John z uwagą obserwował walkę, dopóki było co oglądać. Gdy kombatanci zniknęli w słupie ognia, Doe bacznie obserwował okolicznych wojowników, zarówno tych "Ziemskich", jak i tych... innych.
Gdy walka dobiegła końca, uwaga agenta skupiła się na szablastozębnym, który zdawał się podsłuchiwać rozmowę Raydena z kimś z Lin Kuei.
Z tego co zdołał się zorientować, Rayden to tutejsza szycha rozgrywająca swoją walkę za kulisami. Mógł władać piorunami, ale wydawało się, że jego bronią jest dyplomacja, preswazja i być może zastraszanie.
John zrobił krok w tył i ruszył za Baraką trzymając się cieni.
Jego instynkt szpiegowski wcześniej go nie zawodził, więc mężczyzna miał nadzieję, że na tej magicznej wyspie standardowe techniki skradania i śledzenia będą równie przydatne jak w jego "świecie". |