Hlin & Henk
-
Na prawdę pertraktujemy z koboldami?- spytał zdegustowany tym wszystkim Henk. Krasnolud nigdy by nie podejrzewał, że przyjdzie mu pytać cholernego kobolda o pomoc -
Weź żesz ich opamiętaj- syknął do siostry.
-
Wydaje mi się, że nasz ojciec miał kilka par butów zrobionych ze skóry smocząt - zastanowiła się Hlin, mówiąc w języku krasnoludzkim swoje spostrzeżenie. -
A może to była torba z koboldów... Nie pamiętam już - krasnoludka westchnęła kręcąc głową. W końcu spojrzała na brata.
-
Nie no, Aurelio dobrze prawi. Z przewodnikiem uwiniemy się prędko i szybko skończymy tą robotę. Małe pokurcze nie są za bystre - mówiła dalej w swym rodzimym języku. -
Więc nie uszykują na nas jakiegoś przewrotu by nas wycyckać z umowy.
-
A gobliny z jaskini Kramabargh pamięta?- odpowiedział wspólną mową by i pozostali usłyszeli -
Niby zielone bezmózgowce a oddział stryjeczka przetrzebili sprytnie! Nie można tak oceniać żadnej istoty bo, to nie zombi, czy śluz- wzruszył ramionami -
Poradzimy sobie bez przewodnika, tak czy siak- próbował przekonać bliźniaczkę.
-
Bo była ich kupa to oblazły go z każdej strony. Jak nie masz zwiadu to kończysz jak on - wzruszyła ramionami Hlin. -
No i wiesz, wróg mego wroga i takie tam. Choć lubię jak mam w co mieczem machać, to jednak wolę nie walczyć na dwa fronty i lepiej się ułożyć z konusami - dodała wciąż mówiąc w swej ojczystej mowie.
Brodacz pokręcił głową i zmierzył wzrokiem siostrę od stóp do głów -
Moja siostra chce się układać z koboldami… No dobra- uniósł brwi i zrobił zniesmaczoną minę -
Ale ostrzegam!- rzekł głośniej, tak by nawet koboldy go usłyszały -
Jeden fałszywy ruch i rozpłatam w pół!- wycedził przez zaciśnięte zęby.
Hlin uśmiechnęła się szeroko. W końcu przeszła na mowę wspólną.
-
Dokładnie tak, tylko spróbujecie nas wychujać, a nasze ostrza pójdą w ruch - zawtórowała swojemu bratu. Henk chrząknął i wyciągnął w kierunku siostry zaciśniętą pięść. Siostra wykonała ten sam gest w jego stronę i zderzyli się pięściami wysoko nad swoimi głowami.