Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2017, 20:54   #50
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Szpital.

Gerge wstał. Był od niej wyższy. Patrzył teraz znowu w jej oczy.
- Nigdy, ale to przenigdy nie wolno ci się narażać dla mnie. -
W jego spojrzeniu był jakiś smutek. Jakby walczył o to, żeby się nie rozpłakać. Tak bardzo nie pasowało to młodej zakonnicy do obrazu inkwizytora jaki zbudowała sobie w głowie.
- Jesteś sercem inkwizycji.
Położył dłonie na jej policzkach.
- Gdyby coś stało się tobie, to i tak nie miałbym czego szukać w zakonie. Wszak to mym zadaniem jest cię chronić. Nie odwrotnie.

Powiódł wzrokiem po jej przemoczonym habicie, który oklejał szczelnie jej ciało od czubka głowy, aż po kałużę w której stała.
- Jesteś cała mokra. Wracajmy do Dominikanów.

Plebania.

Ksiądz uśmiechnął się serdecznie. Był taki sympatyczny, gdy tylko się nie odzywał.
- Córko - chwila radości nie mogła trwać zbyt długo - oczywiście. Zapraszam - wskazał dłonią wejście w głąb.
- Tutaj po prawej stronie jest pomieszczenie dla służby. Wybacz, że przyjmujemy cię w takich niewygodach. Nie spodziewaliśmy się gości. Za chwile Helga przyniesie ci jakieś suche ubranie, żebyś mogła z nami zasiąść do wieczerzy.

Pomieszczenie dla służby owszem nie bylo największe. Co innego Helga. Służka księży była największą kobietą, jaką Francisca widziała w swoim życiu. Biodra ledwo pozwalały się jej zmieścić w drzwiach pomieszczenia. Szczękę miała tak kanciastą, jakby zanim została służącą zarabiała walcząc z mężczyznami. Gdy położyła przed Franciską prostą szarą suknię powiedziała tylko twarde:
- Bitte.

Suknia była nieco za duża na Włoszkę, jednak nie mogła należeć do owej Helgi. No chyba, że we wczesnej młodości, jakieś trzydzieści kilolat temu. Brakło jej też zdobień. Była też nieprzyjemna w dotyku. Ale była sucha. A to stanowiło w tym właśnie momencie wielki komfort.

Później Helga uzbrojona w kandelabr niczym oręż wojenny prowadziła Franciskę szerokim korytarzem. W końcu przez ciężkie dębowe drzwi przeprawiły się do jasno oświetlonego pomieszczenia. Sali jadalnej. Jej centralne miejsce zajmował długi stół z pięcioma parami krzeseł wzdłuż dłuższych boków oraz dwoma zdobionymi fotelami na obu końcach.

Przy stole znajdowało się sześć nakryć. Przy każdym z nich po kilka sztućców. I chodź Franciska była z dala od rodzimej Wenecji, to już wiedziała wszystko. Kolacja będzie nader wystawna. Poza zupą zostaną podane zimne przystawki, na danie główne zaś będzie drób. Miejsce u szczytu, podobnie jak na “konklawe” przeznaczono dla gospodarza. Po jego prawej i lewej zaś dla najbliższych współpracowników. Dla niej zaś czekało miejsce dla honorowego gościa. W fotelu naprzeciw biskupa. Czy i tym razem zdecyduje się wykorzystać swoją niezwykłą znajomość etykiety, żeby zniechęcić do siebie rozmówców?

W pomieszczeniu były same z Helgą. Służąca z kandelabrem jednak nie została długo. Pokłoniła się w wystudiowanym ruchu i wycofała z gracją. Gracją o jaką Franciska nigdy nie posądziłaby kogoś jej postury.

Tym sposobem inkwizytorka została sama w jadalni. Miała chwilę, żeby przyjrzeć się portretom mężczyzn na ścianie. Pięciu ludzi w kwiecie wieku. Prawdopodobnie biskupi. Wskazywały na to katedry w tle. W zasadzie prawie zawsze katedra Płocka. Tylko ten wyglądający na najmłodszego, choć pozbawiony włosów na głowie miał w tle inny budynek. Bez wątpienia również katedrę, lecz Franciska nie wiedziała jaki.

Z zamyślenia wyrwały ją otwierające się drzwi. Stali w nich dwaj księża. W pierwszym rozpoznała Tomasza. Nagle powietrze przedarł metaliczny głos podnoszący włoski na karku inkwizytorki:
- To ojciec Janusz, ojciec Szymon i odbywający u nas posługę ojciec Lui. Ojciec Lui przybył do nas z samego Rzymu. Zasiądźmy do stołu.
Faktycznie do pomieszczenia wtoczyli się również dwaj kolejni księża. Janusz był niski i rudy. Szymon zaś ze swoimi szerokimi barkami bardziej wyglądał na zabijakę niż na kapłana. Lui zaś zdawał się być rozpromienionym i radosnym grubaskiem o kruczoczarnych włosach i ziemistej cerze.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 29-08-2017 o 21:07.
Mi Raaz jest offline