Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2017, 21:33   #6
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Dziewczyna bardzo szybko przestała się wszystkiemu dziwić, przyjmując, że oto trafiła do świata snów swojego dzieciństwa.

- Przepraszam! - Alicja zaczęła biec za Szympansem w garniaku i machać rękami - P-R-Z-E-P-R-A-S-Z-A-M!!! - krzyczała najgłośniej jak umiała.
Małpa zatrzymała się w swej podróży, pozwalając drzewu przygiąć się do samej ziemi. Wtedy zeskoczyła z niego z małpią zwinnością i spojrzała na dziewczynę.
- Tak? Mogę w czymś pomóc?
- Dzień dobry
- blondynka dygnęła grzecznie - Czy widział pan może małego czarnego kota? Ma na imię Dina. Zgubiłyśmy się nawzajem i teraz jej szukam.
- Niestety nie
- szympans podrapał się po głowie. - Ale może inni widzieli - dodał ni to do siebie, ni to do Alicji.
- A gdzie tych “innych” spotkam, proszę pana?
- powiedziała głośno tak, aby Szympans ją słyszał - Albo kogoś, kto... kto potrafiłby znaleźć mojego kota. Może ktoś tu ma psa tropiącego? Mam koszyk, który należał do Diny. Z pewnością jest na nim jej zapach.
- Zawsze można spotkać kogoś na lunchu. Ja tam właśnie zmierzał, żeby coś zjeść i kogoś spotkać.
Alicja przygryzła wargę. Lunch? Może będą podawać tam herbatę, a wtedy będzie mogła spotkać jego... Na samo wspomnienie Kapelusznika zarumieniła się, choć przecież gdy ostatnio się widzieli była dzieckiem i jeśli nawet się w nim kochała to tak, jak kocha się bohaterów książek lub innych idoli.
- Jeśli to nie problem, mogłabym panu towarzyszyć?
- zapytała, po czym przypomniała sobie o dobrym wychowaniu i się przedstawiła - Jestem Alicja. - znów dygnęła.
- A ja jestem Powolny. Szympans Powolny. Dlatego się zawsze spóźniam - spojrzał uważnie na Liddellównę. - Myślę, że mogę cię ze sobą zabrać na barana, jeśli nie boisz się wysokości.
Bała się. Lecz zostać samotnie w obcym lesie bała się bardziej.
- Będę... wdzięczna. - powiedziała, siląc się na uśmiech, po czym podeszła do ogromnego zwierzęcia.

Szympans był wielki, ale nie aż tak aby nie dało się go objąć za szyję rękami. Alicja usadowiła się na jego plecach tak samo, jak za młodu robiła to z ojcem. Nie było wcale tak strasznie, przynajmniej dopóki małpa nie wdrapała się na drzewo. Wtedy było już trochę gorzej. Do ziemi było bardzo daleko, a pień zaraz zaczął się uginać pod ciężarem. Pan Powolny nic sobie z tego nie robił, zgrabnie łapiąc się za kolejne gałęzi.
- Nie widziałem tutaj wcześniej panny. Pani z daleka?
- Chyba tak..
. - odparła, mówiąc z trudnością, jaką sprawiała jej sparaliżowana strachem szczęka - Zgubiłam się. Ale... za kotką tęsknię bardziej niż za domem. Wydaje mi się też, że kiedyś tu byłam... w dzieciństwie. Ale pana nie spotkałam. - odpowiedziała grzecznie. Ponieważ oboje byli z innych krain, to i wspólnych tematów nie mieli za dużo. Reszta podróży upłynęła przez to cicho, ale też szybko.

Małpi lunch odbywał się w koronach drzew, na rozpostartych wzdłuż i wszerz hamakach. Kiście bananów oraz talerzyki ciastek były przekazywane z rąk do rąk, a szympansy były pogrążone w ważnych rozmowach o gospodarce. Pan Powolny zaniósł Alicję przed największy, wyłożony kocami hamak, na którym rozłożony był bardzo groźnie wyglądający samiec z cygarem w ustach.


- Panie Ważny, to panna Alicja. Szuka swojej przyjaciółki - wyjaśnił.
- Alicja?
- zdziwiła się małpa, zwana ważną. - Słyszałem kiedyś o Alicji, która pokonała Dżabbersmoka. Ale ona była większa.
- Zwykle jestem wyższa. Piłam dziś wodę z fontanny małości, proszę pana
- odparła uprzejmie dziewczyna - Tak naprawdę gdy walczyłam z Dżabbersmokiem byłam mniejsza niż teraz. W sensie młodsza.
- Z fontanny
- Ważny wyjął cygaro i zamachał nim do kogoś z tyłu. - Dajcie pannicy trochę ciasta, niech podrośnie. Inaczej ją zjedzą w lesie wyjowilki, albo gryzolwy.
Alicja nie miała nawet okazji kurtuazyjnie odmówić, gdy przed jej nosem pojawiła się tacka ze smakołykami.

Nauczona dobrych manier, blondynka wiedziała, że nie wypada odmówić gospodarzowi. No i była już całkiem głodna. Ciekawe, czy w domu nastała już pora podwieczorku i zauważono jej brak?
- Dziękuję. - powiedziała do Ważnego małpiszona i skosztowała kęs ciasta. Nie trzeba było wiele, faktycznie podrosła. Sukienka jednak już taka skora do rozciągnięcia się nie była. Po paru sekundach Alicja stwierdziła, że ma niemal odsłonięte kolana, widoczny brzuch, a jej dekolt spotkałby się z karcącym spojrzeniem matki. Małpy wydały się jednak zadowolone, bowiem zaczęły z zadowoleniem pohukiwać.
- Spokój! - krzyknął Ważny i reszta stada od razu go posłuchała. - Pogromczyni Dżabbersmoka musi mieć posturę, która wzbudza szacunek - i faktycznie, teraz już dorównywała wzrostem rozmówcy i musiała usadowić się na hamaku, bowiem Powolny miał problem ją utrzymać. - Kogo pani szuka?
Dziewczyna odłożyła ciastko i przesunęła się na hamak, skinieniem głowy dziękując Powolnemu za cały trud.
- Szukam mojej przyjaciółki. Czarnej kotki Diny. Może ją ktoś tutaj widział? Przybyła z tego samego kierunku co ja, tylko nie wiem dokąd się udała. - powiedziała, starając się usiąść tak, by wyglądać skromnie. Jednak przy obecnych rozmiarach jej odzienia i trzeszczących złowieszczo szwach każda pozycja wydawała się prowokacyjna.
- Czy ktoś widział czarną kotkę?
- małpiszon łypnął na swoich totumfackich.
- Nie - rozległy się odpowiedzi.
- A czy ktoś wie kto mógł widzieć kotkę?
- Kapelusznik
- ktoś podpowiedział usłużnie. - On się ze wszystkimi spotyka na herbacie.
- Królowa
- rzucił ktoś inny. - Gdzie mógłby przebywać tak ważny kot, jeśli nie w zamku?
- Kruk, on lata wysoko i wszystkich podgląda
- dodał jeszcze kto inny. Nikt jednak Diny w lesie nie widział.

Dziewczyna znów zaczęła się kręcić na hamaku, szukając dogodnej pozycji.
- Kruka niestety nie znam, Królowa mnie nie lubi. Ja... chętnie odwiedziłabym Kapelusznika i zapytała o to. To mój stary znajomy. Czy... czy mieszka gdzieś w pobliżu?
- Tak. Niedaleko lasu, za mostem
- odparł Ważny.
Pokiwała głową.
- Spróbuję więc tam trafić. Chyba że akurat ktoś z państwa wybiera się w tamte okolice? - zapytała - Zawsze milej czas mija w towarzystwie…
Małpy wydawały się żywo zainteresowane towarzyszeniem roznegliżowanej dziewczynie, ale pod okiem Ważnego zachowywały milczenie.
- Powolny, ty przyprowadziłeś do nas gościa, zatem również ty go odprowadzisz
- oznajmił przywódca stada. - Życzę ci udanych poszukiwań Alicjo Pogromczyni Dżebbersmoka.

Sympatyczny szympans wyglądał na trochę zawstydzonego. Alicja dorównywała mu już wzrostem i wcale nie było tak łatwo unieść ją na barana. Obawiała się próbować zejść z drzewa sama, bo było wysokie a grunt mógł nie być tutaj usiany poduszkami. Jakoś jednak udało się dwójce zabrać do drogi. Żegnały ich głośne, małpie okrzyki. Gdy te ucichły gdzieś z tyłu, zapadła cisza. Powolny jakoś nie kwapił się do konwersacji.
- Przepraszam, teraz jestem dużo cięższa... jest ci na pewno trudniej. - odezwała się niepewnie Alicja.
- Nie, wcale nie - wydyszał ciężko w odpowiedzi Powolny.
- Dziękuję, że mi pomagasz. - dziewczyna uśmiechnęła się z wdzięcznością - Czy... Czy Kapelusznik jest taki jak zawsze? Dawno go nie widziałam... Właściwie, przestałam w niego wierzyć... - dodała zawstydzona.
- Niewielu w niego wierzy, bo on po prostu jest - stwierdziła małpa. - A jaki był kiedyś? Bo teraz jest taki jak teraz, a nie taki jak zawsze.
Alicja westchnęła. No tak... zaczynało się. Pamiętała jeszcze te dialogi, które sama miała za sny, które niby zawierały odpowiedzi na jej pytania, ale nigdy odpowiedziami nie były. Umilkła więc.

W ciszy dotarli do skraju lasu (gdzie Powolny dyszał już ciężko z wysiłku). Drzewa ustępowały miejsca polom kwiatów, przez które przebiegały przecinające się równiutko dróżki. Widać było wszystko aż po horyzont.
- Ojej - mruknęła małpa. - Idzie burza.
Faktycznie, hen daleko niebo zaciągało się mrocznie. Lecz to w końcu tylko trochę deszczu i parę grzmotów, nic strasznego. Powolny był jednak tak przestraszony, że aż dygotał.
- To może... może już wracaj? Pokaż mi tylko w którym kierunku mam iść. - zaproponowała dzielnie Alicja. I tak miała wyrzuty z powodu tego, jak zmęczyła małpiszona.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline