Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2017, 21:42   #73
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
- Policja... Świetnie. Wspaniale. Cudo... - chciał dorzucić jeszcze kilka synonimów, ale uświadomił sobie, że dźwięk jego własnego głosu również nie jest dla niego zbyt przyjemny i postanowił dawkować go sobie trochę rozsądniej.

Oparł się plecami o ścianę jakby chciał uniknąć wzroku wyświetlającego się na monitorze policjanta. Potarł dłońmi oczy, jakby chciał pozbyć się resztek snu i przywrócić sobie trzeźwość umysłu. To oczywiście nie pomogło.

"Myśl, Akutagawa. Myśl!" Striptiz. Urwany film. Niebieskie ludziki. Bunta. Policja. Dużo spraw do załatwienia i pytań do zadania. Trzeba wybrać jakąś kolejność i zacząć ogarniać po kolei. Długowłosy wziął głęboki wdech. "No dobra".

Podszedł do łóżka, odnalazł w kokonie ramię przyjaciela i mocno nim potrząsnął. Musiał się czegoś od niego dowiedzieć i nie zamierzał się w tej chwili silić na uprzejmości.
- Pobudka, Bunta! PO-BUD-KA! Dla twojego własnego dobra natychmiast otwórz oczy!
Gąsienica w kokonie, będąca kiedyś kumplem Saito zaczęła kurczyć się w sobie i próbować odpełznąć.
- Daaaaj...spokój... ciiiii... litości... - mamrotał.
Saito ścisnął mocniej jego ramię mając nadzieję, że odrobina bólu pozwoli mu oprzytomnieć.
- Nie rób mi tego teraz… - mamrotał szarpiąc nim coraz mocniej.
Wreszcie po heroicznej walce Bunta otworzył jedno oko.
- No... co jeeesss? - zapytał, a po chwili znów skrył się w kokonie, gdy do drzwi rozległo się pukanie. Widać jakiś uprzejmy sąsiad już zdążył wpuścić dzielnicowego.
Saito szarpnął za kołdrę starając się ściągnąć ją całkowicie, a przynajmniej odsłonić twarz mężczyzny.
- Skup się, stary. Do moich drzwi puka dzielnicowy i chciałbym wiedzieć czemu. Jakieś pomysły?
- Cooo? Głowa mnie booooliii... - Bunta wydawał się być w jeszcze gorszym stanie niż sam gospodarz mieszkania.
- Grrrr… - warknął - Jak ci puszczę Acid Drinkers, to rozboli cię bardziej, obiecuję! Odpowiedz mi na jedno proste pytanie i dam ci spokój. Czy zrobiliśmy wczoraj coś, czym powinna się interesować policja?
- Policja? - Bunta spojrzał na niego po raz pierwszy. Byłby pewnie zdziwiony, gdyby nie to że przede wszystkim był skacowany - Nieee... nie wiem... chyba nie... nie pamiętam... ych, niedobrze mi... Gdzie tu jest łazienka?! - nagle zaczął się bardzo szybko ruszać, by zejść z łóżka.
Saito westchnął i pokazał koledze kierunek.
- Tam… Dojdziesz do niej samodzielnie?
Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Niestety, Bunta tak nieszczęśliwie trzasnął drzwiami łazienki, że policjant musiał go usłyszeć.

- Haaaalo, jest tam kto? Tutaj dzielnicowy Yamatashi. - wołał pod drzwiami.
- Idę, już idę… - burknął Saito człapiąc do drzwi niczym skazaniec. Próbował się jakoś pocieszyć myśląc, że są przecież gorsze rzeczy niż wizyta policji po ostrej imprezie. A jednak… to było wysoko na liście.
Spokojnie otworzył drzwi i zmusił się do uśmiechu.
- Ohayou gozaimasu panie władzo. Czy coś się stało?
Starał się wyglądać na przytomnego i w miarę możliwości niewinnego. A przynajmniej pomyślał, że warto byłoby spróbować. Gdyby tylko wiedział jak to zrobić…
- Saito Akutagawa? Mogę prosić o wylegitymowanie się? - zapytał policjant, zaglądając ciekawsko przez ramię mężczyzny.
- Zgadza się. Już. Chwileczkę.
Odruchowo obmacał swoje kieszenie. Kieszenie, których bokserki z oczywistych względów nie posiadały. Rozejrzał się nerwowo po mieszkaniu zmuszając swój umysł do przejścia na najwyższe obroty. Po krótkiej, acz intensywnej analizie udało mu się namierzyć swój portfel. Leżał na szafce przy drzwiach. Dokładnie na wprost jego oczu. Mężczyzna sięgnął po niego starając się powstrzymać lekkie drżenie dłoni, po czym podał funkcjonariuszowi swój dowód osobisty.
- Proszę.
Policjant nie wydawał się jednak negatywnie nastawiony. Sprawdził dokument, po czym kłaniając się lekko oddał go.
- Arigato. Panie Akutagawa, czy domyśla się pan z jakiego powodu się tu zjawiłem? - zapytał funkcjonariusz i nagle cały czar neutralności prysnął.
- Niestety nie - odparł zgodnie z prawdą czując, że zbliża się kulminacyjny moment tej rozmowy.
- Chodzi o wczorajszy wieczór, Akutagawa-san. Z uwagi na pana... nazwisko, nie chcę robić zamieszania, dlatego chciałbym zaprosić pana na posterunek celem dobrowolnego przesłuchania. Dzisiaj, między godziną 12 a 18. Czy mogę liczyć, że pan się zjawi?
"Zaprosić. Dobrowolnie". Takie miłe słowa… i wszystko po to, by zakomunikować mi o poranku, że mam przejebane. Cholerne eufemizmy…”
- Skoro to konieczne… - odparł niechętnie - to oczywiście. Przyjdę.
- Tak będzie lepiej jeśli pan sam się zgłosi. - powiedział policjant i podał Saito karteczkę z nazwą i adresem posterunku. Nie dodał jednak dla kogo miałoby to być lepiej. Po chwili ukłonił się grzecznie i pożegnał zostawiając Akutagawę samego... z odgłosami rzygającego Bunty w kiblu.

"Lepiej…" - powtórzył w myślach Saito, zamykając drzwi.. - "Ta… Z pewnością będzie świetnie."
Przez chwilę stał w korytarzu nasłuchując dobiegających z toalety odgłosów. Jego przyjaciel nie miał najlepszego poranka. Długowłosy miał zaś ochotę uczynić go jeszcze gorszym. Ale po kolei. Najpierw musiał coś zrobić z tym łupaniem w czaszce. Poszedł do kuchni, nalał sobie wody i i odnalazł w szafce proszki przeciwbólowe. Położył na blacie dwie tabletki przez chwilę rozważając jeszcze jedną. Ostatecznie jednak ledwie słyszalny głos rozsądku kazał mu odpuścić. Jeśli ból nie minie to wtedy sięgnie po kolejną, ale póki co nie ma co przesadzać… Mężczyzna zgarnął leki i połknął wszystkie na raz, popijając całą szklanką mineralnej. Odczekał chwilę i poszedł do pokoju poszukać swoich spodni.
Kiedy się ubrał, Bunta opuścił łazienkę. Wyglądał jak ofiara kataklizmu a nie pijaństwa z tymi podkrążonymi oczami i zapadniętymi policzkami.
- No i czego chciał glina? - zapytał ochrypłym głosem.
- Mam się stawić na przesłuchanie po południu - mruknął Saito szukając czegoś do pisania - Pewnie trafię przez ciebie do więzienia…
- Daj spokój... przecież my nic... no chyba tylko z tego baru ze striptizem nas wyrzucili, jak Kazuhiro zaczął macać tę panienkę... no ale przecież za to nie pakują go kicia... No i to by nas wszystkich wezwali, a nie tylko ciebie... - Bunta podrapał się po głowie - Jak dasz mi śniadanie, to mogę cię tam podwieźć na skuterze na ten posterunek.
Znowu westchnął.
- Jednak o was nie pytali… A wyraźnie powiedział, że chodzi o wczorajszy wieczór. No nic, zobaczymy o co w tym chodzi. W temacie śniadania możesz się poczęstować zawartością mojej lodówki. Ja chyba straciłem apetyt… Chcesz kawy? - zapytał drepcząc już do kuchni.
- Chętnie. - zgodził się Bunta. - Bardzo mocną i bardzo słodką, jeśli można.

Saito nalał wody do ekspresu do kawy i naszykował dwie filiżanki. Przez kolejne minuty wpatrywał się w pracujące urządzenie próbując sobie przypomnieć jakieś szczegóły z minionej nocy. Pamiętał jeszcze co najmniej jedną knajpę. I to, jak wchodzili do klub ze striptizem. I całkiem atrakcyjną brunetkę tańczącą w tym klubie... Po tym co powiedział jego przyjaciel przypomniał sobie też ten moment, w którym wywalali ich z tego klubu. A później już ciemność. Czy możliwe, że odwalili coś jeszcze później, w drodze do domu?
- Za dużo to w tej twojej lodówce nie było...
Gospodarz obejrzał się i spojrzał na przyjaciela. Bunta przysiadał się właśnie do kuchennego stołu, na którym znalazła się większość żarcia jakim dysponował młody Akutagawa.
- Serio? - spojrzał na niego z powątpiewaniem.
- No co? - odparł Bunta. - Jestem głodny.
- Podziwiam twój apetyt... I to zaraz po żyganiu.
- O nie nie nie... - żachnął się - Żygać to możecie ty i Kazu. Ja wymiotuję!
- No dobra, panie kulturalny - Saito uśmiechnął się stawiając przed nim gorącą kawę. - Proszę bardzo.
Mężczyzna nachylił się nad filiżanką i wciągnął nosem zapach czarnego napoju.
- Ahhh...
Przez chwilę popijali w milczeniu dając swoim organizmom czas na dojście do siebie.
- Będzie dobrze, stary - odezwał się w końcu Bunta. - To pewnie jakieś nieporozumienie. Może darliśmy japę wracając i sąsiedzi się poskarżyli. Albo w okolicy grasuje bardzo do ciebie podobny seryjny gwałciciel? Kto wie.
- Dzięki... Bardzo mi pomagasz.
- Przynajmniej próbuję!
- Spoko - odparł Akutagawa wstając - Ja idę pod prysznic. Czuj się jak u siebie.
- Mhhhmmm - mruknął tylko napychając sobie usta jedzeniem.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline