgla i żwiru. Warstwami je układał i potem lał od góry wodę… a ona przepływała przez te warstwy i można było ją pić i brzuch nie bolał… widziałam jak je robił w domu. Tam cała woda była brudna i trzeba było ją albo filterować, albo gotować. Kończy się nam picie, ale… da się je zrobić. Żeby rano mieć co pić i się umyć… ale rano, tak? Teraz spać - uśmiechnęła się radośnie, ciągnąc opiekuna do Vex i futerek.

- Obozu łatwiej jest pilnować w obozie Angie. - wujek odezwał się trochę cierpkim głosem mając chyba na względzie to, że o wiele łatwiej było upilnować kogokolwiek na piętrze budynku gdzie mieli obóz niż kogoś na zewnątrz i to zamkniętego w vanie o nieprzeniknionych dla wzroku ścianach. - Ale nie bój się jak coś mnie zaalarmuje na zewnątrz nie zostawię tego samopas. - uspokoił ją łagodniejszy głosem kładąc jej dłoń na ramieniu i zachęcając do wznowienia marszu na piętro. - A z tym filtrem masz rację. Co prawda rano ta Melody ma nas zaprowadzić do wody ale na wszelki wypadek lepiej nie jechać na ostatnich oparach. - przyznał rację jej pomysłowi. - Ale to jeszcze trochę trzeba by się tu pokręcić i zebrać co trzeba. - pokiwał głową bo zapowiadało się, że jeszcze właśnie trzeba przetrzepać pomieszczenia pod kątem potrzebnych składników. Na jedną noc czy już raczej pół było to średnio efektywne więc gdy w okolicy była zdatna do picia woda niezbyt się to opłacało. Ale inaczej to wyglądało gdy jednak nie było z tym tak prosto. I te wszystkie butelki, beczki, słoiki czy miski z jakich by robić ten sprzęt do pozyskiwania wody było mało poręczne więc gdy ktoś był w drodze a zwłaszcza musiał dźwigać wszystko na własnym grzbiecie robił się z tego dodatkowy ekwipunek do dźwigania. Zaletą zaś było to, że same składniki dawały się z reguły znaleźć na większości noclegów czy miejsc dłuższego postoju.

- Można nie jeść, ale pić trzeba. Woda jest ważna, bez niej wszystko usycha. Ludzie też. Jak ciężko o wodę zostaje krew. Też dobra i taka jedzeniowa, ale mało smaczna - blondynka podzieliła się z wujkiem przemyśleniami tych kilkunastu lat życia które miała za sobą. - Zróbmy filtery, takie z butelek. Będziemy mieć co pić rano i jeszcze manierki napełnimy jakby się okazało że knuja jest bardziej bezużyteczna niż wygląda i nie zaprowadzi nas do wody. Jak wstanie słońce i zrobi się ciepło tak bardzo bardzo, można zrobić innego myka. Dziadek opowiadał, że jak był na takiej dużej pustyni, takiej ogromniastej - rozłożyła ramiona najszerzej jak potrafiła żeby pokazać wujkowi o jak dużej pustyni mówi - Co jest na takiej wielkiej wyspie otoczonej przez morza… te wielkie wody, ale słone i niesmaczne… no tam gdzie są takie koniki w paski! Biało czarne, jakby się kamuflarzowały! I jeszcze inne koniki, takie co mają długaśne szyje i nogi! Pokazywał mi je w książeczce ze zdjęciami.- nadawała z przejęciem, strzepując opiekunowi z ramienia jakieś pyłki i brudki - No i jak on był na tej pustyni ogromniastej to gotowali wodę na słońcu. Też w butelce. To trochę zajmuje, ale da się zrobić. Albo prysznica! Takiego ciepłego! Robił mi takiego jak miała urodziny, bo u nas ciężko było z wodą, ale czasem… no to było super, jak ciepły deszcz - westchnęła rozmarzona, ale nagle stężała i przysunęła się bliżej, przechodząc na szept - Nie lubisz Rogera - stwierdziła w nagłym olśnieniu i zmarszczyła czoło. Przecież Roger był miły. Dzielił się batonikami, robił obrazki, tulał od środka i wycinał ludziom serca. I śpiewać umiał!

