Wyszedłszy z kwatery udał się spokojnym krokiem za Falgharem, zmierzającym
w kierunku stajni.
Rozejrzał sie. Falghar dokonywał właśnie transakcji ze sprzedawcą koni. - Piękne zwierzę! Jestem zainteresowany dobrym koniem pod wierzch.
Masz pan jeszcze takiego jednego? O, takiego jak ten tutaj?
Ile chcesz takiego konia?
Stajenny odcharknął, spojrzał się krzywo, wymamrotał pod nosem
- ,,Szlag, jeszcze jeden" po czym spytał - Takiego samego chcesz? Czy może jucznego, albo kawaleryjskiego? - Potrzebuje konia wytrzymałego na trudy dalekich podróży! Ufam temu, iz pan zna się najlepiej w Swoim fachu, toteż niech mi pan doradzi, jakie zwierze sprosta wymaganiom takiego woja jak ja.
Hogan wyciąga sakiewkę złota, pokazując iż nie przychodzi z niczym. - Jaka jest cena każdego z nich?
Sprzedawca odburknął obojętnie, -100 sztuk złota. - Biorę araba, na pewno będzie u mnie dobrze służył...
Wyciąga złoto wręczając je stajennemu sprzedawcy...
Tamten charknął, schował sakiewkę do biurka, gwizdnął przez zęby i jakiś chłopak wręczył uzdę Hoganowi.
Hogan wyprowadził nowo zakupionego ogiera po czym udał się z nim z powrotem pod kwaterę werbowników, aby przeprowadzić naradę drużyny z pozostałymi.
__________________ "Tylko te drzwi pozostaną zamknięte, do których nie pukałeś." :-) |