Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2017, 13:05   #41
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Thundertree
Eleint, Śródlecie. Zmierzch

Grupa rozdzieliła się. Tori, Turmalina i Joris zostali w domku czarodzieja. Krasnoludka zasnęła, wymawiając się swoim stanem i potrzebą odnowienia zaklęć.
Przeborka poszła wypatrywać smoka z piętra strażnicy, a Marv z Shavrim usadzili się w domostwie, które kiedyś było gospodą “Brązowy Koń”, najbliżej wieży. Spora ilość spróchniałych ław, beczek i stołów stanowiła dobry zapas opału na planowane przez Marva ognisko. Mężczyźni przywlekli jeszcze trochę w miarę suchych resztek mebli z innych domostw i dzięki temu uzyskali stos jak na - nie przymierzając - dorzynki czy inne wielkie święto.
Przy okazji Shavriemu udało się znaleźć trop niziołka prowadzący w stronę ich obozowiska przy trakcie. Najwyraźniej Trzewiczek dał nogę nie informując przy tym reszty o swoich planach.

Czas mijał, wiatr rozgonił chmury i wyszło słońce, a gdy minęło południe znów zaczęło padać. Oczekiwanie było nudne, nużące i wyczerpujące psychicznie, a suchy prowiant rozdany przez kapłankę Selune nie zaspokoił głodu tak dobrze jak zrobiłyby potrawy przygotowane w kociołku Zenobii. Powoli zapadał wieczór; przez niepogodę i leśny cień wydawało się zresztą, że jest o wiele później niż w rzeczywistości. Marv uznał, że to idealny moment by rozpalić ognisko i wraz z Shavrim zaczęli układać stos drewna na zewnątrz. Nikt nie poddał w wątpliwość faktu czy smok zainteresuje się akurat dymem nad lasem; ot, pomysł dobry jak każdy inny. I na tym zajęciu zastał ich Trzewiczek.

Nie tak łatwo wypatrzeć przedstawiciela niziołczej rasy, zwłaszcza gdy zadziera się głowę, patrząc w niebo, a Trzewiczek w dodatku, zważywszy na ewentualną obecność smoka, poruszał się dość cicho i krył się w zaroślach i za murkami. Jednak to nie przed nimi starał się ukryć. Dojrzeli go w końcu, gdy klucząc wśród krzaków, wyciągał szyje w stronę wieży. Był prawie cały mokry od deszczu, przez co jego włosy poskręcały się jeszcze bardziej. Niziołek zostawił swój fantazyjny kapelusz pod opieką Zenobii, zaś na ramiona narzucił plecak. Bardzo apetycznie pachnący plecak. Kuchnia Zenobii była niczego sobie, a po suchych racjach każde ciepłe danie było rarytasem. Marvowy ogień zdawał się być bardzo na czasie. Bohaterowie, słysząc głos Stimiego, wystawili głowy ze swoich kryjówek.

I tak zastał ich smok. Nie wiadomo, czy przywabiony świeżo rozpalonym ogniem, zapachem jedzenia, czy po prostu wracał na noc do swojego leża. Szum jego skrzydeł najpierw zlał się dźwiękiem deszczu; dopiero po chwili ostrzegawczy gwizd Przeborki sprawił, że wszyscy zadarli głowy, choć w pierwszej chwili nie każdy zdołał wypatrzyć go na tle drzew i pochmurnego nieba. Od łba do ogona miał z pięć, może sześć metrów i w locie poruszał się dużo szybciej niż ktokolwiek oczekiwał.


Wypatrzywszy humanoidalne sylwetki na tle trzaskającego ognia ryknął entuzjastycznie i rzucił się w ich stronę.


 
Sayane jest offline