Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec
Palec niemiłosiernie zaswędział Morrisona na spuście gdy widział jak dłoń tamtego sięga do kabury. Szczęki same mu się zacisnęły i palec zwiększył napór na kawałek metalu. Ten zaczął przesuwać się w stronę strzelca ale prawie w ostatniej chwili ten w domu wreszcie dostrzegł właściwy punkt widzenia. Dobrze szło! Teraz tylko, żeby się nie spierdoliło...
Znów czuł niewidzialną pięść wciskającą się w żołądek. Tamten klękał i unosił dłonie ale nadal mógł coś odwalić. I dalej nie wiedzieli czy jest tu ktoś jeszcze. Stukot o drzwi powiedział szturmanowi, że dwójka od frontu dobija się ale drzwi trzymały. Ruszył do wnętrza domu. Mieli tego z plecakiem na widelcu. Dwie wycelowane lufy przeciw klęczącym dłoniom. Koleś coś ściemniał. To już Andrew podejrzewał wcześniej ale teraz jak go usłyszał był już tego pewien. Choć jeszcze nie wiedział o co dokładnie chodzi to jednak musiał coś mieć na sumieniu. - Koleje Nowojorskie! A za drzwiami Policja! - wrzasnął szturman stając o krok za plecami klęczącego. Jak nie był szybki jak błyskawica i nie miał elastycznych ramion to nie powinien go sięgnąć. Skye flankowała go na wszelki wypadek z drugiej strony. Morrison bał się. Tym specyficznym, szturmowym strachem walki. Bał się, że coś przegapi, że da się nabrać, że przeciwnik go przechytrzy. Dlatego krzyczał. Krzyczał by przestraszyć tamtych złych i dodać sobie otuchy. Dlatego bywał stanowczy, szorstki a nawet brutalny jeśli było trzeba.
Zrobił krok i po części pchnął po części kopnął podeszwą w łopatki tamtego. - Na glebę! - krzyknął ponownie. Gdy tamten w końcu zaliczył glebę zamierzał przygwoździć go kolanem do podłogi i kazać Skye by zabrała mu spluwę z kabury a potem otworzyła Chrisowi drzwi jeśli sam ich nie wyważy. Wolałby jednak by sobie poradził bo gdyby ubezpieczająca go Skye odeszła pod drzwi frontowe został by na chwilę sam bez ubezpieczenia a póki nie było Chrisa i jego kajdanek był niejako uwiązany do tego na podłodze. Póki byłoby na solo luz. Ale jak tu byłby ktoś jeszcze i szykował się robić problemy... Dlatego wolał by Skye została i Chris szybko uporał się z tymi drzwiami.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |