Narzucili ostre tempo i oddalali się w stronę tętniącego życiem jarmarku. Minęli kilka kolorowych straganów. Zahija w przelocie kupiła jaskrawe chusty, które zarzuciła sobie na czarne szaty, Ianusowi podała wyszywany w kwiaty chałat i turban przystrojony pawim piórem.
Chcieli wtopić się w tłum i zgubić pościg, nic więcej. Zboczyli potem w labirynt uliczek i oddalali się z uporem od miejsca zajścia. Przez kilka przybytków przeszli na wylot wychodząc tylnym wejściem.
Zwolnili po dobrym kwadransie gdy ich oddechy zaczęły płonąć ogniem.
- To był zły pomysł - wydyszała Zahija przecierając twarz pod chustą. - Wypijmy chłodne piwo gdzieś w odosobnieniu i podumamy co dalej. |