Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2017, 08:23   #114
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Z trudem usiadła na posłaniu. Nie miała czasu na odpoczynek. Catalina jej potrzebowała. Magg... Magg dostał swoją zapłatę. Teraz powinien się wywiązać z ich umowy.

Shira spróbowała wstać z łóżka, lecz przy pierwszej próbie zakręciło jej się w głowie, toteż na nowo przywarła do materaca.

Westchnęła, patrząc na niewielki taboret obok łóżka. Danaekeshar naprawdę tu był? Troszczył się o nią? A może to jej się tylko śniło, bo chciała by tak było?

Odczekawszy jakąś minutę, dziewczyna znów podjęła próbę wstania z łóżka. Tym razem było lepiej. Co prawda czuła się tak, jakby spędziła w łóżku co najmniej kilka dni, ale jednocześnie miała w sobie dość siły by ustać na nogach i nie bać się, że upadnie po zrobieniu kilku kroków. Po chwili powolnym, niepewnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Była zdeterminowana, by jak najszybciej przystąpić do rytuału. Nie mogła pozwolić sobie na większą zwłokę. Korytarz wyglądał tak samo jak poprzednio. Pełen identycznych drzwi, zdawał się ciągnąć w nieskończoność. I był zupełnie pusty. Zrobiła więc to samo, co ostatnim razem - zapukała dwukrotnie w pierwsze zamknięte drzwi, które napotkała. Tym razem drzwi otworzyły się niemal natychmiast, jakby Magg czaił się przez cały czas tuż za nimi.

- Witaj. Wyglądasz o wiele lepiej. Jak się czujesz? - mężczyzna uśmiechnął się, ale nawet ktoś bardzo naiwny nie doszukałby się w tym uśmiechu prawdziwej sympatii.
“Jak gówno” - chciała odpowiedzieć, lecz obawiając się, że mężczyzna uzna to jako pretekst do odłożenia rytuału, rzekła tylko:
- Dobrze. Gotowa do działania. - również się uśmiechnęła. Równie sztucznie.
- Doskonale. Jak mniemam chciałabyś jak najszybciej rozpocząć rytuał. W takim razie proszę za mną.

Nie czekał na odpowiedź. Po prostu poprowadził ją korytarzem przed siebie, znów wybrał jedne z wielu identycznych drzwi, a gdy te same się otworzyły zaprosił ją do środka. Znalazła się w największej, a zarazem najciemniejszej z komnat w siedzibie czarodzieja. Pomieszczenie miało wysokość dwóch pięter i kształt kwadratu. Jego czarna, matowa podłoga była pusta. Tylko wokół pokrytych szarą cegłą ścian znajdowały się długie blaty, na których ułożono księgi, szklane pojemniki i różne narzędzia, których nazw ani przeznaczenia nie sposób było odgadnąć. Był to też pierwszy pokój, w którym zobaczyła okno. Na wprost drzwi wejściowych znajdowała się ogromna, bogato zdobiona rozeta za którą można było dostrzec widziany z góry las. Korony starych drzew falowały lekko smagane południowym wiatrem, a nad nimi wolno przesuwały się kłębiaste obłoki. Szybko okazało się też, że nie jest to zwyczajne okno. Shira nie zdążyła się dobrze rozejrzeć po pomieszczeniu, gdy widoczny za nim obraz zmienił się całkowicie. Teraz przedstawiał nocne niebo i księżyc w pełni, niemal całkowicie wypełniający swoją bryłą okrągłą ramę.

- Podejdź proszę - powiedział Magg stojąc przy jednym z pulpitów po prawej stronie.
Szła za nim, rozglądając się nieufnie.
- Jak to będzie przebiegało? - zapytała cicho.
- Na początek będę potrzebował od ciebie kilku rzeczy. - odparł przestawiając jakieś drobiazgi na stole. - Próbkę krwi już mam. Teraz jeszcze odrobina śliny i łza. Umiesz zapłakać na zawołanie?
Speszyła się.
- Raczej... raczej nie płaczę. - powiedziała.
- Mhm. W takim razie to powinno pomóc - wskazał jej mały zielony flakonik. Gdy to powąchasz, z pewnością uda ci się uronić łzę. Lub dwie. Zbierzesz je wtedy do tego pojemnika przypominającego kieliszek. Za pomocą tego - wskazał jej patyczek zakończony wacikiem - pobierzesz próbkę własnej śliny. No i jeszcze włos. Wystarczy jeden, byle jak najdłuższy.
Odwrócił się i popatrzył na nią.
- No, do dzieła. Ja idę poszukać kredy - po czym podszedł do przeciwległej ściany i zaczął przeglądać leżące tam szpargały.

Z włosem i ślina nie było problemu, jednak na zielony flakonik Shira patrzyła nieufnie. Cóż jednak było zrobić? Mogła zaproponować, by Magg uderzył ją w twarz, ale... to chyba było lepsze rozwiązanie. Nadstawiła więc nos nad pojemniczek i pociągnęła nim kilka razy.

Przy pierwszym wdechu nic się nie wydarzyło i kobieta pomyślała, że zielony specyfik w ogóle nie działa. Wciągnęła więc powietrze po raz kolejny. Dopiero wtedy zakręciło się jej w nosie, a oczy zapiekły tak, że odruchowo zaczęła mrugać. Zanim się spostrzegła wielkie łzy popłynęły po jej policzkach jedna za drugą. Szybko złapała jedną z nich do kieliszka niż skapła z jej podbródka na ziemię. Zadanie zostało wykonane.

- Dobrze - pochwalił ją czarodziej podchodząc bliżej. Teraz połóż się na środku podłogi, na wznak. Postaraj się ułożyć możliwie wygodnie, na tyle, na ile to możliwe.

Mężczyzna położył na blacie okrągły kawałek kredy grubości jego kciuka. Następnie sięgnął po szklaną zlewkę i umieścił w nim wszystkie płyny pobrane od Shiry. Dodał kilka kropel pochodzących z innych kolorowych flakoników, następnie rozcieńczył wszystko wodą z karafki i powoli wymieszał za pomocą srebrnej łyżeczki.

Dziewczyna wykonała polecenie, kładąc luźno dłonie wzdłuż tułowia. Z przekrzywioną lekko w bok głową, przyglądała się Maggowi.

- Danaekeshar... - odezwała się nagle - Pomożesz też jemu?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline