Harpia prychnęła pod nosem. Znów się towarzystwo rozlazło, a ona robiła za tło całej scenerii, do tego wrogowie się skończyli... prychnęła ponownie, będąc nieco złą na samą siebie. Mogła zabrać ze sobą jakąś laszkę wina albo dwie, i pochodnię, to by im kominem wszystko wrzuciła, a sam komin obwiązała workiem, i wykurzyła z tej kuźni.
Nie widząc chwilowo innego, sensownego zajęcia, ani żadnego celu dla swojego łuku, zaczęła... rozbierać się na dachu. Tak panie i panowie, Ryfui urządziła najprawdziwszy striptiz, ściągając swoją zbroję, a zakładając nową, zdobyczną. Do tego pogwizdywała sobie pod nosem, niby nic.
.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |