Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2017, 10:07   #43
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Torikha uparła się by zostać przy śpiącej krasnoludce. Wytłumaczeniem było: ogólne zmartwienie jej stanem zdrowia. Prawda była jednak taka, że nie chciała przebywać w towarzystwie ludzi nią gardzących. Ot… wystarczyło na dziś komplikowania sobie stosunków między drużynowych. Melune postanowiła pokornie wbić wzrok w ziemię pod sobą i robić swoje. Czyli leczyć, chronić, wspierać… i milczeć. W tym była dobra i jeszcze w pielęgnowaniu ogrodu.
Jak to się stało, że aktualnie stała w oknie i wyglądała w pochmurne niebo? Sama do końca półelfka nie była pewna, ale… usłyszała i gwizd i łopot skrzydeł, a później zobaczyła smoka.
- Dobrzy bogowie miejcie nas w swojej opiece jakie to wielkie bydle… - pomyślała, nieświadomie wypowiadając swoje obawy na głos. Cofnęła się o krok od nieszczelnej ramy, blednąc na swym zawsze ciemnym licu.
Co teraz? Co robić? On leci… oni stoją. On jest coraz bliżej… Jakie ma zamiary? Jest zły, czy dobry? Zieje ogniem, czy kwasem?
Przerażona kapłanka podeszła do śpiącej kobiety i zaczęła ją szarpać za ramię, a nawet okładać po twarzy co by prędzej się zbudziła, co też uczyniła, klnąc na czym świat stoi.
Nie byli tu bezpieczni. Musieli się ratować.

- Niech to - jęknął myśliwy widząc, że kolejny ich plan spełzł na niczym. Nie udała się ani pułapka z podłogą, ani zwabienie smoka do wieży, gdyż przyleciał ledwie zaczęli rozpalać “wabiące” ognisko. Joris coraz mocniej się zastanawiał co właściwie może się udać teraz, gdy się rozdzielili. Posłał w kierunku bestii strzałę, ale grubo minął się z wielkim łuskowatym przeciwnikiem, który zaczynał zataczać koło nad wsią niczym sęp nad padliną. I myśliwy naprawdę poczuł strach. Że sprowadził tu siebie, Torikhę i tych wszystkich ludzi na śmierć. Mimo to usilnie starał się nie stracić głowy i wycofał się do ukochanej. Tori dobudzała Turmalinę… I jej widok jakoś podziałał na niego pokrzepiająco.
- Musimy się kryć póki gad gdzieś nie siądzie - rzucił wyglądając przez wąskie okienko domu - I modlić się by bestia nie zaczęła plwać na domy z powietrza.
Niestety gadzina najwyraźniej zauważyła atak Jorisa lub jego ucieczkę, gdyż z rykiem skierowała się w stronę swojego leża i zniknęła myśliwemu z oczu.
Selunitka była w połowie przygotować do walki lub walecznej ucieczki. Cała jej sylwetka lśniła znanym, księżycowym blaskiem tak jak wtedy podczas oczyszczania kopalni z nieumarłych.
- Musimy co? O nie…musimy to uciekać, a nie się chować… widziałeś jaki jest wielki? Te nasze strzały to jak zadry dla niego… choćbyśmy i 300 wypuścili w powietrze to on i tak ich nie zauważy.
Turmalina zamiast gadać zajęła się przygotowywaniem zaklęć. Skoro już zdecydowała się tutaj być to nie miała zamiaru uciekać z podkulonym ogonem. Gdy smok znów znalazł się w zasięgu wzroku uwolniła czar, tworząc potężny bazaltowy walec, który pomknął w stronę młodego smoka uderzając go z pełną siłą. Zaklęcie zraniło gada, lecz nie zdołało zrzucić go na ziemię. Smok wydał z siebie wściekły ryk i przysiadł na szczycie baszty niby kura na grzędzie, chwilę drepcząc po osypujących się kamieniach dla zachowania równowagi. Kolejny wściekły ryk sugerował, że przy okazji dojrzał brak swego legowiska.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline