L
Odebranie Madzi przebiegło wyjątkowo gładko. Helga nie oponowała, po prostu stała z otwartymi ustami, gdy postanowiłaś zostać strażakiem... M
Zostałaś przejęta przez Nikę. Zaczynasz wesoło majtać nogami na jej ramieniu... L&M
- Ale fajne majcioszki - dobiegł czyjś głos zza Twoich pleców.
Jakiś młody mężczyzna z uśmiechem konstatował niecodzienny widok. Właśnie postanowiłaś wyrazić swą dezaprobatę, gdy do hallu wpadł jakiś niski facecik w bejsbolówce z tubą megafonu w ręku.
- Cięcie! - wrzasnął. - Co to ma znaczyć? Koleś, jesteś statystą, nie wpieprzaj się między wódkę, a zakąskę. A wy gwiazdy? - zwrócił się do was. - Co to za improwizacja? Nie podoba się scenariusz? A tak w ogóle, to skąd tu się wziął ten troll jaskiniowy? Wypieprzaj z łaski swojej do sekstelefonu...
- Ja! Ruff mich an! - Helga weszła w słowo kurdupla.
- Dobra, dzieciaki. Rezygnujemy z dubla. Później coś się zmontuje, teraz przechodzimy na zewnątrz. Samochód już jest? - zaczepił zastraszonego asystenta, który chcąc zniknąć mu z oczu wcisnął trzymane kluczyki w dłoń krzykacza. Ten zaś odwrócił się do operatora, zmierzył go wzrokiem, wycelował weń pulchny paluch. - A ty, idioto? Nie słyszałeś? Powiedziałem: cięcie!
Nagle w drzwiach pojawił się rycerz w pełnej zbroi płytowej. Dobył miecza i z chrzęstem ocierających się o siebie elementów ochrony osobistej ruszył w kierunku wrzeszczącego namiętnie reżysera, który wcale się nie przejął, bądź też nie zauważył zmierzającego w jego kierunku zagrożenia.
W chwili gdy przykładał po raz ostatni w swoim życiu (o czym oczywiście nie mógł wiedzieć, zapewne ta wiedza przyczyniłaby się do wyboru innego sposobu spędzenia ostatnich sekund życia; chociaż, kto wie...) megafon do ust, miecz z wizgiem zmierzał w kierunku jego szyi.
Potem nastała cisza. Piekielnie dojmująca cisza, którą zmąciło jedynie głuche uderzenie odciętej głowy o podłogę. Wszyscy zamarli. Jedynie zewłok, niewzruszony opadł łagodnie na kolana, by natychmiast przeistoczyć się w upiorną fontannę.
Pierwsza ze stuporu otrząsnęła się Kociak. Już po chwili była przy rycerzu, zgrabnie wyłuszczając klingę z garści zabójcy.
- Odłóż to, bo się skaleczysz - zaczęła przemowę. - Nikt ci nie wytłumaczył, że to nieładnie tak wchodzić i dekapitować pierwszy raz spotkanego człowieka? Nie powiem, zapewne parę osób się ucieszyło, ale pomyśl sobie o jego rodzinie. Ktoś będzie musiał im powiedzieć: wasz tatuś, a pani mąż miał wypadek na planie, dosłownie stracił głowę...
Rycerz ewidentnie zdezorientowany sięgnął po sztylet.
- Mizerykordia? - Kociak była jednak szybsza. - Ładny, ale nie powinieneś brać do ręki ostrych narzędzi. Weź to - wręczyła mu oskubanego kurczaka, z którym było rycerzowi do twarzy. - Czy jest na sali lekarz, albo chociaż krawiec?! - krzyknęła.
W tym momencie na jej głowę spadł ów martwy przedstawiciel drobiu domowego. W oddali zaczęła przygrywać orkiestra dęta.
Kociak odwróciła się na pięcie. Jej dłoń zwinięta w pięść idąc po łuku zlokalizowała przyłbicę, ta zaś jęknęła dojmująco przejmując część energii.
Rycerz zachwiał się i padł jak długi hałasując okrutnie.
- Mało ci kurwa jeszcze?! - wzburzenie Kociaka osiągnęło wartość krytyczną. - Musisz tak literalnie podchodzić do słowa "cięcie"? A kurczaka to sobie w dupę wsadź następnym razem lepiej, bo następnym razem to cię przerobię na konserwy, gnoju! - Rzuciła okiem po zgromadzonych - Widowisko sobie znaleźliście jełopy? Pomóżcie tamtemu lepiej! A ty, skąd się w ogóle wzięłaś? - wbiła wzrok w Helgę, która momentalnie skurczyła się w sobie, by skryć za plecami Madzi. - Wpadasz nagle nie wiadomo skąd, pośrednio przyczyniasz się do dekapitacji, a kto cię tu prosił? - Helga dokonując cudów gimnastyki schowała się zupełnie, znikając z oczu wściekłej dziewczyny.
Nagle poczułaś ochotę, by zapaść się pod ziemie. Powstrzymując tę myśl wytrzymałaś wzrok Kociaka.
- Mam tego dość! Najpierw: "Kociaku to, Kociaku tamto", a potem spychacie mnie na drugi plan. Nie potrafię powiedzieć gdzie jesteśmy, albo zatrzymać pędzącej kuli, to oczywiście znaczy, że do niczego się nie nadaję, tak? A wy może radzicie sobie świetnie? Miotacie się; nie macie żadnych planów, oprócz mglistego "na zachód"... Mam dosyć! Zwalniam się... Jak to powiedzieliby angole "I am fired!"
W chwili, gdy to powiedziała stanęła w płomieniach.
- Mam nadzieję, że lubi kreskówki - asystent reżysera pojawił się dosłownie znikąd.
__________________ Znowu boli (blog)... |