Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2017, 21:00   #6
Zara
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Wszyscy

- Wypraszam sobie, zęby, to akurat mam zadbane. - Odpowiedział czarnowłosy szczerząc swoje dość białe zęby w mocnym uśmiechu. Weryfikację obelgi Elke na temat smrodu niemytych pach jednak sobie odpuścił. - Co ci przyjdzie z tej walki? Nikt za nas nie zapłaci, bo nikt nie wyznaczył nagrody. Nawet karczmarz nie zapłaci, w końcu go okradamy, to nie ma z czego. A my nie chcemy się bić, jesteśmy pokojowo nastawieni.
Jego kompania potraktowała jednak bojowe słowa Elke zdecydowanie poważniej. Rozeszli się nieco, by nie stać w kupie, po lewej stronie czarnowłosego stanęło dwóch ludzi z rękami położonymi na pochwie miecza, po prawej jeden z przygotowanym toporem, drugi z buzdyganem. Wprawione w walce oczy Isaka i Elke mogły stwierdzić, że ich postawy były bardziej nastawione na nagłą obronę, niż atak. Ale fakt faktem, że pozostawali w czujności bojowej. Sam czarnowłosy miał u swych boków dwa dłuższe sztylety, aczkolwiek jego postawa wciąż była dość lekceważąca.
Karczmarz zajmował się wytaczaniem beczek, więc obsługą gości mimo napiętej sytuacji musiała zająć się dziewka karczemna. Najpierw obsłużyła Fikę, która zwróciła się do niej bezpośrednio, dostając klucze do pokoju w zamian za garść orenów. Dość niespodziewanie po tym, z miejsc wstało również dwóch zakapturzonych mężczyzn, również ruszając w stronę pokoi sypialnych. Następnie dziewka karczemna zaczęła nalewać wodę do kubka dla Elke. Akurat w tym momencie przechodził karczmarz z drugą beczką. Zerknął w stronę blondwłosej i widząc jej głaskanie styliska toporzyska, powiedział cicho, gdy ta mogła już uraczyć się pełnym kubkiem wody.
- Pani, więcej szkód będzie z tej walki w mojej karczmie, niż z tych, jak to nazwałaś, beczek gównianego trunku. Odpuśćcie. - Jednak nie czekał na jej odpowiedź, a szybko udał się z powrotem na zaplecze, po ostatnią beczkę.
Fika dotarła do drzwi swojej komnaty i zauważyła, że dwaj zakapturzeni mężczyźni weszli do drzwi obok. Rudowłosa półelfka mogła więc spokojnie wdrożyć w życie swój plan, opuszczając na ten moment resztę mniej lub bardziej proszonych gości karczmy.

Wszyscy bez Fiki

Nagle karczmę przeszył głośny gwizd, brzmiący jak te wydawane przez pracowników budowy na każdą przechodzącą zgrabniejszą kobietę, a zaraz po nim krzyk i pisk dochodzący z pokoju, do którego udali się dwaj zakapturzeni. Gdy zaraz po tym wyszli, jeden z nich trzymał nóż na gardle grubego, ciemnowłosego mężczyzny, który w obecnej chwili ubrany był jedynie w skarpety, gruby złoty łańcuch i pierścienie na dłoniach, odsłaniając całe swe gotowe do igraszek cielsko. Drugi w podobny sposób trzymał zgrabną dziewczynę, dwa razy młodszą od mężczyzny. Blondwłosa widocznie zdążyła złapać kawałek pościeli i się nim okryć, choć udawało jej się zasłonić tylko dolną część, na górze wszyscy mogli zobaczyć jej porządnie wyrośnięte piersi. Oboje złapanych wyglądało naturalnie na przerażonych sytuacją.
- No i są nasze gołąbeczki! - Szybko zareagował wygadany czarnowłosy kurdupel. Dalej kontynuował w stronę Elke, wskazując palcem na półnagą kobietę. - Tą panią zabieramy, bo wyobraź sobie, że to córka tego drugiego pana. Którego puścimy. Jak postawię jakiś lepszy trunek, to uznasz nas za tych nie do końca złych i darujesz sobie walkę? Nawet zapłacę za ten napitek. - Odpowiedział, wyciągając z kieszeni kilka monet i pokazując je w garści. Elke, Isak i Marina jednoznacznie mogli stwierdzić, że zakapturzeni również byli częścią bandy i posiadali jeszcze znaczniejszą przewagę liczebną.

Fika

Półelfka znalazła się w pokoju o średniej jakości, gdzie przydałby się w końcu remont. Ale nie ocenianie warunków sypialnych było jej w głowie, a szybkie wyjście z karczmy, więc otworzyła okno i czując na twarzy rześkie powietrze tego popołudnia, wyskoczyła przez nie bezgłośnie lądując na miękkiej trawie pod oknem. Rozglądając się, dostrzegła stajnię. Musiała okrążyć nieco budynku, by do niej podejść. W środku, jak się okazało, nie było żadnego konia. Za to niedaleko wyjścia prawdopodobnie kolejny z bandy, wysoki i barczysty zbrojny, w dziwny sposób liżący się po ręce, pilnował pięciu koni, z czego dwa były zaprzęgnięte do małego pojazdu zaprzęgowego. Zaprzęg był ustawiony tak, by jak najszybciej mogli wyjść z karczmy i udać się w stronę słynnego lasu, z którego pochodziła nawet słynniejsza w tych okolicach banda. To, co jednak mogło jeszcze bardziej obchodzić Fikę, to fakt, że w żadnym z koni nie rozpoznawała Ginko. Chociaż pewności mieć nie mogła, bo jeden najbardziej podobny, był nieco zasłonięty przez pozostałe. Tylko czuła, że podejście bliżej wiązało się z ryzykiem, że zostanie zauważona przez zbrojnego.
 

Ostatnio edytowane przez Zara : 11-10-2017 o 08:00.
Zara jest offline