Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2017, 15:12   #165
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Alice rozejrzała się po pomieszczeniu uważnie.
- Albo ten kompleks pod kościołem jest bardzo, bardzo duży, albo ktoś nas wpuścił w maliny, albo nasza znajoma nie podała nam jakichś istotnych informacji. - westchnęła i przeszła się po pomieszczeniu, by znów podejść do drzwi
- Następne drzwi? Sprawdźmy ile możemy. - zaproponowała.
- Już, moment - odparł, podchodząc do stołu obok drzwi. Zbliżył światło latarki w telefonie, by odkryć, jakie to przedmioty ukrywały przed światem podziemia kościoła. Spostrzegł kilka teczek. Kiedy otworzył je, ujrzał pożółkłe od czasu dokumenty. Były spisywane na papierze tak cienkim i kruchym, że rozsypywał się przy samym dotyku. Kaligrafia czarnego pióra była prawie nieczytelna, jednak Sharif zdołał ją rozczytać.

Dokumenty należały do sekretnej organizacji Valhallaorden. Została założona w 1783 w Suomenlinnie, zwanej wtedy Sveaborgiem, przez Johana Andersa Jagerhorna i Gustafa Adolfa Reuterholma. Miała kluczowe znaczenie w walkach o niepodległość fińską - którą udało się zdobyć dzięki działaniom Valhallaorden. Sharif mógł czytać dalej, lub zrezygnować i kontynuować wraz z Alice eksplorację sąsiednich pomieszczeń.
- Idziemy - zwrócił się do rudowłosej pani Detektyw, zostawiając dokumenty za sobą. - Taka sama taktyka.

Alice kiwnęła głową, po czym wyszła z pomieszczenia, by podejść do następnych zamkniętych drzwi, które widziała. Poczekała na Sharifa i powtórzyli akcję z wcześniej…

To pomieszczenie okazało się malutkie. Uderzyła ich fala smrodu gnijących zwłok. Co dziwne… okazały się świeże! Dwoje denatów, mężczyzna i kobieta. On miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę, dżinsy oraz ciężkie, wojskowe buty. Ona ubrana była w szary kombinezon. Rysy ich twarzy zostały zatarte przez wydętą spuchliznę. Nawet ciężko było rzec do jakiej rasy przynależą. Dwa opasłe szczury, które wcześniej przeżuwały policzek kobiety, uciekły z popłochem na widok Alice i Sharifa.

Irakijczyk zmarszczył nos i przesłonił go przedramieniem, ale była to jego jedyna reakcja na widok zwłok. Opuścił broń i postąpił krok w stronę nieboszczyków, przesuwając na nich światło flashu.
- Musieli komuś podpaść - stwierdził raczej oczywisty fakt i pochylił się nad nimi, by odgadnąć przyczynę śmierci. Używał do tego rąk, ale starał się być ostrożny. Szybko ujrzał rany postrzałowe - oboje mieli przestrzelone klatki piersiowe. Czyste trafy, które przeszły przez serce. Oprócz tego na ciele mężczyzny znajdowały się otarcia, jak po intensywnej walce, lecz zwłoki były nieświeże i ciężko było coś więcej wydedukować na ten temat. Nie mieli przy sobie broni, ani żadnych przedmiotów - zapewne wszystko zostało odebrane nieboszczykom w chwili ich śmierci.
- Żadnych dokumentów, nic. Rodziny, o ile jakieś mieli, pewnie zgłosili zaginięcie i do teraz nie wiedzą, co się z nimi stało - dodał Sharif po chwili oględzin. Wstał, posyłając zwłokom ostatnie spojrzenie i odwrócił się do Alice. - A stało się to niedawno. To oznacza, że jest inne wejście do podziemi, o którym nie wiemy.

Alice czując odór zgniłych ciał, w pierwszym kompletnie ludzkim odruchu cofnęła się za róg i pochyliła czując jak jej żołądek podskoczył i wykonał skręt chcąc oddać wcześniej spożyte ciasto. Zaskakująco jednak, choć kaszlnęła, nagle uspokoiła się, a jej umysł popłynął.

Ludzka śmierć miała zawsze tak pięknie kolorowe oblicze… Myśl zabłąkała się w jej głowie. Te fiolety, niebieskości, nuta zieleni. Czerwień. Pięknie.