- Tak. Miły. No pewnie tak. - wujek pokręcił głową i zapalił znowu światełko przy karabinie. Oświetlał nim pomieszczenia szukając pewnie tych materiałów na filtry i skraplacze. - Po prostu ja i Roger nadajemy na innych falach. Cenimy inne wartości. I mamy inne patrzenie na wiele spraw. Dlatego tacy ludzie jak on i tacy jak ja najczęściej mają do siebie bardzo ograniczone zaufanie, wydają się sobie dziwni, inni co wzbudza podejrzliwość więc ma tendencje prowadzenia do konfliktów. - powiedział wujek i przerwał gdy w jakimś małym pomieszczeniu znalazł plastikowe wiadra. Jedno żółte drugie czerwone. Żółte okazało się być pęknięte gdzieś do połowy więc choć wody można było nabrać na chwilę zostawiona samopas pewnie by wyciekła aż do połowy wysokości pojemnika. Czerwone zaś miało dziurę przy rancie. Choć mimo to na same zbiorniki wody przed oczyszczeniem obydwa jeszcze powinny się nadawać bo i tak trzeba byłoby im zrobić dziurę by ściekało na dół. Mieli więc już gdzieś z połowę głównych części na dwa zestawy skraplające lub większość jednego. - Niestety wszystkie te różnice jeśli mowa o osobach dwóch różnych płci potrafią wywołać ciekawość a nawet fascynację. Niestety. - powiedział wujek podając obydwa wiadra nastolatce i znów “wycelowując” broń w głąb pomieszczenia by sprawdzić czy jest tam coś jeszcze ciekawego do zabrania.

- Inne wartości… to nie lubisz obrazków? - Angie zdziwiła się wyraźnie, wyjmując światełko i przeszukując kąty po stronie przeciwnej do tych oświetlanych przez wujka - Przecież też masz parę takich ładnych. No i tego kurczaka w ogniu na plecach co jest taki śliczny. Myślałam, że lubisz obrazki - teraz już do reszty zbaraniała. To w końcu o jakie różne wartości chodziło? Patrzyła za folią i butelkami, bo piasku mieli pod dostatkiem, więc jego akurat do zrobienia filterów nie musieli szukać. I czemu niestety? Nie rozumiem… a nie możemy się tulać zamiast konfliktować? Tulanie jest lepsze… i cukierasy. Cukierasy też są dobre

- Tak. Cukierasy i tulanie są dobre.
- zgodził się wujek i znieruchomiał promień swojej latarki gdy pomógł podopiecznej wydobyć worek na śmieci. Całkiem mocny kawałek czarnej folii nadawał się idealnie na skraplacz. Znalazła też kilka butelek i puszek na tyle dobrym stanie, że choć zakurzone, zapajęczone i zapiaszczone to jednak dalej dawały nadzieję przerobić je na różne lejki, sitka i podobne pośrednie oczka między wodą do oczyszczenia a oczyszczoną. Zostawało jeszcze zebrać trochę piachu, najlepiej tak czystego i suchego jaki by się udało znaleźć. Na parterze nie było większych nadziei na to, że znajdzie się coś takiego więc pewnie trzeba by spróbować szczęścia na piętrze. Można było jeszcze poszukać różnych tkanin jak stare podkoszulki lub podobny materiał jaki również można było użyć do sitkowania wody. Poza tym jeszcze była sprawa czegoś w co można było zbierać już oczyszczoną wodę.
- A konfliktowanie albo nie często nie całkiem zależy od tego co chcemy czy planujemy lub nie. Spójrz na siebie i Melody. Nie lubisz jej i jej nie ufasz. Patrzysz na nią i na to co zrobiła albo nie przez swój pryzmat. I wychodzi ci, że nie warto jej ufać czy lubić. Najchętniej byś się jej pozbyła. Ja mam podobnie z Rogerem. Patrzę przez własny punkt widzenia. Na to co zrobił i kim jest. Nie ufam mu i nie lubię go. I też najchętniej bym się go pozbył. No i tak jest Angie mimo, że jak ci jeszcze mówiłem tam w domu chyba właściwie nie ma się za co wściekać bo i tak byśmy przez to przechodzili tu i teraz czy kiedyś gdzieś indziej. A jak nie ma sie na co wściekać to nie mam za co go nie lubić. A jednak go nie lubię. Więc jak widzisz to co byśmy chcieli czy planowali jest nie do końca zależne od tego jak oceniamy i traktujemy innych. Ja tak mam z Rogerem ty tak masz z Melody. Tak jest nie tylko z nami. Wszyscy pewnie tak mają. Dobra to chyba mamy wszystko chodźmy na górę, zobaczyć co tam znajdziemy. - wujek wziął wiadra złączone jedno w drugie i w które jak w koszyku zmieściły się wszystkie przydatne graty jakie mieli w planie przerobić na pozyskiwacz oczyszczonej wody.

- Nie lubie jej bo do ciebie mierzyła i chciała zrobić ranę pistoletem… znaczy nie ranę bo masz kamizelkę, no ale… bolałoby cię - blondynka dreptała za opiekunem, drapiąc się po głowie i zakładając warkoczyk za ucho - Roger nic takiego nie zrobił, nie był niemiły… no i mówisz, że i tak to by się kiedyś stało, no i… zróbmy te filtery, tak? - skończyła ze zrezygnowanym westchnieniem.

- Angie. - powiedział wujek i ruszył w stronę schodów na piętro. W jednym ręku trzymał wiadro z bibelotami w drugim karabin jakim oświetlał im obojgu drogę. Przeszedł tak te kilka kroków do schodów omijając stoliki i krzesła jakie dotąd czaiły się w ciemnościach czekając aż ktoś na nie po ciemku wpadnie. - Roger nie był dla ciebie czy dla mnie niemiły bo nie musiał. Nie zapędziliśmy go w kozi róg tak jak wtedy na drodze Melody musiała się poczuć. A w takich sytuacjach ludzie rzadko są mili. Zaś Roger był i jest dla ciebie miły bo dałaś mu coś co jemu bardzo było wygodne wziąć. Sprawiłaś mu przyjemność. A on tobie. Dlatego miło oboje to wspominacie. A Melody na drodze zareagowała gwałtownie. Więc jej zachowania nie wspominasz miło. A nawet na odwrót. - powiedział wujek wchodząc po schodach. Wyszli na piętrze i wujek postawił wiadro na podłodze przy pokoju z rodzeństwem i motocyklem. - Ale zastanów się gdzie by nas to zaprowadziło jeśli byśmy ulegali takim swoim chwilowym chęciom i niechęciom. Mówisz, że Melody była niemiła i powinniśmy ją kropnąć bo nie można jej ufać i jej nie lubisz tak? - zapytał zerkając na stojącą obok podopieczną. Uniósł karabin wyżej i oświetlił jakiś przypadkowy, pusty pokój. - No okey. Powiedzmy na chwilę, że tak byśmy zrobili. Załatwilibyśmy ją tam wtedy na drodze. No to jedźmy dalej w ten sposób. Mnie wkurza Roger i go nie lubię. Więc powinienem go kropnąć. - powiedział znów zerkając na niższą od siebie dziewczynę sprawdzając jak zareaguje albo czy go słucha. - A ta cała trójka z baru? Ten Puzzle, Melody i Mewa? Coś chyba nie przepadają za sobą i z zaufaniem też cienko. Więc też powinni się powyrzynać. No ale tak nie jest Angie. Nie możemy zabijać każdego kto jest dla nas niemiły albo nam grozi. Gdyby tak było już dawno nie byłoby żadnych ludzi. Nawet bez tej wojny jaka zostawiła to wszystko. A Roger nic nie zrobił mówisz. - pokiwał głową i pewnie przejechał językiem po wargach. Dał znać, że ten pokój nie jest zbyt ciekawy i przeszli do kolejnego. Wujek znów zatrzymał się w wejściu oświetlając pomieszczenie we wstępnym rozpoznaniu. Promień światła wyłowił coś zawieszonego na ścianie. Ręcznik? Ścierka? Ubranie? No coś takiego w każdym razie to wyglądało. - Roger jest dorosłym facetem. A przespał się z dziewczyną u progu dorosłości. To całkiem coś innego niż gdy idą do łóżka osoby o podobnym sobie wieku. Jak ja i Vex. Albo ty i Danny. Bardzo wielu ludzi krzywo patrzy na takie relacje. Ja też nie jestem ich fanem. Jakbyś miała parę lat więcej, jak to nie byłby twój pierwszy raz, jakby… - wujek pokręcił znowu swoją głową dając Angie znać by sprawdziła ten coś na ścianie. - Dlatego nie podoba mi się jego postawa i poglądy jeśli on nie widzi problemu sypiać z takimi młodymi dziewczynami jak ty teraz. I dlatego go nie lubię. Poza tym te jego nawiedzone gadki… - wujek Zordon pokręcił do tego dłonią jakby coś odkręcał. - Aż strach co mu odwali następnym razem. Przy nim ta Melody to oaza spokoju i racjonalnego myślenia. Dlatego do niej mam trochę mniej braku zaufania niż do niego. Ona nie bredzi o jakiś stosach na środku jeziora. - wujek ostatni raz machnął ręką czekając aż nastolatka wróci ze swoją zdobyczą.

Blondynka wyprostowała się i zesztywniała. Jak to kropnąć Rogera? Obróciła się do wujka próbując zobaczyć czy tak tylko mówi żeby jej pokazać przykład, czy rzeczywiście chce to zrobić… jak ona kropnąć knuję. Dziesiątki pytań kłębiły się jej w głowie jak bardzo zdezorientowane futerka, ale nie pytała. Słuchała i część z nich dostała odpowiedzi bez konieczności przerywania i wtrącania się. Ze wzrokiem wbitym w ziemię podreptała tam gdzie wiszący na jakimś haku materiał. Potrzebowali go żeby zrobić sączek… czy jak to się nazywało. Chyba sączek, dziadek tak na to mówił.
- A… ale mówiłeś, że jestem już duża - odważyła się przytoczyć jeden z wyglądających sensownie argumentów. Zmacała szmatkę i pokiwała głową, po czym zdjęła ją z haka. Nada się. Jeden problem rozwiązany, zostawał ten większy. - Tak, jest duży. Prawie tak duży jak ty… ale to dobrze. Chyba… tak myślę. Bo ten - wzruszyła ramionami - Umie się bronić i o siebie dbać. Jest silny, umiałby się zaopiekować gniazdem. Nie musiałabym bronić jeszcze jego i sie martwić że ktoś mu coś zrobi, bo jest mały i słaby. Dałby radę iść na polowanie i wrócił z jedzeniem… a że dziwnie mówi? Też dziwnie mówię, ale jemu to nie przeszkadza - znowu wzruszyła ramionami - No i ma ładne oczy. Chyba mamy wszystko, wracamy?

- Nie mówisz dziwnie. Mówisz po swojemu.
- wujek uśmiechnął się i poczochrał swoją dłonią blond czuprynę nastolatki w przyjaznym, pokrzepiającym geście. - Ale to, że ktoś umie coś robić nie oznacza, że jeszcze użyje tego na naszą korzyść albo jakbyśmy chcieli. Tak jak nie każdy kto ma broń nadaje się do polowania z tą bronią. Ale tak Angie, chodź wracajmy. Trzeba to wszystko poskładać do kupy i zobaczymy co wyjdzie. - wujek który był Paznokciem wskazał na drzwi z których biła zachęcająca, przyjemna łuna od pozostawionego tam ogniska.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline