Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2017, 12:20   #32
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Choć stali w zimnej wodzie, Aila czuła jak kręci jej się w głowie od gorąca, które wypełniało teraz jej ciało, a szczególnie pewne okolice. Rozchyliła lekko usta, po czym... odpowiedziała na jego pocałunek w policzek, tym samym... jej wargi jednak ześlizgnęły się niżej po szczęce mężczyzny aż na jego szyję.
Dziewczyna podeszła do niego bliżej - tak, że ich ciała dotykały się teraz.
- Mhmmm... - trudno było powiedzieć czy to mruknięcie oznaczało zrozumienie, ironię, czy może wręcz zachętę do dalszego działania, ale on chyba odebrał to jako ostatnie z nich. Jego dłoń uniosła jej podbródek lecz zanim blondynka choćby mogła zobaczyć jego twarz, jego usta wpiły się w jej pełne wargi. Zachłannie. O wiele bardziej zachłannie niż na polanie. Poczuła drugą z jego dłoni ześlizgującą się z jej kibici na pośladek. Delikatnie, zupełnie przeciwnie do intensywności pocałunku. Zamruczała słodko, odpowiadając na jego pocałunki. Dała mu poczuć jak jej ciało czy to wiedzione ciekawością, czy pożądaniem ociera się o niego i jak jedna dłoń nieśmiało muska jego podbrzusze. Cofa się, a potem znów dotyka jego skóry nieco niżej.

Spanikował trochę, biorąc pod uwagę co jej powiedział...
“Wyjdziesz stąd dziewicą”.

Ten przelotny dotyk jaki poczuł pod wodą odbijał się echem w jego głowie. Echo to warczało i wrzeszczało, że jedyną dziewicą jaka wyjdzie z tego wąwozu będzie zapewne ten italski mieczyk, co sobie wybrała. Pogardzany zapewne przez zbrojnych i rycerzy służących na zamku w czasach jego świetności.

Mimo tych myśli pieszczota ośmieliła go.
Zadrżał na kolejny dotyk i w odpowiedzi przesunął rękę niżej, zagłębiając ją między miękkie pośladki.
- A...Alexander? - tak rzadko używała jego imienia, a teraz zabrzmiało ono zarówno jak prośba, jak i pokusa. Mógł sprawić, że będzie szeptać jego imię w uniesieniu, mógł uczynić, by krzyczała je, szczytując. Wszystko zależało teraz tylko od niego, a on drżał. Drżał cały. Zdawał sobie sprawę, że jego imię wypowiedziane głośno to pytanie, ale nie o to co chce zrobić. O to co z nią zaraz zrobi niesiony podnieceniem. Jakby pogodziła się sama targana emocjami. Jakby to już było pewne, jakby decyzja już zapadła.
Mógł ją w tej chwili wziąć na ręce, położyć na brzegu, rozchylić….
- Ailaa… - szepnął i znów pocałował głęboko, ale nie ruszył się, nie wziął jej na ręce… Poczuł za to w zimnej wodzie ciepło pod palcami. Poruszył nimi przesuwając po jej kobiecości. Wciąż oczekiwał protestu, lub podobnej w tym tonie reakcji.
Jak niewinna gra złośliwostek zmieniała się w poważną grę, kiedy obie strony myślą, że to ta druga powie w końcu “pas” i zastanawiając się jak daleko się posuną zanim przecież z pewnością to zrobi.
Zbyt często ludzie posuwali się dalej i dalej w tej grze z ciekawością oddając kolejny ruch.
W dyplomacji prowadziło to do wojen, w pieszczotach zaś…

Nie cofnęła się, za to poczuł, jak jej krągłe piersi teraz opierają się o jego tors, a dłoń, która nieśmiało muskała jego podbrzusze, teraz tchnięta jego odwagą, zacisnęła się delikatnie na jego męskości. Jeżeli w ogóle do tej pory miała wątpliwości na ile jej pragnie i jak ta bliskość na niego działa, to musiały się one rozwiać w jednej chwili. Alexander sprężył się, a jego język zatrzymał się podczas tańca z jej językiem w gorącym pocałunku. Pod dotykiem jej delikatnej dłoni na jego męskości łatwo było stracić myśli, ale kurczowo starał się nie pogrążyć.
Nie przekroczyć rubikonu
Nie być jak…

- Nie… - powiedział z wysiłkiem gdy oderwał się od jej ust i szepcząc przejechał pocałunkami po jej policzku, skroni. Skubnął płatek ucha. - Nie chcę…. być… Nie będę taki… jak on. - Jego dłoń bynajmniej nie wyślizgnęła się spomiędzy jej ud, ale nie czynił nic poza nakryciem nią jej kobiecości. Tak jakby jednocześnie nie mógł oderwać i przestać czuć to słodkie pulsujące ciepło jej kwiatu, ale i w ochronnym geście zamykał do niej dostęp przed samym sobą. Nie będąc kobietą, nie wiedział wszak jak mimo wszystko nawet taki dotyk może na nią działać, gdy czuła dłoń w tym miejscu. Z cichym syknięciem przylgnęła do jego ciała, jednocześnie nie przestając dotykać jego męskości, jakby była ciekawa, co będzie dalej...
Lewą ręką objął ją mocno i jeszcze bardziej przycisnął do swej piersi, jakby szukał drogi by stali się jednością bez wzięcia jej jak mąż niewiastę.
Czuł na skórze jej wyprężone z zimna i podniecenia sutki i każdym calem drżącego ciała, wzrokiem, muśnięciem ust, ciepłym oddechem, epatował dzikim pragnieniem. Desperacko starał się przekuwać pożądanie w coś innego, co buzowało w nim równie silnie.
Bliskość, niewinną pieszczotę.

Ciężko powiedzieć, co myślała w tej chwili ona. Wreszcie wycofała swoje palce z cichym pomrukiem niezadowolenia.
- Nigdy nie będziesz taki jak on - szepnęła w jego szyję, a mężczyzna nie wiedział czy był to komplement, czy raczej przytyk.
Wziął to za to pierwsze.
Choć nawet gdyby rozpoznał w tym złośliwostkę, to dla niego i tak byłby to komplement. “Nie być takim jak on”. Gładząc jej skórę przeszło mu jednak zaraz przez myśl, że może chodzić jej o coś innego. O wzbudzanie w niej pożądania, dawanie dzikiej rozkoszy, że nigdy nie wzbudzi w niej ich tak jak Elijah.

I tu Alex srogo się wkurwił…

- Nie zamierzam - w jego szepcie usłyszała prócz podniecenia zdecydowanie. Wciąż obejmując ją namiętnie zaczął poruszać dłonią odszukując palcami twardsze zgrubienie u wejścia w głąb jej kobiecości.
Usłyszał jej słodki jęk tuż przy uchu.
- Nie...ee... - zaprotestowała słabo, jakby nie potrafiąc zdobyć się na więcej. Wstrzymał się na to, jakby nawet tak słaby opór strofował go. Spojrzał jej w oczy i choć widział obawę, panikę przed tym do czego to prowadziło, oraz pewien opór przed przekroczeniem granic… Zobaczył tam też to co mówiło jej ciało. Wspomniał ostatnie słowo wypowiedziane przez Valentino o kasztelance, nawet niedokończone, gdy z wściekłością przebiła mu gardło..
Niezaspokojenie.


Zapragnął pokazać, że może ją zaspokoić.
On, nie Elijah.

Wpił się w jej usta i zaczął przebierać palcami w delikatnej, ale jakże intensywnej pieszczocie. Pełna wewnetrznych sprzeciwów i mrocznych pragnień Aila wpiła się ustami w jego szyję, rozpaczliwie przywierając do jego ciała. Czuł przy tym jak jej biodra delikatnie falują, ocierając się o niego coraz bardziej napierając na jego dłoń. Wiedział jednak, że tutaj też musi być ostrożny. Czuł opór wewnątrz jej ciała... i tak winno pozostać.
Ale rpzecież nie miał zamiaru sięgać ku jej głębi. Chciał tylko aby odczuła, że w niej jest, w ten czy w inny sposób.
Płytko, ale intensywnie.
Kciukiem uciskał gorący nawet w zimnej wodzie, napęczniały guziczek drażniąc go i pieszcząc. Odchylił głowę dając jej pełen dostęp do swej szyi. Twardą męskość czuła przez skórę brzucha, jej żar. Powiększyła się jeszcze bardziej wskutek podniecenia Skryby wywołanego dotykaniem jej. Jakby miał eksplodować.
Tego było już za wiele dla niedoświadczonego dziewczęcia. Przyciskając się desperacko do jego dłoni, doszła gwałtownie. Alexander poczuł, jak Aila tłumi własny krzyk, zaciskając usta na jego barku. Wczepiła się przy tym palcami w jego boki, a jej ciało na moment stężało.

Zaskoczyło go to.
Strasznie.
Ledwie kilka ruchów dłonią…
Alexander nie wątpił w jej dziewictwo, ale czy tak szybkie dojście znamionowało tak straszne niedoświadczenie w pieszczotach, jakie dziewczęta oddawały często własnemu ciału? Czy może było to coś co siedziało w niej. Wrodzona zachłanność i ciągłe nienasycenie, które jako dobrze wychowana panna ze szlacheckiego domu nie mogło znaleźć ujścia. Wspomniał z jakim wstydem mówiła iż ON kazał samej jej się pieścić. Nagromadzone pożądanie uchodzące spełnieniem od pieszczot, których bardziej doświadczone i rozwiązłe niewiasty nie potraktowały by nawet jako warty wspomnienia wstęp.

Czując jej reakcję podjął decyzję.
Wziął ją na ręce tak jak wczoraj na dziedzińcu i wyszedł z wody. Ułożył ją wciąż drżącą z zimna i spełnienia na pelerynie, po czym legł obok niej i zaczął całować jędrne, białe, pełne piersi z tak mocno sterczącymi sutkami. Choć jej ciało było zimne w dotyku, czuł jak płonie w środku. Dziewczyna z trudem łapała powietrze. Mógł domyślać się, że Aila ma gorącą krew, ale że aż tak…? Elijah musiał mieć piękne przedstawienie.
- Co... co robisz? - spytała drżąc na całym ciele niby osika.
Gładząc jej biodro polizał sutek.
- Rozkoszuję się… - wymruczał. - Jesteś piękna. - Skubnął ustami twarde zwieńczenie piersi raz jeszcze i zaczął zataczać językiem kręgi wokół niego.
- Nie... nie powinniśmy... - próbowała oponować i przekonać samą siebie, choć jej ciało było niczym idealny instrument pod palcami Alexandra, reagując na każdy dotyk wirtuoza.
- Mhm… - odpowiedział leniwym pomrukiem, gdy jego dłoń zaczęła leniwie głaskać jej ciemniejsze niż na głowie, włosy podbrzusza. - Nie powinniśmy.


Drugą ręką uchwycił jędrną pierś w zastępstwie ust, które przesunęły się na brzuch, napinający się nagle, gdy wciągnęła powietrze. Aila zamarła na dłuższą chwilę, przerażona bardziej reakcjami swego ciała niż tym, co z nią robił. Uniosła się lekko na łokciach przyglądając się Alexandrowi i jego nagości. Wcześniej zawsze odwracała wzrok, toteż teraz mogła zobaczyć go całego. Przełknęła ślinę widząc jak jego usta kontynuują wędrówkę z brzucha… niżej.
- Nie wyglądasz jak... jak mnich - zauważyła coś oczywistego, mógł się jednak domyślić o co chodzi. Podczas gdy jej ciało było gładkie i delikatne, jego... było niczym księga, w której opisano trudy jego życia.
- Wszak nim nie jestem - mruknął i lekko spiął się zażenowany. Może przesadą byłoby powiedzieć, że cały poznaczony był bliznami, ale było ich trochę, doskonale widocznych. Zawstydził się, odnosząc to do jasnej skóry bez skazy, opiętej na pełnym krągłości idealnym ciele kochanki.

