- Amigos, będę potrzebował pomocy z tym... - Podniósł ramię z wbitą weń strzałą, po czym skrzywił się z bólu. - Nie weszła głęboko, a obawiam się, że ganianie po ulicach tylko pogorszy sprawę. Mam opatrunki, wyciągnijcie i pomóżcie opatrzyć ranę. Później będzie czas na felczera. - Zabarykadujmy wejście i będzie nieco spokoju. Później możemy spróbwać przedostać się tamtędy. - Spojrzał w kierunku tonącego w półmroku podwórka.
Santiago pogmerał zdrową ręką w bagażu i wydobył zeń nieco opatrunków. Jedną rolkę wepchnął sobie między zęby i spojrzał na stojącego obok Herr Wankera. "Do dzieła!" zdawały się mówić jego oczy.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |