Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2017, 18:34   #12
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Scarlet usnęła szybko mimo niewygodnego posłania. Już pod koniec rozmowy z Romą jej powieki kleiły się zachęcając do odpoczynku. Jednak mimo iż była wycieńczona nagle obudził ją dziwny szmer. Chyba świtało, bo przez okna wpadało blade światło.
Wiedziona doświadczeniem, nie poruszyła się nawet. Jeśli bowiem ktoś je obserwował, mogła za to oberwać kulką w łeb. Jedną ręką wyjęła podręczny nóż, drugą, spróbowała odnaleźć Romę, by i ją zbudzić.
Jej przyjaciółka poruszyła się od dotyku.
- Tak… tak już wstaję. - Delikatnym pacnięciem próbowała odgonić dłoń Blind.
Ta jednak ścisnęła mocniej, by ostrzec przyjaciółkę. Sama też zaczęła przyglądać sączącemu do pomieszczenia światłu, czy się poruszało. Wszak jeśli to tylko księżycowa łuna, Roma będzie się z niej przez całą podróż śmiać. Roma poruszyła się lekko, a z zewnątrz do Scarlet dobiegł kolejny szelest. Ponieważ światło było nieruchome, Blind postanowiła zaryzykować i przeczołgać się pod ścianę budynku, by przez szparę, gdzie sączyło się światło wyjrzeć.
Gdy wyjrzała na zewnątrz pierwszą rzeczą jaką dostrzegła była fioletowawa łuna w głębi lasu. Chwilę później rozpoznała w tym dziwnym kształcie postać.


Duch? To było pierwsze, co przyszło jej do głowy. Przełknęła ślinę i gestem przywołała Romę, by przyjaciółka sama to zobaczyła na własne oczy... jeśli to coś było realne. Jej przyjaciółka doczołgała się do niej i wyjrzała.
- Co się dzieje?
Gdy Scarlet spojrzała ponownie na las łuna znikła. Jej wzrok nie wyłapywał nawet śladu cruoru.
- Widziałam... sylwetkę... jakby ducha. - powiedziała, po czym dodała - Tak, jestem trzeźwa. Wiesz to wszystko w poświacie jakby... jakby cruoru. Ty w ogóle widzisz żeby było jaśniej?
Roma przyglądała się jej chwile uważniej.
- Wiesz… świta, więc jest jaśniej... - Ruda podniosła się z ziemi i jeszcze raz uważnie wyjrzała na zewnątrz. - Jednooki, na pewno ci niczego nie podał?
Blind prychnęła. Wiedziała, co widziała. Wiedziała też jednak, że jej gogle były niezwykłe, toteż dała sobie spokój z dalszą rozmową.
- Mam nadzieję, że nie. - odparła - Dobra, ty się kładź, ja idę się wysikać. - powiedziała i wyszła z budynku ostrożnie. Nie tyle jednak chciała opróżnić pęcherz, co przyjrzeć się miejscu, gdzie zobaczyła zjawę.
- Uwaga bo zasnę, jak mi o duchach opowiadasz. - Roma parsknęła. - Chcemy coś ciepłego na śniadanie? Mogę rozpalić mały płomień.
- Nie możesz.
- odparła Blind i wyszła.
Roma rzuciła pod nosem jakieś przekleństwo, ale zabrała się za zbieranie obozowiska.

Las był wilgotny, jednak wyjątkowo nie padało. Robiło się nawet ciepło, co mogło w środku dnia zaowocować wilgotnym, nieprzyjemnym upałem. Gdy dotarła na miejsce, w którym widziała sylwetkę, dostrzegła pozaginane gałęzie i ślady bosych stóp.

Ktoś tu jednak był! Blind postanowiła podążyć za śladem stóp, trzymając w dłoni obnażony nóż na wszelki wypadek. Chwilę krążyła po okolicy ale nigdzie nie znalazła kolejnych śladów bosych stóp. Nie padało, a na błocie powinny być dobrze widoczne.
- Roma... - zdecydowała się pokazać ślady przyjaciółce, skoro ta już nie spała - Chodź tu…
Jej przyjaciółka wyjrzała ze schronienia i po chwili podeszła do niej z jakąś bułką w ustach i drugą w ręku. Podała ją Scarlet.
- Bałaś się sama wysikać?
- Taa, chciałam żebyś mi przytrzymała pipkę
. - odparła automatycznie, po czym wskazała ślad - Patrz na to.
Roma przyjrzała się śladom przeżuwając bułkę.
- Stopy… - Zbliżyła dłoń ale nie dotknęła śladu. - Albo bardzo mały facet, albo kobieta. - Rozejrzała się wokół. - Do tego lata. - Spojrzała niepewnie na Scarlet. - Tu stał ten twój duch?
- Zgadza się.
- Blind ugryzła swoją bułkę i rozejrzała się, patrząc w górę.
Wysoko w koronie dostrzegła nadłamaną sporą gałąź. Ale nie było możliwym tam doskoczyć. Nie widziała też nigdzie w górze, charakterystycznej poświaty.
Roma podniosła się i także spojrzała do góry.
- Nie wiem jak ty ale ja mam ochotę się stąd zabrać. - Powoli przełknęła ostatni kęs.
- Spakuj nas... ja się jeszcze rozejrzę. - powiedziała na to Blind. Postanowiła przejść się i tym razem patrzeć nie tylko pod nogi, ale także w górę.
- Dobra, ale przyjdź potem pomóc mi z tym zwierzakiem. - Roma wróciła z powrotem do budynku, zerkając cały czas na boki i do góry.

Scarlet spacerując dostrzegła jeszcze kilka nadłamanych gałęzi. Wszystkie były dosyć duże i uszkodzić mogło je tylko coś o masie człowieka. Niestety wszystkie znajdowały się w odległościach, których nie pokonałby normalny człowiek. Może małpa, ale małpa tych rozmiarów chyba rozwaliłaby takie gałęzie.

Zaintrygowana tym odkryciem, wydawała się nieobecna nawet wtedy, gdy wsiadła już na koński grzbiet, a Roma ruszyła przodem na motorze. Podążając za nią, Blind cały czas zerkała do góry.

Dotarcie do torowiska i wczesna pobudka miały dwa plusy jechały po całkiem niezłej trasie z tyłkami odrobinę mniej bolącymi niż poprzedniej nocy, a co za tym idzie poruszały się dosyć szybko. W związku z tym do Chelmsford w okolicach 14-tej, więc jeśli nie chciały spać w mieście mogły się rozejrzeć w ruinach, sąsiadujących z niewielkim miasteczkiem, za jakimś miejscem do spania, albo poszukać znowu w lesie.

Scarlet zauważyła więcej połamanych gałęzi, cokolwiek to było, odeszło i to nie w kierunku, w którym zmierzały.

Zatrzymały się jeszcze przed otaczającym miasto przedpolem, ale i tak widziały duży ruch na ulicach. Miasto rozrosło się u podnóża bramy do dawnego Chelmsford i powoli wkraczało na teren zarośniętych ruin, wykorzystując ich infrastrukturę. Blind pamiętała, że laboratorium jej ojca znajdowało się niedaleko centrum.

- Jest sporo ludzi. - Roma skorzystała ze swojej lunety, po czym podała ją Scarlet. - Może jest jakiś targ.
- No to jedziemy. Jakby co jesteśmy myśliwymi i szukamy części do golema tropiącego. Chociaż lepiej z nikim za bardzo w gadkę się nie wdawać.
- Robisz się przewrażliwiona, wiesz?
- Roma wrzuciła Lunetę z powrotem do ekwipunku. - Jednooki może mieć miasteczko, nawet kilka, ale chyba nie włada całym Origo.
- Właśnie obawiam się, żebyśmy nie zostały potraktowane jak członkinie jego ekipy. Przypuszczam, że im bliżej miast, tym bardziej będą go nie lubić.
- odparła poważnie Blind.
- Ech… - Ruda odpaliła maszynę sadowiąc się przed Igo. - A co jak tak pomyślą, dlatego że się kryjemy? Nieważne zerknijmy co się dzieje.
- A kto powiedział, że mamy się kryć? Mówiłam jedynie żebyś dziobem nie kłapała i za bardzo się nie spoufalała. Nie mam czasu znów cię odwiązywać.
- Scarlet uśmiechnęła się krzywo, spinając konia.
- Ta… - Roma ruszyła za nią.

