Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2017, 13:57   #113
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Procedura dobiegła końca. Rany po igłach zostały zatamowane, ramiona dziewczyny zostały uwolnione ze stalowych okowów. Dopiero wtedy Magg zbliżył się do niej, spokojnie i bez pośpiechu. Uniósł jej ramię i chwycił za nadgarstek, by zmierzyć jej puls. Następnie popatrzył jej głęboko w oczy. Zdawało się, że trwa to nieskończenie długo, a mężczyzna w tym czasie ani razu nie mrugnął, nic nie powiedział, ani nie wykonał żadnego ruchu. Tylko w jego źrenicach było coś innego, nieznanego, coś co napawało ją lękiem. Jakiś dziwny blask, jakby pomieszczenie za plecami Shiry płonęło, a w oczach czarodzieja odbijała się łuna pożaru. To porównanie nie do końca oddawało naturę zjawiska, ale było najbliższym prawdzie opisem, na który mógł się w tym momencie zdobyć jej skołatany umysł. Niesamowita poświata wokół tęczówek Magga stawała się coraz wyraźniejsza i jasna. W końcu zaś dotknął jej skroni lodowato zimnym palcem wskazującym i powiedział:

- Pójdziesz teraz do swojej komnaty i zapadniesz w długi, głęboki sen.

Jego głos był cichy, ale bardzo stanowczy, wręcz rozkazujący. Shira miała też niepokojące wrażenie, że tak naprawdę słowa te nie były skierowane do niej. Jeśli jednak nie do niej, to... do kogo? Przecież byli tutaj tylko we dwoje. Zanim zdążyła się nad tym zastanowić, mężczyzna cofnął swój palec i w tym samym momencie poczuła, że spada. Trwało to zaledwie krótką chwilę. Jakby spadła z łóżka. Albo jakby fotel, na którym siedziała zanurzył się w podłodze na kilka cali. A przecież to niemożliwe. Ciągle znajdowała się na tej samej wysokości. Chciała się rozejrzeć by to potwierdzić, ale nie mogła. Nie mogła też ruszyć ręką, ani nogą. Nie mogła otworzyć ust, ani zamknąć oczu. Całkowicie straciła kontrolę nad własnym ciałem.
Czuła jak narasta w niej przerażenie. Czy Magg ją oszukał? A może w ten sposób rozpoczął rytuał?
Nie mogąc nic zrobić, wzleciała ponad ciało i obserwowała sytuację.

Mężczyzna odsunął, się a ciało Shiry posłusznie wstało z miejsca i ruszyło ku drzwiom. Kobieta czuła jak się porusza, czuła jak jej stopy dotykają zimnej posadzki, a dłoń chwyta za klamkę. Czuła wszystko z wyjątkiem doznawanego jeszcze niedawno osłabienia. W jej ciele pojawiła się jakaś dziwna energia, która kazała jej przeć do przodu, by realizować rozkaz Magga. Wkrótce też zniknęła za drzwiami a jej unoszący się pod sufitem duch podążył za nią, jakby był powiązany ze swoją fizyczną powłoką niewidzialną linką. Postać pewnym, choć nieco niezgrabnym krokiem pokonała fragment korytarza i bezbłędnie wybrała drzwi należące do pokoju gościnnego, który ostatnio zajmowała. Od razu skierowała się też do łóżka. Położyła się na plecach, zamknęła oczy i odetchnęła głęboko. Raz, drugi i trzeci. Przy trzecim wdechu Shira poczuła jak coś ściąga ją na dół. Jakby jej ciało wciągało ją do siebie wraz z pobieranym z komnaty powietrzem. Nie mogła temu w żaden sposób przeciwdziałać. Jednocześnie zaś odczuwana znowu bezradność mieszała się z uczuciem ulgi towarzyszącym temu, że znów odzyska panowanie nad swoją cielesną formą. Gdy tylko to nastąpiło, wróciła do niej cała senność i niemoc odczuwana na stalowym fotelu. Kobieta niemal natychmiast pogrążyła się w ciemności.

Spała długo. Mocnym snem, pełnym krótkich widzeń, które nie łączyły się w jedną spójną całość. Czasem przechadzała się cesarskimi ogrodami. Czasem była znów w rodzinnym domu, leżała chora w swoim łóżku a niania głaskała czule jej włosy i ocierała spocone czoło. Innym razem widziała Dzikusa. Siedział przy jej łóżku i karmił ją gęstą polewką lub poił słodkim sokiem, albo po prostu siedział obok i patrzył jak śpi.

Gdy się obudziła, w pokoju panował półmrok. Wydawało jej się, że spała bardzo długo, a jednocześnie nie czuła się wypoczęta. Senne majaki wymęczyły ją, może nawet bardziej niż wielogodzinna wędrówka. Z drugiej jednak strony czuła się silniejsza. Po wcześniejszej niemocy nie było już ani śladu.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline