Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2017, 13:07   #3
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
BLASIUS - DRWAL


Blasius Shoenholz, tak się zwał jeden z członków tej “dzielnej”, choć bardziej prawdziwie by brzmiało, chwytającej się każdej okazji zarobku, ósemki. Przydomka się nie dorobił, zawsze było tylko Blasius - Drwal ewentualnie.

Obserwując Blasiusa niektórzy z jego współtowarzyszy już mogli uznać, że zbyt dużo czasu spędza nad swoim wyglądem. Może nie aż tak, by mogli już to uznać za chorobę, ale jednak... sporo. Który z nich mógł myśleć o tym, by regularnie pielęgnować brodę, starannie składać nocą ubrania, czy inne niepodobne dla większości poszukiwaczy przygód dziwota. Złota bransoletka na ręce, która bardziej wyglądało na damską, nie poprawiała tego zdania. Szczególnie, że bransoletka nie służyła temu, by pokazać jak bardzo jest bogaty, tylko Drwal uważał, że z nią wyglądał korzystnie. Taką miał wizję siebie.

Z drugiej strony obserwując resztę ferajny, jeszcze jeden z nich z pewnością wyobrazić sobie zwyczaje Blasiusa mógł. Do zapuszczenia brody miał on jednak zbyt daleko, ale cudze, o dziwo, go interesowały nazbyt. Schoenholz odwrócił się na moment do tyłu… Z lekkim niedowierzaniem spozierał właśnie na chłopczyka jadącego za nim. Tak to między innymi przez ryzyko posiadania takiego syna nigdy nie chciał mieć swoich dzieci. A Drwal, gdyby tylko chciał, mógłby je już mieć w jego wieku. Liczył już aż trzydzieści pięć wiosen, więc zdecydowanie część z jego towarzyszy mogłaby być jego dziećmi. Z drugiej strony, „młody chłopczyk” już był na trakcie, a on dopiero teraz wyruszył. Był na trakcie, tak jak podobnie młodzi bracia Blasiusa. To tylko pokazywało Shoenholzowi ile lat swojego życia przegapił.

Z ogromnym za to zainteresowanie spozierał na Rózię. Tą by się porządnie zajął, pooglądał z każdej strony dokładnie, potarmosił, wymęczył. To był obiekt, którym mógł się zająć... Zdecydowanie. Teraz opuścił swoją rodzinną mieścinę, więc o „takie” przygody byłoby łatwiej. Łatwiej w sensie, że owe kobiety nie będą wiązały od razu z nim przyszłości, traktowały przelotnie, jak powinny, bo jeżeli chodzi o łatwość w ich zdobywaniu, to zawsze było… łatwo.

Z charakteru dał się poznać jako pewny siebie. Uważał życie jako etap podróży, aczkolwiek nikt z jego obecnych współtowarzyszy nie wiedział, że mimo jego sporego wieku, była to jego pierwsza prawdziwa podróż. Teraz jednak niebezpieczeństwa nie były mu aż takie straszne. Swoje lata miał i w końcu postanowił resztę życia intensywnie spędzić. Mimo to jednak cały czas pozostawała mu raz na czas chęć by pozostać w samotności. Musiał mieć chwilę w trakcie dnia, czy nocy, na zadumę, izolację. Zwykle osiągał to w czasie wschodów i zachodów słońca, których opuszczenie uznawał za przynoszące pecha. Czasami po prostu znajdował cichy kąt.

Krótkimi słowy na pewno był specyficzny. Silny, pewny i męski z jednej strony, ale też nostalgiczny, przesadnie patrzący na swój wygląd z drugiej.


***


Wjeżdżając do Waldbach czuł się jak bohater. Tłum jaki widział z daleka i który ich witał chełpił jego ego. Aczkolwiek z każdą chwilą, z każdym kolejnym krokiem wierzchowca, czuł że entuzjazm tłumu maleje do zera. Gdy byli na miejscu, zmalał on całkowicie. Schoenholz czuł tylko płochą nadzieję. Inaczej to sobie wyobrażał.

Szczególnie też gospodę sobie wyobrażał inaczej. Brzuch grał mu już od dłuższego czasu, ale zachowywał prowiant wyobrażając sobie bogatą ucztę na koszt gospodarzy. Nieco go fantazja poniosła, czego obecnie żałował.

Wysłuchawszy monologu Feiga wyciągnął podsuszane mięso i począwszy je przeżuwać zaczął myśleć o obecnej sytuacji.
- “(...) prosta robota” (...) kilku bandziorów (...) brzęcząca sakiewka (...)” – Nie tak to sobie wyobrażał, oj nie tak…
Widząc skalę porwań i przybierających na sile ataków nie było to na pewno kilku zwykłych bandziorów. A rozglądając się po towarzyszach uznał, że ta prosta robota jest skazana z góry skazana na niepowodzenie.

Dzisiaj i tak już tego miejsca nie opuści, więc zaczął się zastanawiać cóż ze sobą uczynić po zaspokojeniu pierwszego głodu. Z pewnością, jak już siedzą w gospodzie, muszą krótko obgadać zastałą sytuacją. Ciut się po okolicy rozejrzeć.

Wybiegając myślami nieco dalej. Na pewno przed zachodem słońca chciał się udać na pobliskie wzgórze. Dobrze wiedział, że brzmiało to niebezpiecznie. Ale lepiej uważnie przejść lasem i nie ominąć zachodu słońca, niż sprowadzić na siebie pecha nie oglądając go.

 
AJT jest offline