Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2017, 06:17   #1504
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec


Palec niemiłosiernie zaswędział Morrisona na spuście gdy widział jak dłoń tamtego sięga do kabury. Szczęki same mu się zacisnęły i palec zwiększył napór na kawałek metalu. Ten zaczął przesuwać się w stronę strzelca ale prawie w ostatniej chwili ten w domu wreszcie dostrzegł właściwy punkt widzenia. Dobrze szło! Teraz tylko, żeby się nie spierdoliło...

Znów czuł niewidzialną pięść wciskającą się w żołądek. Tamten klękał i unosił dłonie ale nadal mógł coś odwalić. I dalej nie wiedzieli czy jest tu ktoś jeszcze. Stukot o drzwi powiedział szturmanowi, że dwójka od frontu dobija się ale drzwi trzymały. Ruszył do wnętrza domu. Mieli tego z plecakiem na widelcu. Dwie wycelowane lufy przeciw klęczącym dłoniom. Koleś coś ściemniał. To już Andrew podejrzewał wcześniej ale teraz jak go usłyszał był już tego pewien. Choć jeszcze nie wiedział o co dokładnie chodzi to jednak musiał coś mieć na sumieniu.

- Koleje Nowojorskie! A za drzwiami Policja! - wrzasnął szturman stając o krok za plecami klęczącego. Jak nie był szybki jak błyskawica i nie miał elastycznych ramion to nie powinien go sięgnąć. Skye flankowała go na wszelki wypadek z drugiej strony. Morrison bał się. Tym specyficznym, szturmowym strachem walki. Bał się, że coś przegapi, że da się nabrać, że przeciwnik go przechytrzy. Dlatego krzyczał. Krzyczał by przestraszyć tamtych złych i dodać sobie otuchy. Dlatego bywał stanowczy, szorstki a nawet brutalny jeśli było trzeba.

Zrobił krok i po części pchnął po części kopnął podeszwą w łopatki tamtego. - Na glebę! - krzyknął ponownie. Gdy tamten w końcu zaliczył glebę zamierzał przygwoździć go kolanem do podłogi i kazać Skye by zabrała mu spluwę z kabury a potem otworzyła Chrisowi drzwi jeśli sam ich nie wyważy. Wolałby jednak by sobie poradził bo gdyby ubezpieczająca go Skye odeszła pod drzwi frontowe został by na chwilę sam bez ubezpieczenia a póki nie było Chrisa i jego kajdanek był niejako uwiązany do tego na podłodze. Póki byłoby na solo luz. Ale jak tu byłby ktoś jeszcze i szykował się robić problemy... Dlatego wolał by Skye została i Chris szybko uporał się z tymi drzwiami.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline