Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2017, 22:34   #45
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wypytywanie o Ianusa w biesiadnych salach seraju szybko doprowadziło do odkrycia, że Accipiter wyszedł. Widziano go, jak bez zbroi, w rusanamańskim kubraku, który kupiła mu Zahija i z mieczem przytroczonym do pasa, wyszedł do miasta. Miało to miejsce niemal godzinę wcześniej. Niewolnice, które widziały go wychodzącego, twierdziły że był sam.

Pies Cedmona, mimo że obdarzony był wieloma przymiotami, okazał się niemal nieprzydatny w kwestii podjęcia tropu. Ze zrozumieniem w swoich paciorkowatych oczkach słuchał, czego Gmanagh od niego oczekuje, a na znak, że jest gotowy pomerdał nawet ogonem. Z zapałem zabrał się do obwąchiwania pozostawionej przez Ianusa w pokoju zbroi, a potem warcząc wybiegł przed budynek. Z nosem przy ziemi podążał tropem przez niemal pięćdziesiąt kroków, cały czas kierując się w stronę Mostu Proroków w centrum miasta, a potem zgłupiał. Nie był w stanie odnaleźć tropu, gubił się, kręcił w kółko, skakał za szczurami i kotami. Jednym słowem, nie był typem posokowca. Ale przynajmniej ogólny kierunek wskazał...

Nie było innego wyjścia, jak znów zacząć rozpytywać o Thoera w rusanamańskim przebraniu. I znów trzeba było pożegnać się z brzęczącymi srebrnikami, aby ludziom otworzyły się oczy i poprawiła pamięć. Podążali tropem Ianusa, przechodząc przez nie bardzo zatłoczony o tej porze suk, Most Proroków, na którym dniem i nocą pełnili straż gwardziści, potem znaleźli się w cieniu murów Cytadeli, aż w końcu ich oczom ukazał się Plac Umarłych, wraz z górującą nad nim Świątynią Anh'Bajil.

Mimo iż ponad tysiąc lat minęło od chwili, gdy Siedmiu Proroków objawiło święte słowa Fahima, a Najwyższy Prorok Ali spisał Huna'ab Gesh, Świętą Księgę, to na ziemiach zamieszkałych przez Rusanamani wciąż oddawano cześć starszym bóstwom. W niektórych regionach były to dżinni, duchy opiekuńcze, piaskowe diabły lub duchy ognia. W Al'Geif wciąż czczono Matkę Umarłych, a ciał nie poddawano kremacji tylko chowano w wciąż rozrastających się katakumbach, które rozciągały się na wzgórzach, na wschód od miasta i częściowo pod nim samym. Anh'Bajil było Bramą i Przejściem, owianym złą sławą klasztorem, w którym rezydowali odpowiedzialni za balsamowanie zwłok i obrządki pogrzebowe milczący kapłani - Czarni Strażnicy. Żaden z Rusanamani nie miał prawa wejść do sanktum Świątyni, ani do znajdujących się pod pieczą Strażników katakumb.

Stare budynki, po części zdezelowane i opuszczone otaczały niemal pusty o tej godzinie plac. Po jego wschodniej stronie wznosiła się mroczna, prosta i pozbawiona zdobień bryła Świątyni Matki Umarłych, do wrót której prowadziły czarne, obsydianowe schody. Przed wejściem stało dwóch odzianych w czarne szaty i turbany kapłanów. Ich twarze ukryte były pod stalowymi maskami wyrzeźbionymi na podobieństwo trupich głów. Z otworu znajdującego się gdzieś w dachu ulatywał wolno ku niebu szarosiny kłąb dymu. Panowała cisza, przerywana tylko kwileniem jakiegoś nocnego ptaka.

Za Świątynią, w głębi ulicy, tam gdzie schodziły się stare mury miejskie widniała brama, wiodąca za miasto, do tajemniczych katakumb. W rzeczywistości były to dwie bramy. Jedna z nich wiodła prosto za miasto. Druga stanowiła rodzaj szybu, którym można się było dostać do części podziemi zlokalizowanej pod tą częścią miasta. W oknach wieży bramnej paliło się światło, znak że Czarni Strażnicy pełnią wartę. Dwóch z nich stało w bezruchu tuż przed budynkiem.

W pewnym momencie ciszę nocną przerwał niski ton dzwonu. Znak, że kapłani odprawiają obrzędy pogrzebowe nad zmarłym.
 
xeper jest offline