Zebrane informacje i wyniki działań nie zachwyciły Lennarta. Nie dość, że jakiś dureń łaził za nim przez cały dzień, to jeszcze kapłanka nie potrafiła wymodlić dla niego zdrowia. Całkiem jakby uleczenie człeka z biegunki było dla kapłanki czynnością, do której nie zamierzała się zniżyć.
W pierwszej chwili nie był pewien, czy chce skorzystać z zalecanej przez nią kuracji. Tracić dużo wody i dołem, i górą równocześnie zdało mu się lekką przesadą, w końcu jednak stwierdził, że coś w tym może być. A nuż oczyszczenie żołądka coś pomoże? Poza tym nocował w stajni - o wiadro było łatwo, do wychodka blisko, nawet gdyby miał tam spędzić pół nocy.
Jeść też nie zamierzał, ale kurację wszystkimi możliwymi naparami zamierzał przeprowadzić. Jeśli to nie pomoże, wtedy był w stanie uwierzyć w klątwę jakiegoś bóstwa lub plugawą magię. |