Czasami życzenia się spełniają...
Niektórych życzeń lepiej nie wypowiadać...
Cienie w rogach komnaty ściemniały, a po chwili stały się bardziej materialne. I w tym momencie Solo przekonała się, co (a może raczej kto) było źródłem słyszanego przez nią głosu.
I z czym-kim będzie miała przyjemność się zmierzyć.
Wąż, którego płci nie można było na pierwszy rzut oka rozpoznać, nie dość, że wielkością sporo przerastał dziewczynę, to jeszcze uzbrojony był po zęby, a na dodatek miał towarzystwo - na pierwszy rzut liczące czterech, niemal identycznych, osobników.
- Mówiłeśśśś cośśśś, ssssmakołyku? - Pytanie padło z paszczy, uzbrojonej w sporych rozmiarów kły.
Mówiący, chociaż pozbawiony nóg, szybko ruszył w stronę Solo. Jego kompani nie zwlekali ni chwili i podążyli w tym samym kierunku.
Gdzieś z głębi dochodzących do sali korytarzy dobiegały odgłosy sugerujące, że sunąca w stronę Solo i Baylofa piątka wężoludzi to nie jedyni przedstawiciele mieszkańców tego zamku.
Wężoludzie:
tempo: 5; obrona: 6; wytrzymałość: 8(+2)