Najcięższym grzechem łoża nie była tak tępiona przez obyczajność sodomia. Synody rozprawiające o miłosnych igraszkach pospólstwa, za najgorszą uznawały spółkowanie czynione ustami, pokutę za to rozkładając na całe życie grzesznika. Z drugiej strony, czynienie tego kobiecie, miało też uwłaczającą wymowę w świecie opanowanym przez mężczyzn stojących u władzy i dążących do własnego zaspokojenia. Było to niczym poniżenie samego siebie, ale Alex nie mógł posiąść jej tu i teraz jak mąż niewiastę, poza tym nie mniej chciał dać jej przyjemność, ugasić to nienasycenie.
W księgach w klasztorze jedynie o tym czytał, nie wydawało się to trudne… najciężej było się na to zdecydować, a później…?
Nie było to coś nader skomplikowanego...

Rozchylił jej gładkie gorące uda i przesuwając ustami po łonie zanurkował pocałunkami prosto w rozgrzaną i pulsującą kobiecość. Nawet nie spodziewał się, że reakcja może być tak gwałtowna. W jednej chwili Aila chciała jakby uciec od niego, by po chwili zakryć twarz dłońmi i jęcząc słodko poddać się jego pieszczocie.
- Przestań... prze...stań... - szeptały usta, skryte między palcami, ale gdy słuchać ich tonu a nie znaczenia, skryba słyszał tylko “jeszcze... jeszcze”.
Nie przestał.
Dał jeszcze.

Więcej uwagi w tym momencie poświęcał jej ciału i to jego słuchał, a nie resztek pruderii i obyczajności przebiegających w jej rozdygotanych myślach. Dłońmi, ostrożnie, delikatnie rozchylił jej uda w dosyć bezwstydną pozę i dającą mu większy dostęp. Z czego zresztą zrobił użytek starając się zagłuszyć jej wstyd uderzeniami przyjemności wzbudzanymi przez język.
Kiedy na moment podniósł zaś wzrok, zobaczył Ailę taką, jakiej nigdy nie widział. I miał świadomość, że nie tylko on - świat nigdy jej takiej nie widział. Z dłońmi wczepionymi w źdźbła trawy, jakby bez tego miała się unieść i odlecieć już całkiem do nieznanych wcześniej krain rozkoszy. Dziewczyna pojękiwała cichutko, to jakby szlochając, to bezwstydnie dając upust żądzom, które budził w jej ciele mężczyzna. Po chwili nieśmiało sięgnęła jego głowy i pogładziła krótkie włosy.
- Zadręczysz mnie zaraz... zrób... zrób co zechcesz... - wyszeptała, dając mu pośrednie przyzwolenie na... coś więcej?
Tylko, że przecież nie mógł więcej…
Nawet gdyby pieprzył swój honor (od czego był bardzo blisko) po tym jak się zaklął nań iż nie zerwie tu jej wianka… pozostawały przecież jeszcze pokładziny. Nie mieli szans raczej od tego uciec, biorąc pod uwagę korzyści płynące ze ślubu. Świadkowie w łożnicy i oczekiwanie krwi na białej pościeli, której brak oznaczałby jej hańbę. Targana rozkoszą Aila nie myślała już o tym, Alex miał jeszcze w miarę trzeźwe myśli.

