2/10
Malazańska Księga Poległych, tom 2 - Bramy Domu Umarłych - Steven Erikson ** bolało... wciąż boli Recenzja poprzedniego tomu: ([recenzje] Wyzwanie 2017 - 12 książek w 12 miesięcy)
Co tu dużo mówić. Cykl nie dla mnie. Za dużo drobiazgowych opisów efektów przemocy. Bitwy ciągnące się na całą książkę (serio, jeden z wątków głównych to ciągła naparzanka), wciąż ciężko mi się rozeznać w wątkach. Chwytam za coś innego. Szkoda czasu.
Książka ma doskonałe recenzje ogółem, ale ja się męczyłem niemiłosiernie. Nie polecam, ale obiecałem napomknąć jedną rzecz, oto ona (pw w odpowiedzi na poprzednią moją recenzje cyklu):
Cytat:
Hej,
zobaczyłam, że zacząłeś czytać Eriksona! Ja po roku skończyłam, długo zeszło, bo miałam długie przerwy. Ale ale. Polecam przepleść Eriksona w odpowiednim momencie jego współtwórcą świata - Esslemontem.
"Noc noży" przed "Łowcami kośc"i i "Powrót Karmazynowej Gwardii" przed "Mytem Ogarów". Nie, że to mus, ale pięknie się to wszystko razem zazębia i wdzięczna jestem memu drogiemu parterowi, że tak mi kazał to czytać właśnie.
I zgadzam się z Twoim bratem, seria jest majstersztykiem, a kiedy zaczynają "klikać" pewne powiązania, których wcześniej nie zauważyłeś to głowa maaaaała. No i nikt tak pięknie nie doprowadzał mnie do płaczu.
Pozdrawiam!
|
Także macie ode mnie takie skrajne opinie. Książka nie dla wszystkich. Na pewno nie dla mnie.