Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2017, 19:27   #79
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Oskar von Hohenberg zajęty był dyskusją z Erichem von Kurst, nikt im nie przeszkadzała, ale sądząc po odgłosach dochodzących zza ściany ktoś strasznie wymiotował.

Lennart Schatz naszykował zalecone napary, te przyniosły przynajmniej chwilowo ulgę.

Otto Widdenstein po raz kolejny miał zamiar przyjrzeć się siedzibie maga. Tym razem powoli w skupieniu i z wykorzystaniem czarów. Oczy prawdy są silnym czarem znajdującym się na granicy możliwości wędrownego czarodzieja. Czar ten nawet z pomocą komponentów nie zawsze wychodzi, a Otto ich nie wykorzystał. Wiatry magii były jednak posłuszne, Widdenstein z łatwości je splatał, jednak nawet gdy były one posłuszne woli czarodzieja istniała większa szansa na manifestację chaosu niż na udane rzucenie zaklęcia. W całej siedzibie nagle zapanował straszliwy chłód, na rękach akolitki oraz innych osób pojawiła się gęsia skórka. Sądząc po odgłosach wzbudziło to również niepokój u strażników stojących na ulicy. Jedyną osobą, która tego nie zauważyła był chyba Otto, który w skupieniu badał siedzibę maga. Jego oczy zaczęły lśnić czerwonym blaskiem, nabyły jednak umiejętności odróżnienia świata rzeczywistego od ułudy. Wędrowny czarodziej nie spoczął jednak na laurach, czerpał energię z Eteru, by świetlista moc natchnęła go wiedzą. Otto już wiedział, że magister z kolegium Jadeitu bardzo rzadko rzucał czary w swojej siedzibie. Musiał być tez w doskonałej kondycji podtrzymywany przez naturalnie wzmocniony wiatr Ghyran, który odżywiał i wzmacniał ciało maga. Nie było tutaj najmniejszych śladów magii czarnoksięskiej, ukrytych magicznie przejść, czy innych przedmiotów.


Akolitka starała się opanować i po krótkim czasie się jej to udało.
- Bracie Pana Snów. Moja wiedza i łaska Bogini pomagają leczyć, ale postaram się pomoc najlepiej jak będę potrafiła. – Erna podeszła do Ciała maga, aby się mu przyjrzeć,
- Chciała bym, aby Magister Josef tak o mnie myślał. Stronił on jednak od ludzi, a Ci nie byli mu dłużni. Łatwo osądzać człowieka, gdy ten włada mocami których nie rozumiemy.
Służka bogini Shallya spojrzała z lekkim wyrzutem w oczach na Roela, gdy ten wspomniał o igraniu z szemranymi mocami. Jej głos był jednak łagodny.
Był dobrą osobą, miasteczko rozkwitało dzięki niemu, choć niektóre osoby często o tym zapominały. Dbał o okoliczne plony, zwierzynę. Potrafił przewidzieć nadejście nawałnicy, tak więc akolito Morra, Josef był mi przez to bliski. Dziwne nigdy też nie chorował, późno jednak przybyliśmy. - Po chwili kontynuowała choć z pewną obawą w głosie.
- Często przyczyny zgonów są ukryte w środku organizmu. Próby ich odkrycia są jednak surowo karane.
Nagły powiem chłodu i dziwny czerwony blask oczu Ottona przerwał dalszą rozmowę. Akolitka Erna odruchowo cofnęła się o krok, potrafiła ramiona jakby chcąc się rozgrzać i pozbyć gęsiej skórki.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline