30-08-2017, 14:06
|
#75 |
| Chodzę do szkoły, różne stopnie zbieram…
Orochi poczłapał za panią z sekretariatu choć wcale nie było mu lekko. W zasadzie to miał pełne gacie…
Najbardziej wadził mu francuz. [media]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0f/Klucz_francuski.JPG[/media]
klapcążki w kieszeni kangurka natomiast jeszcze dawały radę.
[media]http://majstrowa.pl/wp-content/uploads/2016/10/szczypce_nastawne-Majstrowa_pl-700x467.jpg[/media] biżuteria w kieszeniach [media]http://www.kastety.kgb.pl/lol3.jpg[/media] Ciepełko [media]http://www.sztucer.pl/images/items/2670/benzyna_zippo_big.jpg[/media] i wstążka [media]https://4.imimg.com/data4/XS/LV/MY-3744247/packing-tape-500x500.jpg[/media] też. - Poczekaj tu. - kobieta wskazała rząd krzeseł na korytarzu koło wejścia do gabinetu dyrektora - ot szkolna ława skazańców. Po chwili sekretarka zniknęła w środku pomieszczenia, zapewne by zapowiedzieć nadejście Okiego.
Po niespełna minucie wróciła i dała znak ręką, by chłopak wszedł do środka. Toteż i Orochi wszedł. Dyrektor jak to dyrektor był typowym sztywniakiem w wieku przedemerytalnym, który zecydowanie bardziej chciał mieć święty spokój niż dbać o swoich uczniów, których po cichu uważał za skaranie boskie a nie przyszłość narodu. Jednak to nie Oshimo-san zaniepokoił Okiego, lecz stojący obok biurka funkcjonariusz policji. - Oki, pozwól do nas, usiądź chłopcze - dyrek udawał przyjaznego i wskazał fotel naprzeciwko biurka - chcieliśmy cię o coś zapytać…
Chłopak popatrzył na dyrektora, potem na stróża porządku publicznego. Podszedł jak mu kazano i powoli usiadł w fotelu. Nastolatek miał świeczki w oczach gdy zimna stal francuza zaciążyła na jego orgazmatronie.
Nie obyło się też bez kilku szczęknięć i zgrzytów podczas siadania. - Aha, a o co? Proszę Pana? - Chłopcze, doszły mnie niepokojące słuchy, że wdałeś się wczoraj w bijatykę - zaczął dyrektor - Wiesz jak ważne jest dla nas dobre imię szkoły i...
- Chwila! - policjant wszedł mężczyźnie w słowo, podnosząc rękę. Następnie podszedł do Orochiego i dokładnie mu się przyjrzał. - Co ty tam chowasz za przedmioty? - zapytał - To chyba nie są ołówki, co? Wyjmuj to natychmiast!
Chłopak uznał, że najlepiej będzie dowalić z grubej rury toteż pokiwał głową i wytargał na zewnątrz ze swoich spodni francuza. - Narzędzia do takiego małego projektu, proszę pana. - wyjaśnił.
Dyrektor spojrzał skonsternowany na chłopaka. - Takich rzeczy nie można przynosić do szkoły, chłopcze. Co to za... projekt? I co wydarzyło się wczoraj wieczorem?
- Wczoraj? wieczorem? a to chyba nic, no w sumie to tylko Aino poprosiła mnie o pomoc w projekcie a tak to nic. A projekt to mogę pokazać jak Pan policjant i Pan dyrektor pomoże.
O ile funkcjonariusz nawet się nie ruszył i tylko przyglądał się Orochiemu z kpiącym uśmiechem, o tyle dyrektor wystawał się skonsternowany. - Dostaliśmy informację o bójce. Dwie uczennice odniosły rany. Nie na tym chyba projekt polegał, prawda, chłopcze?
Orochi podrapał się po głowie. - Nic nie wiem o bójce, proszę pana. Ale Aino poprosiła mnie, żebym coś dla niej zrobił. Otóż dała mi to - chłopak wyciągnął kastet - była bardzo ciekawa jak bardzo to jest mocne, bo się bała, że jak coś uderzy to zrobi sobie krzywdę w palce, no to chciałem jej pokazać - chłopak zakręcił francuza na kastecie i podał dyrektorowi. wtedy sam wyciągnął z kangurka klapcążki. - proszę trzymać z całej siły. - polecił i sam naparł na metal przez szczypce. - oczywiście to jest mocne. Mówiłem jej to ale jak to dziewczyna, się uparła i powiedziała, że mam przynieść do szkoły. A Aino jest bardzo ładna i… no nie chciałem jej odmówić, proszę pana.
- Pojedziesz ze mną na posterunek, chłopcze, by złożyć takie zeznanie? - policjant przyjrzał mu się uważnie. On coś wiedział…
Chłopak pokiwał ochoczo głową. - Jasne! znaczy… tak proszę pana, jeszcze nigdy nie byłem na posterunku policji. - wyznał. - A co z lekcjami? - zagadnął nieśmiało pedagog. - Odstawimy go, gdy skończymy przesłuchanie. A jeśli lekcje się wcześniej skończą... cóż, dobrze dla niego. - policjant klepnął przyjacielsko Orochiego po plecach. Wyszli z gabinetu.
Jakżeby nastolatek miał zrezygnować z tak w spaniałej okazji by a: zwiedzić komisariat, b: nie być na lekcjach! - toteż szybko podreptał ze stróżem prawa.
Wsiadając do auta jeszcze dopytywał z nadzieją w głosie: - Ale chyba na pewno lekcje się skończą wcześniej, prawda? Prawda? Prawda?...
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us.
Ostatnio edytowane przez Amon : 30-08-2017 o 14:10.
|
| |