- Na demony... - powiedział Randulf, gdy z piwnicy, z której przed chwilą wyszli, zaczął się wydobywać smolisty dym. - Co tam było?
Całkiem jakby dusze tych kultystów wędrowały do piekieł, pomyślał, którą to myślą nie zamierzał się dzielić z nikim.
A po chwili wprost zabrakło mu słów, bo ziemia zaczęła się pod nim trząść, a jedna z chat się zawaliła. Nim jednak zaczął żałować biednych wieśniaków, których pozbawił dachu nad głową, zobaczył, że wśród ruin spoczywa ciało kolejnego kultysty.
- Jeszcze nie wszystkich wytłukliśmy - powiedział, wyciągając miecz i ruszając w stronę zawalonej chaty.go i przepytać
Miał zamiar wydostać tamtego i przepytać, ewentualnie zabić na miejscu, gdyby kultysta przejawiał jakieś złe zamiary.
Potem, jeśli byłoby to bezpieczne, zamierzał przeszukać świeżo powstałe ruiny. |