Chelmsford było sporo większe od Polany. Jednak nawet jako miasto wyrastające niczym narośl przy ruinach, swym układem zaczynało przypominać typowej osady Origo. Jego ulice promieniście rozchodziły się od głównego placu, który teraz usadowił się przy dawnej bramie do miasta.

Wjechały jedną z mniejszych uliczek, na której panował względny spokój. Jak to zwykle o tej porze kręciło się sporo ludzi. Spojrzenie Scarlet raz po raz atakowały delikatne fioletowe poświaty w niektórych domach. Chelmsford nie było biednym miastem.


Jednak, nawet tutaj, pełno było tablic z listami gończymi. Twarz Jednookiego patrzyła na nią na każdym większym skrzyżowaniu. Poza nią Blind bez trudu rozpoznawała kilka znamienitszych twarzy z Boltsów, kilka z nich widziała w Polanie. O dziwo, rozpoznawała też kilka twarzy z innych gangów. Niepokojąca była też ilość armii, którą bez trudu rozpoznawały dzięki czarnym mundurom i charakterystycznym, często wzmocnionym cruorem, szablom.


Scarlet zauważyła, że zbliżają się do centrum dzięki alchemicznym lampom. Chwilę później pojawił się też tłok targowiska.
- Nie wiem czy jest sens byśmy się tam obie pchały. - Roma zatrzymała motor, tuż przed minią straganów. Dalej był już typowy dla targowiska zgiełk.
- Fakt, ty najlepiej wiesz czego trzeba do naprawy Igo. Ja poszukam jakiejś tablicy z ogłoszeniami. Może kto golema szuka... trochę brzdęku by nam się przydało. Rachunek za Donovana nie będzie mały. - powiedziała, wzdychając ciężko - To co, spotykamy się za godzinę... - rozejrzała się, by znaleźć jakiś charakterystyczny punkt.

Jakiś czas temu minęły karczmę, pod którą widziała poidło dla konia. Nazywała się chyba “Rondelek” czy też inny garnek. Zwróciła na nią uwagę z powodu wielkiej tablicy, z której uśmiechał się do niej Tom.
- Daj mi z dwie godziny. Zanim się przepchnę przez to i potarguję. - Roma westchnęła ciężko. - Potrzebujemy czegoś jeszcze? Pewnie na dwadzieścia straganów jeden będzie miał złom na sprzedaż.
- Nie, nie szalej też za bardzo. To za dwie godziny pod Rondelkiem
. - Blind skinęła jej głową.
Roma zeszła z motoru. I wzięła plecak.
- Będziesz miała coś przeciwko, jak Igo popilnuje maszyny?
Golem spojrzał na nią, cały czas siedząc na bagażniku motoru.
- Nie, jeśli ci on nie jest potrzebny by części przymierzyć, to oczywiście. Ja tu zresztą też konia zostawię przy wodopoju. Wolę na piechotę chodzić i mniej się rzucać w oczy.

Blind wróciła pod tablicę, gdzie dominującą część ogłoszeń stanowiły listy gończe. I znów facjata Jednookiego stanęła przed nią. Starając się ją ignorować, kobieta przejrzała pozostałe plakaty. Nic tam jednak ciekawego nie znalazła dla łowców golemów, toteż spacerowym tempem postanowiła przejść się nieco i porozglądać.

Większość spotykanych w okolicy ogłoszeń wyglądała bardzo podobnie. Zapotrzebowanie dotyczyło głównie golemów robotników, co było zrozumiałe z uwagi na stan w jakim znajdowało się Chelmsford. Życie zdawało się toczyć jakby gangi takie jak Boltsi nie istniały. Kobiety plotkowały na ulicach, obok niektórych kręciły się powojenne plony w postaci dzieciaków obojga płci. Jedyne co przeszkadzało w tej całej sielance to wszechobecna armia. Scarlet kilka razy złapała się na tym, że ktoś zerkał pod jej cylinder, upewniając się czy nie należy do jakiejś grupy. Królowa rozpoczęła łowy na banitów i gdyby tylko wydało się, że kiedyś do nich należała… pewnie teraz obok portretu Toma wisiałby jej podobizna, a ona kryłaby się w jakiejś wiosce typu Polana.

Po około godzinie dotarła z powrotem pod Rondelek. Po Romie nie było śladu, a dalej w głębi ulicy dostrzegła siedzącego na motorze Igo.
- Wszystko w porządku? - zapytała golema.
- Tak. - Golem nadal w wolnych chwilach poruszał nogą, zupełnie jakby miał nadzieję, że ta zacznie działać. - Bezużyteczny.
- Pilnujesz konia i motoru, nie jesteś bezużyteczny. -
odparła z uśmiechem Scarlet - Idę do środka się napić jak coś.
- Dobrze.
- Golem powrócił do poruszania swoją nogą. To było dziwne, ale wyglądało jakby Igo naprawdę czuł się niekomfortowo z sytuacją w jakiej się znalazł.

Blind weszła szybko do knajpy, by znów nie popadać w wyrzuty sumienia. Rozejrzała się, stając w progu. Pora była obiadowa, więc większość stołów zajęta, przez spożywające obiad kobiety. Od razu rzuciło się jej w oczy kilka bogaciej ubranych osób, zapewne przejezdnych. Gdy jej wzrok lekko przywykł do fioletowawej mgiełki, dostrzegła nawet, ze niektórzy mają przedmioty z Cruorem. Kilka osób zerknęło w jej stronę, ale dłużej przyglądały się jej tylko trzy kobiety w mundurach, które najwyraźniej też przyszły tu zjeść.

Scarlet skłoniła im się uprzejmie jak obywatelka, która nie ma nic do ukrycia, po czym skierowała do jednego z wolnych stolików w okolicy drzwi - tak by w razie czego przychwycić Romę. Rozsiadła się w mało elegancki, ale jakże wygodny sposób i korzystając z okazji zamówiła nie tylko piwo, ale także miskę gorącego gulaszu.

Po chwili większość osób odwróciła od niej wzrok i powróciła do przerwanych posiłków, ku uldze Scarlet zrobiły to też kobiety w mundurach. Chwilę zaczekała na swój posiłek, ale gdy go podano musiała przyznać, że było warto. Gulasz był gęsty i pełen pożywnego mięsa. Jednak gdy zaczęła jeść, coś zaczęło ją niepokoić. Raz na jakiś czas czuła na sobie czyjeś spojrzenie, a także zauważyła, że w lokalu bardzo nasiliły się ciche rozmowy.
Zamknęła oczy. Spróbowała wyłapać sens tych rozmów, wysilając zmysł słuchu. Z uwagi na ogólny gwar w karczmie docierały do niej tylko strzępki. Niestety zaniepokoiło ją to co mogła z nich wyciągnąć. Często pojawiało się imię Josephine Walker, którą ona znała pod ksywką Whiskey. Była jednym z kilku szefów gangów, których miała okazję poznać podczas współpracy z Tomem. Jeśli ją złapali, a tak wynikało z urywków rozmów, które do niej docierały, to Jednooki mógł mieć problem. Scarlet mogła mieć problem. Armii podejrzanie dobrze szło w ostatnim czasie wydobywanie informacji z banitów.

Gdy usłyszała słowo gogle, jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Na szczęście za oknem zamajaczyła postać Romy. Scarlet odczekała aż ta wejdzie do środka, po czym gestem dłoni przywołała ją do stolika. Kiedy Roma usiadła obok, Blind podciągnęła gogle na głowę. Jej świat znów utonął w ciemnościach. Jednak cieszyła się, że zostawiła cylinder w jukach, spodziewając się, że podczas spaceru ciasnymi uliczkami ktoś mógłby jej go strącić w kałużę.
- Jakby coś się działo, mów - powiedziała do zdziwionej jej zachowaniem przyjaciółki - Złapali Whiskey, a ta może beknąć coś o kochance Jednookiego, w końcu to przeze mnie nie udało jej się go uwieść. - na samo wspomnienie uśmiechnęła się przelotnie - Dobra, mów co załatwiłaś. Jak coś to polecam gulasz, zacny.

Jej towarzyszka chwilę milczała. Cyba wykonała jakiś gest, zamawiając danie bo po chwili Scarlet usłyszała kroki, a tuż po nich jak kolejna miska wylądowała na stole. Dopiero gdy kroki oddaliły się od ich stolika, przyjaciółka odezwała się szeptem.
- Złapali tą starą sukę? - W głosie Romy pojawiło się niedowierzanie. - Naprawdę sprawnie im idzie… Tylko, ona ciebie nie cierpi, jeśli będzie musiała o czymś chlapać jadaczką to na pewno od tego zacznie.

Przez chwilę słyszała jak przyjaciółka je posiłek. Cały czas czuła na sobie ukradkowe spojrzenia.
- Udało mi się dostać większość części do bebechów. Osłonki trzeba by wyklepać i po uzupełniać, ale nie widziałam nic co by się nadało. Rzeczywiście smaczne. - Roma powróciła do posiłku. - Na szczęście idioci nie do końca wiedzieli co mają, udało mi się ładnie zbić ceny.
- Dasz radę naprawić z tego Igo? Chciałabym się stąd jak najszybciej stleniać.
- rzekła Blind, kończąc piwo i wciąż jednym uchem nasłuchując - Iiii Roma, mam prośbę. Pocałuj mnie. Jakbyśmy były parą. To też powinno być dobre alibi. Jednooki nigdy nie lubił się dzielić. Pamiętasz, co zrobił z tamtym kusznikiem, nie?
- Na pewno postawię go na nogi.
- Usłyszała dźwięk odsuwanego krzesła i po chwili ciepły oddech Romy tuż przy swojej twarzy. - Cieszę się, że nie mam fiuta, którego mógłby obciąć. - Kilka szeptów na chwilę ucichło, a Blind poczuła na swoich ustach wargi przyjaciółka. Na początku delikatnie, jednak gdy tylko wpuściła ją do środka, zamieniło się to w gorący pocałunek. Roma wiedziała jak pozbawić kobietę tchu, przy takich zabawach, jakoś zdobywała te wszystkie kochanki. Gdy się oderwała, Scarlet poczuła dziwną pustkę. - Igo mogę się zająć poza miastem. Co ty na to?
- Brzmi jak plan...
- Scarlet wyczuwając dzięki jej oddechowi, gdzie jest twarz Romy. pogładziła ją po policzku i przejechała palcami po wydatnych wargach. Uśmiechnęła się - Jesteś całkiem ładna, gdy się jest ślepym. - nie mogła oprzeć się małej złośliwości.
- Hm… a ty potrafisz rzucić nawet komplementem gdy nie masz na nosie tych gogli. Może powinnam ci je zabrać? - Roma cofnęła się i powróciła do przerwanego jedzenia. - To co, skończę i ruszamy?
Blind przytuliła się do jej ramienia.
- Tak, kochanie... - zachichotała dziewczęco. Jednocześnie wytężając słuch.
Usłyszała jak Roma cicho parsknęła, jednak grzecznie zagrała swoją rolę całując jej czoło.

Do Scarlet docierały kolejne strzępki. Coś o przesłuchaniu, chyba Whiskey. Informacje mają być podane za 4 dni, do opinii publicznej. Jeśli zdradzi, istnieje szansa, że podobizny Blind pojawią się na ulicy. Nie była nawet pewna czy już nie zdradziła. Na szczęście służby w terenie najwyraźniej nic nie wiedziały o efektach przesłuchań.

Usłyszała jak Roma odkłada łyżkę i po chwili poczuła jak obejmuje ją w talii, jednocześnie nachylając się do jej ucha.
- Zbieramy się stąd?
Z niemą ulgą nasunęła gogle na nos.
- Jasne, skarbie, za tobą to nawet na koniec świata się wybiorę…
Roma ucałowała jej policzek.
- Zobaczymy czy nie właśnie tam, będziemy musiały zaraz zwiewać. - Podniosła się i wyciągnęła do Scarlet dłoń by pomóc jej wstać.

Zebrały się bez zbędnego pośpiechu, acz też starając już na siebie więcej uwagi nie zwracać. Blind na wszelki wypadek nie zakładała cylindra. Miała to szczęście, że uwagę przyciągał motor Romy i ewentualnie siedzący na nim golem, a nie postać na zwykłej szkapie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline