Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2007, 02:59   #7
Niles Elmwood
 
Reputacja: 0 Niles Elmwood nie jest za bardzo znanyNiles Elmwood nie jest za bardzo znanyNiles Elmwood nie jest za bardzo znany
* * *
05.01.18 10.00 HR, Kwatera Główna Bezpieczeństwa w Chicago


Pod czarnym drapaczem chmur zatrzymała się żółta taksówka. Większość aut, które jechały ulicą niczym posępny kondukt żałobny powoli jedno za drugim skręcało w uliczkę, która prowadziła do podziemnych garaży budynku. Przy wjeździe w budce wartowniczej siedział strażnik sprawdzający dokumenty. Z taksówki wysiadł mężczyzna w szarym garniturze. Na klapie piersi widniał biały okrągły partyjny znaczek. Nałożył na głowę kowbojski kapelusz. Ściskając w ręku czarną walizkę ruszył sprężystym krokiem w kierunku obrotowych drzwi czarnego drapacza chmur. Przed budynkiem, osadzony na kamiennym marmurowym bloku, mosiężnymi drukowanymi literami wielkości co najmniej jednej stopy, widniał napis:

KWATERA GŁÓWNA BEZPIECZEŃSTWA w CHICAGO

Pod spodem nieco już mniejszymi pozłacanymi literami widniało grawerowane motto:
„Boże Błogosław Ameryce
i P.A.T.A.!”


Po obu stronach wejścia stało dwóch „Żandarmów”, jak zwykło się nazywać potocznie, uzbrojonych w ciężką broń i odzianych w hełmy z czarnymi przyłbicami i kamizelki kuloodporne, policjantów. Mężczyzna wchodząc do budynku zernknął w oko kamery, która jak setki innych rejestrowała wszystko co działo się dookoła. W przestronnej i wysokiej sali ustawił się w kolejce do bramek z tunelami X-Raya. W budynku roiło się od Żandarmów, Agentów AT, żołdaków i cywili. Pewnie większość z tych ostatnich była Sędziami.

Sierżant nadzorujący kontrolę, na widok jegomościa w kapeluszu, gestem zaproszenia energicznie wywołał go z kolejki. Nawet nie patrzył na świecącą blachę w rozłożonym portfelu mężczyzny.
- Witamy w Chicago, Sir! – powiedział salutując niedbale.
Mężczyzna lodowatym wzrokiem spojrzał mu w oczy.
- Tędy proszę – powiedział strażnik wskazując pałką do sprawdzania metalu na owalną recepcję, gdzie siedziało dwóch dyżurnych.

Po wpisie do księgi i otrzymaniu identyfikatora oraz kilku wskazówek, przybysz zniknął za drzwiami windy. Pomiędzy windami wisiał na ścianie szczegółowy spis wydziałów znajdujących się w budynku, wraz z dokładną informacją którego piętra i numeru pokoju włącznie. Cały budynek był jedną wielką maszyną sprawiedliwości, w której wszystkie wydziały, jak tyrbiki poruszały wagą, na której z jednej strony siedziały tłumy podejrzanych, a na drugiej garstka Sędziów.

Strażnik podszedł do kolegów z dyżurki.
- Słynny Philipp Moore – zagadnął opierając się na granitowym blacie recepcji.
– Co go do nas sprowadza? – zapytał żywo.
- Został przydzielony do nas. Nowa kadencja sekcji z sześćdziesiątego... – odpowiedział czarnoskóry dyżurny sprawdzając coś w komputerze.
- Słyszałem, że wołają na niego „Kamienna Twarz”... Teraz już wiem dlaczego! – zakpił sierżant bawiąc się pałką.

Dyżurni nic nie odpowiedzieli, udając, że pogrążają się w swoich czynnościach. Jeden z pierwszych Sędziów, którzy zaczęli działać zanim jeszcze powstała Akademia. Początkowo zajmowali się oni sprawami terrorystycznymi, do czasu przejęcia tych obowiązków przez Wydział Anty- Terrorystyczny US. Podobno w ciągu dwóch lat rozbił kilkanaście grup ekstremistycznych i sekt paramilitarnych na terenie kraju. Po reformie Sekcji i przejęciu przez nią zadań typowo kryminalnych został mianowany koordynatorem i wykładowcą w Akademii Sędziów. Facet jest chodzącą legendą swojego zawodu, a oni nie mieli zamiaru robić koło dupy Moore’a. Zwłaszcza w towarzystwie obleśnego Neilla Johnson’a.

- Widziałeś ten kapelusz? – zagadnął pod nosem biały dyżurny, gdy Neill wrócił do pracy.
Kolega zawiesił na chwilę wzrok na dokumentach, które czytał.
- Tak, zawsze w tym samym kapeluszu – zauważył pod nosem przypominając sobie czasy Akademii Sędziów z Miami, w której Sędzia Philipp Moore był wykładowcą. „Do końca życia, będę żałował, że jej nie ukończyłem” – pomyślał i westchnął ciężko.
- Heh, złośliwi mówią, że ma ich w szafie ze czterdzieści – zaśmiał się ściszonym głosem biały.
Czarny nie skomentował. Wydawał identyfikator nowemu Sędziemu, który właśnie wpisał się do księgi.
- Sekcja 616. Sala Konferencyjna. Pokój 617. – wyrecytował podjąc plakietkę mężczyźnie.

Moore wysiadł na 60. piętrze.
Naprzeciw drzwi windy na szklanym postumencie obracał się wysoki na cztery stopy plan ewakuacyjny budynku w formie jego trójwymiarowego miniaturowego hologramu. Przechodząc prawie całą długość osiemdziesięcio-stopowego korytarza, zatrzymał się przed drzwiami z napisem
Sekcja Kierownicza Sędziów
.

Po godzinie wyszedł na korytarz trzymając w ręku pęk kluczy. Stanął pod 605, gdzie widniało już jego nazwisko. Poszedł jednak dalej.
Otworzył drzwi z numerem 606 i napisem Sekcja Sędziów 606. W ogormnej sali stało sześć drewnianych biurek z komputerami, szafki, organizatory. W głębi po prawej spore pomieszczenie. Zajrzał do środka przez uchylone przejściowe drzwi. Stał tam podłużny drewniany stół z krzesłami po obu stronach. Projektor zamiast okna. Zamknął drzwi.

Dopiero teraz zauważył napis:
Sala Konferencyjna


Zniknął w pokoju po lewej stronie, na drzwiach którego widniała tabliczka:

Philipp Moore
Koordynator

Rzucił walizkę na biurko i podszedł do kuloodpornego okna, które rozciągało się prawie całą długością od drewnianej podłogi, do podwieszonego sufitu. Wsunął ręce w kieszenie patrząc z góry na miasto.

 

Ostatnio edytowane przez Niles Elmwood : 17-06-2007 o 07:32.
Niles Elmwood jest offline