Sierżant przełknął tylko ślinę na reakcję oficera na zachowanie Leo. Nie lubił tych ze specjalnych. A ten Porucznik był z wojsk specjalnych. Byli to zazwyczaj bezwzględni ludzie no ale trzeba jakoś załagodzić sytuację.
- Panie Poruczniku. To są świeży rekruci nie nawykli do niektórych widoków. Wczoraj mijaliśmy miejsce gdzie zrobiono masakrę jednemu z naszych konwojów zaopatrzenia. Chłopakowi poprzewracało się lekko w głowie.- Starał się załagodzić sytuację z oficerem wykorzystując lata doświadczeń w wciskaniu kitu i prawdy.
- Wiemy Panie Poruczniku o zbójach.- Oznajmił już oczywistą wiadomość.
- Zbójcy już mają doświadczenie w napadach na armijne konwoje a my pracujemy nad niekonwencjonalnym sposobem ochrony.- Nie chciał rozwijać tematu bo jak sam Porucznik twierdził ten się spieszy.
- Ci ludzie za nami to jeden z elementów taktyki. To żołnierze, którzy na terenach leśnych i dzikich ubezpieczają nas. Nowa taktyka Panie Poruczniku.- Baron wciskał kit, ale liczył, że oficer jako "specjaly" zrozumie.
- To wykorzystanie umiejętności nabytych przez rekrutów w cywilu. Zawodowego żołnierza łatwo rozpoznać a tu zbóje i grasanci mają niespodziankę.- W sumie sam Baron zaczął wierzyć, że taki rodzaj ochrony może być ciekawym rozwiązaniem na przyszłość.
- Za pozwoleniem Panie Poruczniku.- Gustaw chciał wywiedzieć się czegoś jeszcze od jezdnych. - Jedziecie może do Nuln? Jak już wspominałem dzień drogi jest miejsce masakry. Niech Pana Sigmar strzeże i powodzenia życzę.- Baron przez cały czas starał się być grzeczny i zdyscyplinowany. Chciał by oficer widział, że ten chce pomóc.
Interesował także Barona z jakiej klasy społecznej się wywodzi oficer. Czy to szlachcic czy awansowany mieszczuch czy chłop. Trzeba było wiedzieć stosując odpowiednią taktykę słów i postawy.