Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2017, 18:54   #74
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Vex nie mogła oderwać oczu od wujaszka. W sumie pierwszy raz mogła go sobie obejrzeć i musiała przyznać Angie rację - był ładny bez ubrania. Gdy ją dotykał cały czas myślała o tym co powiedziała blondynka. Że Sam uśmiecha się gdy o niej mówi, że potraktował ją wyjątkowo mówiąc swoje imię. Czuła się przez to dziwnie nakręcona. Przy tym ognisku, słuchając cicho miaukolących kotów i ich wspólnych oddechów, czuła się, jakby nagle znalazła się w rodzinie. Pokręconej, ale w rodzinie. Obejmowała Sama mocno gdy ją brał, czując jak jej własna głowa zaczyna świrować. Dopiero gdy doszedł w niej po raz trzeci tej nocy, coś do niej dotarło. Z tego może wyjść coś więcej. I bynajmniej nie chodziło tu o stały związek.

***

Vex z zaciekawieniem przyglądała się “obrazkom” Sama gdy ten szukał krótkofalówki. Rzeczywiście co nieco tego było. Już podczas seksu mogła się przyglądać obserwującej ją “uskrzydlonej” czaszce, a teraz miała wspaniały widok na wielkiego ognistego ptaka na jego plecach. I pomyśleć, że tyle jej umknęło gdy zabawiali się w kombiaku. Powstrzymała się by nie wyciągnąć dłoni i nie pogładzić misternego malunku.
- Już raz mówiłam, że się zgadzam Sam. - Powiedziała szeptem, całując dotykającą jej twarzy dłoń. Czuła jak w pobliżu jej rozgrzanej głowy układa się jedno z kociąt, najwyraźniej całkowicie nie zrażone tym co przed chwilą oglądało. - Jestem tylko ciekawa jednej rzeczy. Nie widzisz przeszkód, czy też chcesz bym pojechała?

- I jedno. I drugie. - odpowiedział Sam przesuwając palcem po jednym a potem po drugim policzku motocyklistki. Palec przejechał po wrażliwej skórze twarzy podrażniając ją przyjemnie. Opiekun blond nastolatki opadł z powrotem na posłanie bawiąc się chwilę przełącznikami krótkofalówki. W końcu westchnął. - Wyłączyła się. - powiedział i podrapał się antenką krótkofalówki po skroni. Wcześniej radio skrzeknie cicho gdy Angie dała znać, że żyje i jeszcze mają chwilę dla siebie. - Chyba obawia się przyjść. Nie chce się narzucać. Dam jej trochę czasu. Ale jak nie przyjdzie i się nie odezwie trzeba będzie po nią pójść. Tutaj ma rzeczy do spania. I bez sensu by spała gdzieś sama. - powiedział najemnik nie do końca pewnym siebie głosem i na koniec zerknął pytająco na kobietę. Gdzieś z zewnątrz dochodził ich odgłos jakichś grzechotek i śpiewu Rogera. Brzmiało jakby odprawiał jakiś rytuał.

Vex roześmiała się i usiadła na materacu. SIęgnęła po koc, zakrywając odrobinę nagie ciało.
- Jesteście niemożliwi. Jedno i drugie. - Uśmiechnęła się do Sama, ale szybko przeniosła wzrok na ognisko. - Jak się martwisz, to ubieraj się i idź jej poszukać.

Chwilę leżeli w ciszy. Vex cieszyła się nawet obecnością wujaszka. Była to taka pokrętnie miła odmiana. Bez pośpiechu pozwoliła swojej dłoni sunąć po jego ciele.

- Ehh. No i coś jej długo nie ma. Pójdę po nią. - powiedział wujek gdy ani Angie nie pojawiła się w pokoju na górze ani nie odezwała się przez radio. Sam wstał, uśmiechnął się do Vex i schylił się po karabinek wyszedł na korytarz.

Vex pomachała mu i wstała z posłania. Zerknęła na rozrzucone na ziemi rzeczy, ale nie miała ochoty ich zakładać. Owinęła się kocem, na wypadek, gdyby któryś z innych współlokatorów zajrzał do pokoju. Zgarnęła rzeczy z ziemi i rzuciła je na stół, po czym sama sięgnęła do plecaka i wydobyła z niego część, którą wiozła dla Puzzla. Przyjrzała się jej szukając numeru, o którym mówiła Melody.
- To było 0937. - Szepnęła cicho.

Po dłuższej chwili schowała część i poskładała swoje rzeczy, oddzielając je od czystych ubrań. Rozejrzała się po ich tymczasowym obozowisku. Znów został bajzel. Na serio jak za starych dobrych czasów w gangu. Pieprzyć się w czyimś aucie można, ale sprzątnąć już gumki nie łaska. Wcisnęła się w świeże majtki i wąską koszulkę, dając sobie na razie siana ze stanikiem. Na bosaka zabrała się za ogarnianie okolicy, nasłuchując czy nikt nie nadchodzi. Podskoczy do tego Teksasu, chwilę pocieszy się towarzystwem tej zwariowanej pary, a potem wróci do starego trybu. Kto wie, może złapie tam jakąś fajną fuchę i będzie mogła pojechać dalej? Byłoby super gdyby Puzzla nie zmyło i dostała co nieco za ten przejazd. No i uzupełniła bak. Westchnęła ciężko zbierając resztki z wszystkich naczyń i zaniosła je w swojej menażce kotce. Zasłała ich posłania i usiadła na nich owijając się kocem, obserwując futerka. Co by się nie działo i tak wychodziło na to, że była sama.

Urządzenie jakie wiozła dla Puzzle okazało się jakimś “ustrojstwem”. Z całej afery jaką miała okazję obserwować od ostatniego wieczora i tego co sama zdołała się domyślić był to pewnie jakiś czytnik danych. Zaś ta część jaką na noc obgranatował Sam była pewnie jakimś nośnikiem danych. W przeciwieństwie do tego nośnika czytnik nie miał żadnego podobnego numeru jaki widziała na nośniku. Ale na sam kształt i rozmiar zapewne by pasował tak jak standardowa kaseta pasowała do magnetofonu auta. Obydwa elementy wydawały się o wiele bardziej zaawansowane niż przedpotopowe kasety magnetofony i sprzęt na jakim chodziły.

Zawinięta w koc obserwowała jak czarna kotka najpierw sprawdza zapach jedzenia ale szybko przestawia się na polizanie a w końcu pełniprawną konsumpcję darmowej wyżerki. A, że na wpółleżąc było jej pewnie niewygodnie to szybko wstała i zaczęła jeść w pełnoprawnej pozycji choć oznaczało to strząchnięcie z siebie kociąt. W rewanżu jednak za to zaczęła mruczeć i mrużyć oczy podczas przełykania.

Vex nachyliła się by pogładzić kotkę. To wszystko tak cholernie nie było na jej nerwy. Od kilku godzin nie ruszyła dupy z miejsca, a nawet nie mogła pójść spać. Spike stał w pokoju obok, a czuła się zobligowana do tego by popilnować rzeczy Sama i Angie. Czemu znowu ładuje się w jakieś gówno. Szefa, jej pierwszego kropneli, Tyson z całej tej wdzięczności za kilka wspólnych nocy wysłał ją dalej. A teraz musiała sobie wybrać faceta z fiołem na punkcie swojej podopiecznej. Do tego… przesunęła dłonią po brzuchu. Czas taki, że na serio mogłoby coś z tego wyjść, ale przekona się za kilka dni jak się okaże, że stara dobra ciotka nie przyjdzie w gościnę. Skupiła się na głaskaniu kotki, starając się o tym nie myśleć, jednak głupoty wracały do głowy. W sumie taki bachor… niby stara dobra Delia urodziła malucha, po prostu parkując na chwilę na poboczu, a potem woziła go z tyłu. Pepper miał od tego benzynę we krwi. Puściła kotkę i padła w poprzek na trzy posłania. W sumie nie byłaby wtedy sama, przynajmniej przez jakiś czas. Uśmiechnęła się zerkając na leżące na stole rzeczy jej “towarzyszy”. A potem będzie śmiesznie jak trafi się jej taka Angie. Będzie latać jak kot z zapaleniem pęcherza, zupełnie jak Sam. Przymknęła oczy nasłuchując kroków. Co ma być to będzie. Ważne by Spike był obok.

Kotka odwdzięczyła się za pieszczoty włączając kocie mruczando. Przylgnęła też do uda Vex a do niej jej kocięta dudląc cyca jak małe maszynki. Cała kocia rodzina zdawała się wraz z mruczeniem promieniować także spokojem, sytością i szczęściem. Kotka początkowo zwinięta w opiekuńczy półokrąg z grzbietem przy udzie kobiety pod wpływem jej pieszczot i ciepła rozwinęła się w długą, czarną wstęgę prawie na pół długości dorosłej kobiety. Kocięta zaczęły gramolić się na nią i na siebie nawzajem cechując się tą typową dla młodych osobników niezdarnością i ciekawością którą nawet dzisiaj wielu ludzi uznawało za rozczulającą czy nawet słodką. Jeden z kociaków zaczął obwąchiwać ciekawie dłoń i palce dziewczyny z Det by w końcu pochłonięty ciekawością zacząc lizać ją szorstkim języczkiem. Kotka podniosła uszy a potem łepek i zaraz Vex też usłyszała wracającego Sama i Angie. Rozmawiali spokojnie o czymś. Chyba coś o wodzie. *

Głosy się oddaliły, a potem znowu wróciły, tym razem szepcząc konspiracyjnie i stukając czymś plastikowym w czym klekotały różne klekoty jakby przypadkowo zabrali panu z obrazkami jego instrumenty. W końcu przez próg wpierw wleciała blondynka z wiadrami, a po niej wujek Paznokieć z karabinem oparzonym światełkiem. Dziewczyna postawiła zdobyczne skarby koło ognia i przeciągnęła się, ziewając w zwiniętą pięść.
- A właśnie - pacnęła się w czoło i machnęła po spodniach żeby wyciągnąć z nich scyzoryk i piersiówkę z połową czerwonego płynu. Położyła to przy wiaderkach i dodała uroczyście - Może się przydać. To chyba alkohol. Tak myślę. Był tego… no wiesz - speszyła się, łypiąc na wujka spod jasnej strzechy włosów. Potem obróciła się do Vex i wytłumaczyła - Będziemy robić filtery, takie do wody. Żeby nie było niedobra, tylko do picia. Na rano, żeby było do śniadania i do manierek.

Vex podniosła się na posłaniu, starając się nie spłoszyć kotów.
- Macie niespożyte pokłady energii. - Uśmiechnęła się, przyglądając się co robią. - Coś ciekawego dzieje się na dole?

Blondynka pokręciła energicznie głową i znowu łypnęła na blond Paznokcia jakby trochę niepewnie.
- Nooo… Roger śpiewa i klekocze klekotami, a knuja się leniwi - zaczęła powoli, ale im więcej mówiła tym bardziej wracała do normalnego optymizmu - No i ciągle ciemno i czarność, ale nikt nie zasadzkuje. W piwnicy zbiera się zła woda. Dobrze, że futerka są tutaj - wychyliła się i pogłaskała czarną kulkę po grzbiecie. Była taka milutka i ciepła i miękka i jeszcze mruczała.
- Uzi - powiedziała nagle i uśmiechnęła się radośnie - Będzie się nazywać Uzi! Dziadek miał jedno takie. Strasznie żarło pestki, ale też tak mruczało jak strzelało.

- Heh słychać to klekotanie. - Vex wskazała na okno zza którego dochodziły dziwne dźwięki. - Dobrze, że jesteśmy bezpieczni. - Zerknęła na Angie a potem na Sama. Trochę długo ich nie było jak na takie “nic się nie dzieje" i ciężko było jej uwierzyć, że blondynka nie napsociła ale to nie była jej sprawa.
- Uzi to ładne imię. - Powiedziała po chwili. - Nie przeszkadza ci stanik? Zaraz chyba będziemy się kłaść to mogę pomóc ci go zdjąć.

Blondynka przerwała głaskanie futerka i wyraźnie się ożywiła. Tak, zdjęcie stanika miało sens, na pewno wygodniej spało się bez niego. Nie potrzebowała dalszej zachety żeby pozbyć się bluzy i koszulki żeby ułatwić zdejmowanie tego ostatniego górnego elementu ubrania, co tak pił i cisnął, ale musiała go nosić no i był prezentem.
- No teraz wujek będzie pilnował, a rano obudzi ciebie - podeszła do Vex i kucnęła przy niej - Żeby też mógł odpocząć i się przespać. Czeka nas długi dzień i ciężki. Mogę z tobą spać? Nie chrapię, futerka też nie chrapią. Będzie milej spać razem - wyjaśniła drugiej kobiecie swój punkt widzenia, podpatrując blondyna przy pracy.

