Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2017, 21:04   #71
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień pierwszy 1 – zmierzch/noc

Oskar von Hohenberg miał plan, należało tylko czekać na resztę towarzyszy. Wspólna izba w gospodzie świeciła pustką, dziś nie odbywał się żaden koncert, a karczmarz był jakiś niespokojny. Zdaje się, że spora część gości skarży się na problemy brzuszne. Również żona gospodarza większość czasu przebywa w wychodku. Szlachcic posilił się lekką strawą i chwile zdrzemnął. Choć w brzuchu „jeździły” mu jelita poczuł się odrobinę lepiej. Niestety do gospody wrócił jedynie Erich von Kurst.


Erich nie dowiedział się dziś tyle ile chciał. W karczmie sprawdził postępy w leczeniu Norina. Tych jednak nie było. Przynajmniej stan krasnoluda się nie pogorszył.


Lennart miał świadomość, że cały czas przynajmniej jeden członek straży miejskiej ma go w zasięgu wzroku. Nie kryli się z tym zbytnio, ale nie podchodzili też zbyt blisko. Najwyraźniej ich dowódca chciał wiedzieć, gdzie przebywa jego były żołnierz. Leźli za nim nawet gdy poszedł do apteki.
Aptekarz złagodniał gdy okazało się, że bohater nie był kolejnym klientem chcącym robić awanturę.
- Mam Panie zioła o których mówicie. Sporą część zapasów sprzedałem, ale dam wam w woreczku na 10 porcji mieszanki. Dorzucę jeszcze garść suszonych jagód. Zaparzycie i wypijecie jagody móżcie zjeść. Szylinga zapłacicie, a do waszego krasnoluda zajdę rano. Może będę mógł przygotować jakieś medykamenty, albo wykorzystać receptę mamy Melchiny. Lek na wszelkie dolegliwości, a i nawet na złe duchy i fluidy podobno działa. Jednak to już czasochłonne jest i wymaga specjalnych substancji, choćby płynnego metalu. Złotem będziecie wtedy musieli zapłacić.
Później przepatrywacz udał się do kapliczki Shallyi, akolitki tam jednak nie było. Sądząc po zapalonych światłach i odgłosach musiała się znajdować w sąsiadującym przytułku, który obecnie pełnił funkcję lecznicy. Nim jednak się tam udał dostrzegł, że pod ołtarzem znajduje się wiele drobnych darów. Jakaś młoda para we wspólnym uścisku będąc na kolanach modlitwą prosi o ochronę, albo pomoc. Obok jednego z filarów zwinięta w kłębek leży jakaś staruszka. Lenart w drzwiach do przytułku poczuł zapach kału i wymiocin. Na jego twarzy pojawiły się grube krople potu, a silny ostry ból brzucha zgiął go w pół. Gdyby mężczyzna był już po kolacji z pewnością już by ją zwrócił. Tak jednak zdołała się opanować. Zdaje się, że tej nocy spora część kobiet i dzieci spędzi noc we wspólnym towarzystwie. W wielu miejsca leżą wiadra z wodą, lub na wymieciony. Akolitka w towarzystwie zdrowych matek krąży między potrzebującymi dodając im otuchy dobrym słowem lub pojąc jakimś naparem. Dzieci nim napojone szybko się uspokajają i zapadają w sen.
- Widzę, że potrzebujecie pomocy. – Kobieta zwróciła się do bladego Schatza.
- Mogę Wam dać naparu na wymioty i drugiego co by lepiej Wam było usnąć. Spróbujcie się przegłodzić, silne te zatrucie. Napar pomaga z początku, ale objawy potrafią wracać silniejsze, więc nic dziś nie spożywajcie przed snem. – poradziła mężczyźnie.


Svein Dahr był w dobrej kondycji, zdecydowanie lepszej przynajmniej od strażnika, który się po niego zjawił. Kopanie dołu oraz bieg do przytułku nie odebrał mu tchu. Akolitka nie była osobą, która długo trzyma urazę. Na jej twarzy nie było widać już porannej złości, a raczej oblicze pełne zmęczenia i trosk. Przed chwilą pomogła jakiemuś wysokiemu i dobrze zbudowanemu mężczyźnie o ciemnych włosach. Teraz natomiast wysłuchała rewelacji szczurołapa
- To nie może być prawda!, nie wolno tak żartować Sveinie! – kobieta była w lekkim szoku.
- To tylko zatrucie, wezmę napar i odtrutki. – Akolitka dalej nie dowierzała i sprawiała wrażenie oszołomionej.
- Jacy przyjezdni? Magister Josef Kawohlus nie przyjmuje przecież obcych. Mówcie co się stało! - W przytułku ucichły rozmowy, w oczach przebywających tam ludzi było widać niepokój.
Dopiero gdy szczurołap powtórzył, że mag nie żyję do kobiety powoli zaczęła docierać waga tych słów.
- Hilda, Klara opróżnijcie wiadra i niech kto może wraca do domu. Ja muszę wyjść, dziękuje Wam z całego serca. Niech Bogini zatroszczy się o Was i Wasze rodziny – Erna zwróciła się do dwóch młodszych od siebie kobiet starając się opanować drżący głos.
- Idziemy Svein – zdecydowała.


Morryta Ulrykanin nie przywykł do sprzeciwu, jednak w tym przypadku nie miał zamiaru narzucać swojej woli.
- Zrobicie jak uważacie, waszym prawem i obowiązkiem jest zajmować się zmarłymi. Jeśli będziecie mnie potrzebowali Sługo Morra, przyjmę Was w Świątyni Ulryka.
Herbert Dröge opuścił siedzibę zmarłego maga bez okazywania szczególnych uczuć. W jego zachowaniu nie było widać przejęcia, całą zastaną sytuację przyjął chłodno. Sądząc po odgłosach dochodzących z zewnątrz polecił burmistrzowi powrót do domu i zajęcie się poważniejszymi sprawami.
Roel Frietz zgodnie z prośbą maga zajął się ciałem zmarłego magistra. Z szacunkiem dokładnie obmył zwłoki przy okazji szukając niepojących i nienaturalnych znaków, które mogły by odpowiadać za tą śmierć. Zwłoki były już w kiepskim stanie, nie uległy jednak całkowitemu rozkładowi. Josef był mężczyzną o prawidłowej sylwetce ciała, nie widać znaków przewlekłych chorób. Akolita Morra nie dostrzegł również żadnych ran, czy innych obrażeń. Zdaje się, że mag zmarł w trakcie spożywania posiłku, ale nie zakrztusił się jedzeniem. Nie było też widać śladu bezpośredniej ingerencji osób trzecich. Stężenie pośmiertne już ustąpiło. Otto w oczekiwaniu na szczurołapa i akolitkę Shally mógł tylko się temu przyglądać.
Niedługi czas później na miejsce dotarł Svein wraz w towarzystwie służki bogini miłosierdzia. Kobieta zamarła, a na jej twarzy pojawił się smutek i żal. Dopiero widok ciała maga i stojącego obok Roela przekonał kobietę, że Josef naprawdę zmarł.
- W czzym moogę pomóc Sługo Pana Zaświatów? – głos kobiety lekko drżał.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 28-08-2017 o 10:45.
pi0t jest offline