Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2017, 21:58   #283
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Awanturnicy, jeden po drugim znikali w bramie, schodząc z ulicy i tym samym znikając z pola rażenia wciąż ukrytych strzelców. Za wbiegającym do wnętrza, ostatnim Elmerem szybko zamknęli odrzwia, które ze skrzypem skryły ich w mroku. Niemal równocześnie usłyszeli uderzenie strzały w drewno - ten pocisk z pewnością przeznaczony był dla czarodzieja. Przez chwilę, zanim oczy nie przyzwyczaiły się do mroku, nikt nic nie widział. Tylko Bodo wyczuwał obecność gryzoni, a jego zajadły piesek rzucił się w pogoń za jednym ze szczurów.

Gdy oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyli gdzie się znajdują. Byli w przejściu, szerokim na tyle, żeby zmieścił się w nim wóz, prowadzącym z ulicy na znajdujące się głębiej podwórze. Widzieli je, oświetlone przez gwiazdy. Stał tam wóz, jakieś skrzynki, a część była pokryta ziemią, na której któraś z lokatorek uprawiała warzywa. Ponad sobą słyszeli głosy ludzi, obudzonych podniesionym wcześniej larum. Jakieś rozmowy, krzątaninę, kroki. Poza wyjściem na podwórze, w przejściu znajdowała się jeszcze para mocnych, drewnianych drzwi zaopatrzonych w trójkątne kołatki. Jedne wiodły na prawo, drugie w lewo.

Ostrzał ustał.
 
xeper jest offline