|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-08-2017, 00:16 | #281 |
Reputacja: 1 | - Olaboga! - zawołał przerażliwie Ehrl, jakby to jemu wraży szyp w łapę wbiło. Kolejny postój, kolejne dziady na nich napadają. Zaczął wyzywać im matki pod słabo widocznym wąsem i popędził za Wankerem, drąc się w niebogłosy, ostrzegając ludzi przed wszystkimi plagami ziemskimi: pożarem, rabunkiem, pomorem bydła, klątwą, objezdnym sądem, Strzyganami, końskim plackiem na progu i poborcami podatków. |
26-08-2017, 14:59 | #282 |
Reputacja: 1 | To co działo się w okolicach skrzyżowania chwilę potem, można było określić jednym słowem. CHAOS. Otóż na skrzyżowaniu zapanował chaos i zamieszanie jak w płonącym burdelu. Krzyki i wrzaski wzywające pomocy, informujące o pożarze i innych klęskach mieszały się z odgłosami zbliżającej się straży, jak na razie nie wiadomo czy realnej czy też wyimaginowanej przez czar Elmera. Ludzie, pobudzeni krzykami Bodo i Ehrla wychylali się z okien i w większości przypadków również zaczynali krzyczeć i wzywać bogów na pomoc i tak za bardzo nie wiedząc o co chodzi. Ukryci gdzieś łucznicy nadal strzelali, choć już nie tak skutecznie jak przed chwilą. Tylko jedna ze strzał dosięgnęła jeszcze uciekającego Ehrla Durbeina, raniąc go w miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Jednak zranienie nie było zbyt poważne, raczej uciążliwe. Pozostałe strzały, jakimi napastnicy zasypywali ukrywających się awanturników odłupywały tynk bądź wbijały się w drewniane ściany domów. Ale najwidoczniej łucznicy wstrzeliwali się i tylko kwestią czasu było, aż ktoś znów zostanie ranny. Czy to członek drużyny czy jakiś pechowiec w oknie. |
27-08-2017, 21:58 | #283 |
Reputacja: 1 | Awanturnicy, jeden po drugim znikali w bramie, schodząc z ulicy i tym samym znikając z pola rażenia wciąż ukrytych strzelców. Za wbiegającym do wnętrza, ostatnim Elmerem szybko zamknęli odrzwia, które ze skrzypem skryły ich w mroku. Niemal równocześnie usłyszeli uderzenie strzały w drewno - ten pocisk z pewnością przeznaczony był dla czarodzieja. Przez chwilę, zanim oczy nie przyzwyczaiły się do mroku, nikt nic nie widział. Tylko Bodo wyczuwał obecność gryzoni, a jego zajadły piesek rzucił się w pogoń za jednym ze szczurów. Gdy oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyli gdzie się znajdują. Byli w przejściu, szerokim na tyle, żeby zmieścił się w nim wóz, prowadzącym z ulicy na znajdujące się głębiej podwórze. Widzieli je, oświetlone przez gwiazdy. Stał tam wóz, jakieś skrzynki, a część była pokryta ziemią, na której któraś z lokatorek uprawiała warzywa. Ponad sobą słyszeli głosy ludzi, obudzonych podniesionym wcześniej larum. Jakieś rozmowy, krzątaninę, kroki. Poza wyjściem na podwórze, w przejściu znajdowała się jeszcze para mocnych, drewnianych drzwi zaopatrzonych w trójkątne kołatki. Jedne wiodły na prawo, drugie w lewo. Ostrzał ustał. |
29-08-2017, 06:22 | #284 |
Northman Reputacja: 1 | Szczurołap sprawdził czy zaryglowane wrota solidne sa, czy takie z którymi się wchodzi solidnym kopem. Najważniejsi w tej chwili byli ranni, więc trzaba było medyka lub Shallayaitów szukać lub choćby weterynarza, o którego w mieście mogło być trudniej niż aptekarza. Rany opatrzeć było trzeba a Bodo grzebać się w dupie młodego Ehrla nie potrafił, a przy paniczach bał, bo jakby się im pogorszyło to by wtedy on, prosty chłop, miał jeszcze więcej problemów. - Napadli nas. - tłumaczył Bodo gospodarzom. - Z łuków szyja, ale to raczej niedojdy desperackie naszych skapych kies chciwe, a w łucznictwie niepewne. Jeno poranili kilku nas, a zwłaszcza panicza von Dohna, więc pomóżcie nam dobrzy ludzie i nie tylko Sigmar wam tego uczynku nie zapomni, lecz i my, a i pewnikiem cały ród panicza Wilhelma.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
29-08-2017, 18:06 | #285 |
Administrator Reputacja: 1 | Wilhelm pokiwał z uznaniem głową, gdy tylko Bodo rozpoczął swą przemowę. Dość przekonującą, zdaniem Wilhelma, przemowę. Mag przez moment rozglądał się po okolicy, usiłując znaleźć inne wyjście z tego zaułka. Oczywiście istniała szansa, że napastnicy sobie pójdą. Oczywiscie szansa na to, że tamci rozwalą bramę i osobiście wkroczą do akcji była bardzo mała. Oczywiście można było spróbować rozwalić jakiś zamek i wedrzeć się do czyjegoś domu, lub też iść dalej, na podwórko, rozwalić jakieś drzwi... Oczywiście najlepszym wyjściem było załatwienie wszystkiego po dobroci, dlatego też Wilhelm dołączył parę słów do tego, co powiedział złotousty Wanker. - Nasza wdzięczność nie tylko w słowach się wyrazi - obiecał. - Jako von Dohna daję na to swoje słowo. |
29-08-2017, 21:35 | #286 |
Reputacja: 1 | Elmer ruszył szybko na podwórze, gdyż nie bardzo wierzył że ktoś ich wpuści. Ruszył szybko na podwórze i rozglądał się za jakimś wyjściem. Nie chodziło mu co prawda o drzwi ale o jakieś przejście na dach, okno do piwniczki albo właz do kanałów. |
30-08-2017, 08:03 | #287 |
Reputacja: 1 | Nic tak człowieka nie otrzeźwia jak świst strzał koło ucha. Nie inaczej było z Berwinem, z którego po części już wywietrzała gorzałka. To nie był dobry dzień. Najpierw trup zleceniodawcy, a teraz zamach na ich życie. Nie zastanawiając się zbytnio pobiegł za resztą do bramy. Na szczęście komuś zapomniało się ją zamknąć na noc. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności mruknął do towarzyszy. - No to sprawę noclegu mamy załatwioną. Do rana i tak się stąd nie ruszymy. Zauważył kwaśno. Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 30-08-2017 o 08:31. |
30-08-2017, 18:30 | #288 |
Reputacja: 1 | - Amigos, będę potrzebował pomocy z tym... - Podniósł ramię z wbitą weń strzałą, po czym skrzywił się z bólu. - Nie weszła głęboko, a obawiam się, że ganianie po ulicach tylko pogorszy sprawę. Mam opatrunki, wyciągnijcie i pomóżcie opatrzyć ranę. Później będzie czas na felczera. - Zabarykadujmy wejście i będzie nieco spokoju. Później możemy spróbwać przedostać się tamtędy. - Spojrzał w kierunku tonącego w półmroku podwórka. Santiago pogmerał zdrową ręką w bagażu i wydobył zeń nieco opatrunków. Jedną rolkę wepchnął sobie między zęby i spojrzał na stojącego obok Herr Wankera. "Do dzieła!" zdawały się mówić jego oczy.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
31-08-2017, 22:49 | #289 |
Reputacja: 1 | Odpowiedzią na wyjaśnienia i prośby skierowane do gospodarzy były tylko obelgi. Najwyraźniej w domu tym żyli ludzie nieokrzesani i na niedolę innych nieczuli. Bodo wziął się za operowanie Santiago, mimo że pojęcia wielkiego o leczeniu nie miał. Początkowo wszystko szło dobrze. Szczególnie udanie wypadła dezynfekcja. Potem Ayolas stracił przytomność w chwili, gdy Wanker starał się przebić ramię strzałą. A gdy to się już udało i pocisk został wyjęty, to pojawiły się problemy z krwawieniem, które może nie było zbyt obfite, jednak nikt nie był w stanie go zatamować. Gdy Santiago odzyskał już przytomność, czuł się słabo. Elmer tymczasem badał podwórze. Nie było zbyt duże, kwadratowe w kształcie i z kilkoma oknami otaczających go budynków. Jednak tutaj nikogo nie dostrzegł. Nie znalazł też żadnej kraty kanalizacyjnej, za to udało mu się zlokalizować stajnię, z której dobiegały odgłosy trawiącego owiec konia. Obok bramki wiodącej do stajni, zobaczył drugie drzwiczki, które mogły być wejściem do piwnicy. Podszedł sprawdzić. Gdy był blisko, drzwi nagle się otwarły i ukazała się w nich postać odziana w szarą opończę i filcowy kapelusz z kolorowymi wstążkami. W ręku trzymała miecz. - Zawołaj innych. Wynosimy się stąd - zwróciła się do Elmera. |
02-09-2017, 01:31 | #290 |
Northman Reputacja: 1 | Kiedy z cudzej ziemi kawaler otworzył oczy to zobaczył krew wsiakajaca w osobista onuce Wankera, która szczurołap poświęcił na ciasne owinięcie rany. - Łopatrunek gotowy - skwitował krytycznie przygladajac się krwi. - Pić musicie teraz dużo czerwonego wina - podał rannemu bukłak nim sam spłukał do kich zaschnięty gardziel. - Wielkie chamy tu mieszkajom - charknał na zamknięte drzwi. - Mnie zwyzywać to powszednio, ale żeby tak zbesztać panicza Wilhelma... - pokręcił głowa z niedowierzaniem. - Wszawe ciule wiotkim chujem robione! - odgryzł się gospodarzom. - Niechaj wam do mleka krowa naszcza, bodaj sęk wam w dupie wyrośnie, łoby kuń sasiada w ryj was kopnoł dwa razy!
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 02-09-2017 o 01:34. |