[media]http://www.youtube.com/watch?v=yOMBzI66LJU[/media]
Nagle obraz w goglach zaczął się rozmazywać. Treacher poczuł jak grube krople lekko galaretowatej cieczy uderzają o jego kombinezon i powoli spływają po nim gęstymi strużkami, by po kilku chwilach otoczyć jego sylwetkę niczym przeźroczysty kokon. Deszcz. Tak, nawet on w Mordogradzie wyglądał, jak gdyby ktoś smarkał z nieba w tą zapadającą się od brudu zapchajdziurę na kosmicznym planie. Jack nie przejął się jednak tym. Zdjął gogle i gołymi oczami spojrzał jeszcze raz na majestatyczną wieżę. Pomyślał, że od biblijnych czasów, ludzie mieli słabość do takich budowli. Kryły się za tym buta, arogancja i ciągły niedosyt. To typowe cechy również wielu dzisiejszych grzeszników. Myśli o prawidłowościach księgi sprzed starożytności, szybko ustąpiły miejsca pragmatycznemu planowaniu kolejnych kroków. Kapłan wiedział, iż nie mógł ryzykować wejścia od frontu. Choć z drugiej strony, kto by się takiego ataku spodziewał? To byłoby dobre, gdyby miał jakiś oddział od szybkiej akcji. Niestety, nie dysponował takowym w tym momencie .Jack wzniósł dlonie ku niebu
- O Panie! Tyś Wielki i Wszechwiedzący! Jam zaś Twój pokorny sługa, który wie tak mało. Proszę, trzymaj nade mną pieczę i kieruj mną na ścieżki oświetlane Twą mądrością! Niechaj rozbłysną płomienie tam, gdzie grzesznicy będą świadkami Twej potęgi i wybiorą zbawienie lub strawienie przez ogień Twego gniewu!
Następnie dotknął swego holopada i połączył się z siecią. Wiedział co musi zrobić. Zalogował się też do dark-ns-netu, gdzie tętniło życie półswiatka. Następną godzinę spędził na dokładnej analizie historii gangu Piętaszka, a w szczególności wszelkich zatargach czy konfliktach z kimkolwiek. Ktoś kto ma konszachty z psiarnią, na pewno musiał budzić oburzenie i tworzyć potencjalnych rywali. Widocznie jednak miał sporą siłę, skoro wciąż dzielił i rządził w "Sojuszu". Może pora zmienić nieco rozkład sił i zobaczyć co się stanie? Po przejrzeniu zasobów sieciowych, przyszła kolej na wiadomość dla Curie. Jack poprosił go o zidendytikowanie latacza, którego dostrzegł. Chciał wiedzieć co szmuglują, dla kogo i przede wszystkim skąd. Planował bowiem przedostać się w ten, czy inny sposób na pokład. Tymczasem woda powoli wciekała już pod kombinezon i przylepiała się niczym glut do ciała. To był znak, że należało ruszać. Treacher odpalił motocykl i wjechał na pozostałości ośmiopiętrowego parkingu. Zatrzymał się na piętrze siódmym. Tam postanowił poczekać na informacje od informatora.