Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2017, 23:27   #149
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
USA, Los Angeles, 15 marca 2017 roku, 8.33 czasu lokalnego
Kiedy się obudził był już ranek. Zegarek pokazywał kilkanaście minut po dziewiątej.
Przetarł twarz. Naprawdę intensywna była to noc. Miał ochotę przewrócić się na drugi bok i spać dalej.
Tym bardziej, że w pokoju został sam. Liggan musiała wstać znacznie wcześniej i zostawiła go samego. Jej rzeczy były jeszcze w pokoju, co świadczyło o tym, że kiedyś tam wróci.
Theo jednak nie mógł zbyt dużo czasu zwlekać. Jego komórka była dosyć czerwona od połączeń ze strony jego opiekunów. Jeszcze chwila a wyważą hotelowe drzwi.

Wielka Brytania, Londyn, Chelsea, 19 lutego 9.17 czasu lokalnego
Kiedy pierwsze promienie porannego, zimowego Słońca padły na jej twarz, podciągnęła wyżej kołdrę, przykrywając się cała. Głowa ją bolała, w gardle suszyło. Odrobinę przecholowała z alkoholem dnia wcześniejszego. Jej pragnieniem było się napić i jak najszybciej przemienić.
To jednak nie wchodziło w tej chwili w grę. Pozostawały tradycyjne metody radzenia sobie z kacem. Musiała wszak się z nimi pośpieszyć, bo drzwi do jej pokoju się już otwierały.
- Mamo? - Izsak zajrzał do niej. - Nie śpisz już? Will mówił, żeby dać ci jeszcze spać, ale wiesz… Mieliśmy jeszcze dziś wyjść po południu… - przy ostatnich słowach stał już tuż przy niej.
- Zack? - Rush pojawił się w pokoju chwilę po nim. - Młodzieńcze, nie tak się umawaliśmy - zmarszczył brwi i założył ręce na piersi.
Chłopiec westchnął ciężko i odwrócił się do Willa.
- No dobra… Ale nie śpij za długo mamo! - dodał zanim wyszedł z pokoju.
Mężczyzna przepuścił go w drzwiach, a sam podszedł do Eriki.
- Przepraszam, nie upilnowałem go. Masz - postawił na szafce szklankę soku pomarańczowego. - Śpij ile potrzebujesz - pocałował ją w czoło i wyszedł.

Argentyna, Buenos Aires, 2.51 czasu lokalnego
Pomimo czasu jaki tu spędziła, Dove nie miała jeszcze okazji oglądać miasta nocą. Całe dnie pochłaniała jej praca, a czas po zapadnięciu zmroku spędzała z Davidem.
Teraz miała okazję się przekonać, że miasto nie zamierzało wcale szybko kłaść się spać.
[media]http://notihoy.com/site/wp-content/uploads/2016/04/discotecasbuenosaires.jpg[/media]
Na miejsce od jej pracy dzieliło ją raptem kilkanaście minut taksówką. Spodziewała się być pierwsza, ale Luckas ją ubiegł. Musiał chyba dokonać teleportacji, żeby zdążyć przed nią.
Usiedli przy stoliku wewnątrz knajpy, gdyż noc mimo wszystko bywała raczej chłodna.
Dostali po zimnym napoju i siedzieli naprzeciw siebie.
Jej przyjaciel nie odrywał od niej wzroku, ale nie odzywał się. Wydawało się, że kobieta potrzebowała tej chwili ciszy, że potrzeba towarzystwa była w tym momencie najważniejsza, więc nie naciskał. Uśmiechnął się delikatnie i czekał, aż ona sama postanowi się przed nim otworzyć.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline