Odpowiedzią na wyjaśnienia i prośby skierowane do gospodarzy były tylko obelgi. Najwyraźniej w domu tym żyli ludzie nieokrzesani i na niedolę innych nieczuli.
Bodo wziął się za operowanie Santiago, mimo że pojęcia wielkiego o leczeniu nie miał. Początkowo wszystko szło dobrze. Szczególnie udanie wypadła dezynfekcja. Potem Ayolas stracił przytomność w chwili, gdy Wanker starał się przebić ramię strzałą. A gdy to się już udało i pocisk został wyjęty, to pojawiły się problemy z krwawieniem, które może nie było zbyt obfite, jednak nikt nie był w stanie go zatamować. Gdy Santiago odzyskał już przytomność, czuł się słabo.
Elmer tymczasem badał podwórze. Nie było zbyt duże, kwadratowe w kształcie i z kilkoma oknami otaczających go budynków. Jednak tutaj nikogo nie dostrzegł. Nie znalazł też żadnej kraty kanalizacyjnej, za to udało mu się zlokalizować stajnię, z której dobiegały odgłosy trawiącego owiec konia. Obok bramki wiodącej do stajni, zobaczył drugie drzwiczki, które mogły być wejściem do piwnicy. Podszedł sprawdzić.
Gdy był blisko, drzwi nagle się otwarły i ukazała się w nich postać odziana w szarą opończę i filcowy kapelusz z kolorowymi wstążkami. W ręku trzymała miecz.
- Zawołaj innych. Wynosimy się stąd - zwróciła się do Elmera.