- Pójdę po wodę. Spróbujcie się przespać. - wujek który dotąd majstrował siedząc przy ognisku z rozbitych wieczorem mebli i składał z butelek, folii i oczyszczacz wody widocznie w końcu zmajstrował co miał zamiar bo wstał i poszedł po tą wodę. Chwilę było słychać jego kroki najpierw na korytarzu a potem na schodach. W tym czasie kocia rodzina wydawała się bardzo zainteresowana nowym człowiekiem który przybył do kociego kąta. Śpiwory i posłania okazały się kusząco miękkie i przyjemnie nagrzane. Jakby tego było mało kocie, puchate kulki tak Uzi, jak i jego mama i rodzeństwo tak mocno grzało jak i mruczało. Kociakom włączył się chyba impuls nocnej aktywności bo choć wciąż trzęsły niepewnie zdawałoby się nienaturalnie dużą główką to jednak próbowały szeroko otwartymi zielononiebieskimi oczkami zbadać niezmierzone przestrzenie posłania ludzi. Matka patrzyła czujnie ze swojego miejsca ale chyba nie wyczuwała zagrożenia pozostając na swoim miejscu. Po całym upalnym i długim dniu oraz zdawałoby się jeszcze dłuższym wieczorze dawało się odczuć te otępiające, nocne rozleniwienie które tak bardzo sprzyjało przycięciu komara. Zwłaszcza, że właśnie była klasyczna pora psiej wachty gdy najtrudniej było zachować przytomność umysłu. Nawet śpiew Rogera zdawał się zmienić ton na bardziej smutny i żałobny, bardziej kojarzący się ze smutkiem i pożegnaniem.

Vex zerknęła na okno z obawą.
- Na pewno powinieneś iść sam? - Czuła, że zadała pytanie retoryczne. Z nich wszystkich chyba nie było bardziej odpowiedniej osoby by robiła cokolwiek samodzielnie. Sięgnęła za plech klęczącej przed nią Angie, opierając się lekko o jej ramię i po chwili rozpięła stanik, uwalniając piersi nastolatki.
- No i gotowe. - Uśmiechnęła się do blondynki. - Myślę, że możemy spać razem. Skoro mówisz, że nie chrapiesz. - Prawda była taka, że Vex mogłaby spać przy serii z karabinu, dlatego zawsze wolała spać w jakimś “ bezpiecznym” miejscu, a jak takiego nie było to nie kłaść się w ogóle.

Posłanie samo wołało żeby się na nim położyć i odpocząć. Kusiło miękkością śpiwora i mruczeniem futerek, badających nowy teren. Ledwo z nastolatki zszedł ucisk dookoła klatki piersiowej, podrapała się po skórze żeby przegnać wrażenie wpijania się materiału w skórę. Ściągnęła też mokre spodnie i położyła je przy ogniu żeby wyschły. Noszenie po piwnicy pana żula zostawiło na nich mokre aż do suwaka ślady, które pozostawione same sobie może i by wyschły, ale ubranie zaczęłoby niemiło pachnieć. W samych majtkach przeszła przez pokój wracając na posłanie. Bez zbędnych ceregieli zajęła połowę wygodnej przestrzeni, a ledwo położyła głowę na zrolowanej bluzie robiącej za poduszkę, poczuła jak zaczyna odpływać. Miniony, pełen wrażeń dzień dawał o sobie znać, wujek miał rację. Ten odpoczynek to nie była taka zła sprawa.
- Dobranoc Vex - mruknęła moszcząc się wygodniej, a gdy druga kobieta też się położyła, bez ceregieli otoczyła ją ramionami, przytulając się do jej boku. Była taka ciepła i miękka, o wiele lepsza do tulania niż misi - ten spoczął pod poduszką. Tak na wszelki wypadek.

Vex na chwilę ścięło. W sumie miała podejrzenie, co oznaczało “spanie razem”, ale jakoś tak dziwnie. Nie spała z żadną dziewczyna od czasów gangu. Ostrożnie objęła Angie kładąc się na boku, tak, że jej podbródek oparł się delikatnie o czubek głowy blondynki.
- Dobranoc Angie. - Szepnęła cicho i pozwoliła głowie odpłynąć.
 
Aiko jest offline