Wyprostowała się i podeszła do drzwi. Oddychała płytko, ale bez nerwów.
- Na pewno. Musimy się postarać, by tu do nich nie dołączyć. - dodała i zerknęła w tył.
- Chodź. Powinniśmy się pospieszyć. Niedługo pora obiadowa minie. - zauważyła nienaturalnie spokojnie i miękkim, niemal sunącym krokiem wróciła na korytarz, skąd wystartowali.
Śmierć. Taka barwna. Jak jesień.

Detektyw przyjrzał się swojej koleżance troskliwie, ale nic już nie powiedział, tylko kiwnął głową i wysunął się na prowadzenie.
- Możemy jeszcze sprawdzić jedne drzwi, które pominąłem - odezwał się, kierując ich do korytarza z detektorem ruchu.

Alice kiwnęła sztywno głową, po czym ruszyła za nim. Była nieco nieobecna i zamyślona.
Ujrzeli pomieszczenie wypełnione łóżkami. Były wciąż przykryte pościelą, jednak brudną oraz przeżutą przez szczury i wszelkie robactwo. Po drugiej stronie znajdowała się wysoka szafa, w której znaleźli niczym niewyróżniające się babiloty - lusterko, grzebyki, poszarzałe od starości zdjęcia. Wydawało się, że natrafili na pokój, w którym przed latami członkowie Valhalla-orden sypiali.

Pomieszczenie różniło się od poprzednich w jeszcze jeden, znaczący sposób. Wokoło walały się przegniłe gałązki, zmurszałe liście, kamyki. Kilka źdźbeł trawy, a nawet jedna torebka foliowa po czipsach zwracały uwagę i bez wątpienia odróżniały się od wiekowych, odizolowanych komnat. Skąd mogły się tu znaleźć?

Z pokoju wychodziła drobna odnoga, która zakrzywiała się za rogiem. Spostrzegli na podłodze drewnianą klapę, która kiedyś odpadła z sufitu. Miała przykrywać… zakratowany wywietrznik, który znajdował się u góry. To właśnie przez niego do środka pomieszczenia musiały przedostawać się te wszystkie śmieci. Turyści, a nawet i miejscowi, musieli uznać otwór za element miejscowej kanalizacji. I rzeczywiście - woda, która spadła po niedawnym deszczu, gromadziła się w zagłębieniu nierównej podłogi. Przez klapę przebijało się naturalne światło słoneczne - bardzo miło było je zobaczyć po tym całym czasie spędzonym w mroku.

Mogli próbować przestrzelić kratkę. Gdyby udało się ją usunąć, zapewne daliby radę wydostać się na zewnątrz, podpierając się na którymś meblu. Jednakże… zdołali odkryć dopiero pierwszą, tę nowszą część podziemi. Czy to był odpowiedni moment, by się wycofać?

- Przypomnij mi, co znalazłaś tam na dole? - odezwał się Sharif, obserwując z opuszczoną bronią wylot wywietrznika, po czym przeniósł spojrzenie na Alice. - Nie spodziewałem się, że znajdziemy bazę Valkoinen w pierwszej lepszej piwnicy, ale Allah wie, jak daleko ciągnie się ten podziemny kompleks…

Alice zerknęła na niego uważnie
- Spora grota, albo… Jakby jaskinia. Sądzisz, że mogą być przejściem dalej? Nie wiem czy powinniśmy teraz odpuścić. Będą wiedzieć, że tu byliśmy. - zauważyła subtelnie, nadal jednak tym niezdrowo opanowanym i bezbarwnym tonem głosu.

- Nie. Masz rację. Za daleko już zaszliśmy - zgodził się Irakijczyk, nabierając świeżego powietrza w płuca. - Nie mogli ukryć się za daleko, w końcu wyspa nie jest taka duża - zauważył i odwrócił spojrzenie w stronę drzwi, którymi weszli do tego pomieszczenia. - Sprawdźmy więc tę grotę, o której mówisz - zachęcił, postępując krok do wyjścia.

Alice kiwnęła głową i nie kazała mu na siebie czekać, zaraz ruszając za nim. Czekała ich zatem nie lada wyprawa...
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline