Zahija przytaknęła Cedmonowi.
- Psa ostaw, niech na nas poczeka. Myślę, że polubownie nas tam nie wpuszczą, choćbyśmy wysnuli najbardziej fantastyczną historię.
Pogładziła pasa po kanciastym łbie jakby przepraszająco, że wyklucza go z grupy, przynajmniej na to pojedyncze zadanie.
- Nie sądzę by Ianus wszedł tam z własnej woli. Był w posiadaniu sztyletu i albo przez niego go namierzono i pojmano. Albo... rzecz ta, magiczna, ma na niego swoisty wpływ i kieruje go do świątyni niejako bez udziału jego woli.
Przeniosła wzrok na dwójkę pozostałych kompanów.
- Myślę, że przebranie to jedyna gwarancja by swobodnie poruszać się po wnętrzu katakumb. Trzeba z zaskoczenia ubić czwórkę, zagarnąć ich szaty i ciała dobrze ukryć, by nikt larum nie podniósł. |