Już nie tak delikatnie wręcz rozłożył jej nogi szeroko mocnym ruchem dłoni. Bezwstydność tej pozy przesunęła się w wyuzdanie. Puścił jej gorące uda ciekaw trochę czy nie postara się powrócić nimi w resztkach skromności. Wpił się głębiej, mocniej, zachłannie liżąc szybko jej twardy pulsujący pąk, a wolnymi dłońmi mocno ucapił krągłe piersi. Na to chyba już całkiem straciła rozeznanie co dzieje się z nią i wokół niej. Nagle całe wychowanie, cała pruderia w którą ją otoczono, którą tłamszono jej wybuchowy charakter... to wszystko zniknęło, pozostawiając pełen życia żywioł, jakim była teraz złotowłosa.
Nie tylko nie złożyła już nóg, ale uniosła się na łokciach, by lepiej widzieć to, co Alexander czyni z jej ciałem. Zmrużyła oczy jak kocica, wylegująca się na słońcu i przygryzła dolną wargę. Kiedy mężczyzna spojrzał w jej oczy, uśmiechnęła się szelmowsko przez zasłonę targającej ją przyjemności.

Przez tę chwilę widział ją taką jaka była wewnątrz. Widział to co kryło się pod osobowością naznaczoną wychowaniem, ale jedynie skryte, czekające na to by się uwolnić z łańcuchów.
Przebłysk.
Alexander doprowadzając ją na tak głęboki skraj naciągnął te tłamszące ją okowy. Jeszcze nie zerwał ich… do tego czekała dziewczynę jeszcze długa droga i wiele podobnych momentów, zanim w końcu opadną. Powiedzieć, że przez drżące ciało przebija wielki temperament, byłoby niczym skłamać. Przez tę ulotną chwilę była uosobieniem namiętności, pożądania, bezwstydności i wyuzdania. Ten uśmiech na ustach jakby składających się do krzyku był tego uosobieniem, jak i coś w spojrzeniu lekko zamglonych oczu znamionujących iż jest na skraju.
Oraz to jak dzikimi, urywanymi ruchami zaczęła lekko kręcić biodrami i wypychać je aby wskazać, że chce szybciej, głębiej mocniej.
Lilith.

Aż zadrżał widząc na krótki moment co się w niej kryje.
Ścisnął mocniej piersi, zagrał językiem ostatni akord tej symfonii.

Czuł jak drży i nagle sztywnieje.
Rozchyliła nogi tak, że jej kolana prawie stykały się z ziemią.
Wypięła biodra.
Wijąc się zacisnęła dłonie na kępkach trawy.
Szeroko otwarte usta zapowiadały kolejny zdławiony krzyk, lub jęk. W jeden krótki moment orgazm wyparł z niej wszystko wypełniając ją całą splecionymi ze sobą: krańcową rozkoszą i bezbrzeżnym spełnieniem.
Jakiś czas temu, na polanie, Alex użył swego daru by podbić jej wyrzuty sumienia i doprowadzając dziewczynę do płaczu. Teraz… zechciał odpokutować, wynagrodzić jej to…
Pchnął wolą moc wampirzego daru w targaną orgazmem dziewczynę podbijając ten sztorm w dwójnasób, a może i jeszcze bardziej.

Jej jęk przeszedł w dziki krzyk.
Alexander poczuł jak drżące ciało opanowują wstrząsy i w końcu zobaczył... widok zarazem piękny i przerażający, gdy jej ciało wygięło się w łuk tak mocno, jakby zaraz samo miało się złamać. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, ukazując targające nią szaleństwo niemożliwej do opisania rozkoszy, po czym... padła zemdlona.


Został sam.
Przynajmniej poza aspektem ciała, bo tu towarzystwo miał…
Poza jaką Aila przyjęła po spełnieniu i odpływając w niebyt, sprawiała, że ciężko byłoby komukolwiek przegapić jej faktyczną obecność. Podniecony był do granic możliwości, co sprawiało aż fizyczny ból. Gładząc jej skórę popełnił grzech Onana zdając sobie sprawę, że jeżeli natychmiast nie da upustu pożądaniu to zaraz ją tu po prostu weźmie nie mając już żadnych szans na opanowanie żądzy.

Gdy uspokoił oddech wziął jej mokre szaty, jak i swój ubiór, po czym zawinął je w pelerynę robiąc z niej tobołek. Nieprzytomną szlachciankę wziął wraz z nim na ręce i zaniósł na polanę, gdzie w słońcu konie spokojnie skubały trawę.

Ułożył ją na kocu sam kładąc się obok i objął piękną dziewczynę składając sobie jej głowę na piersi.

Słońce miło grzało nagie ciała, potok szemrał.
Alexander gładząc jakby mimowolnie ciało Aili zamknął oczy.
Nawet się nie zorientował gdy zmorzył go sen.


Słońce było już niemal w swej najwyższej pozycji, gdy młoda szlachcianka obudziła się. Nim się poruszyła, zamrugała powiekami, strzepując z nich resztki snu. I wtedy też przypomniała sobie wydarzenia “ćwiczebnego” poranka. Zdenerwowana napięła mięśnie, a spoczywająca na jej biodrze męska dłoń odruchowo, przez sen pogładziła jej gładką skórę.
Aila obejrzała się. Za nią leżał uspany i najwyraźniej strudzony skryba. Nagi. Popatrzyła na siebie.
Też była naga.

Głośny krzyk trwogi, który wydobył się z jej gardła spłoszył pobliskie ptactwo oraz wybudził gwałtownie Alexandra, który odruchowo zacisnął dłoń na jej biodrze i przycisnął do siebie. Poderwawszy głowę czujnie omiótł półprzytomnym wzrokiem okolicę zatrzymując go na nagiej Aili patrzącej na niego szeroko otwatymi, błękitnymi oczyma.
- Obudziłaś się… - zauważył elokwentnie nie bardzo wiedząc co powiedzieć.
Odruchowo zasłoniła piersi rękami, jakby w ten sposób mogła wymazać z jego pamięci nie tylko ich kształt, ale też fakturę i smak.
- Co... co myśmy... czy myśmy? - przełknęła ślinę, rozglądając się nerwowo za czymś do ubrania, lecz zauważyła swój strój wystający jedynie skrawkami ze zwiniętej peleryny. Był najwidoczniej jeszcze mokry, bo nikt nie rozwiesił go do przeschnięcia.
- Żałujesz? - spytał cicho spoglądając na nią z jakąś obawą.
- Oczywiście! - prychnęła - I gdzie są moje rzeczy? Myślałam, że o nie zadbasz! Że zadbasz o mnie, a tymczasem... - umilkła, uświadamiając sobie, że to właśnie zrobił. Bardziej niźli jej się śniło.
Teraz zaś pod nawałą jej słów skryba jakby się skurczył. Na twarzy miał już nie niepewność, a żal, jakiś ból. To jej: “Oczywiście”.. bardzo zabolało.
- Zaraz rozwieszę twój strój - powiedział cicho. - Słońce mocno świeci, to nie potrwa długo. Przepraszam, powinienem pomyśleć o tym od razu gdy Cię tu przyniosłem. Wybacz. -

Przyglądała mu się chwilę nic nie mówiąc, po prostu patrzyła jak wiesza na gałęziach jej i swoje rzeczy. W końcu, gdy skończył, obracając się do niej przodem i mierząc tym strapionym spojrzeniem...
- To... to ja przepraszam - powiedziała jakoś tak nienaturalnie, jakby wypowiadała to słowa po raz pierwszy w życiu. - Nie ruszyłeś mojej cnoty... mimo wszystko. Jestem ci więc winna podziękowanie.
Zbliżył się i usiadł na kocu w dosyć niewygodnej pozycji, po starał się nie wystawiać na jej wzrok swojej męskości. Ubrać się w habit nie zamierzał, poczułaby się zapewne wiięcej niż marnie siedząc naga gdy on byłby ubrany. Jej okryć się leżącym nad potokiem habitem nie proponował, bo… było mu dobrze gdy tak mógł popatrzeć na jej nagość.
- Łatwo nie było - rzekł speszony. Alem i tak się złamał. - Psikusa Ci jeno chciałem zrobić udając, że wchodzę do Ciebie do wody. Ale w jednym momencie jakby mnie… ehm. - Umilkł. Czuł się niepewnie, ale jej przeprosiny oznaczały jedno. Nie miała mu za złe, bo czuła się odpowiedzialna za to co zrobili nie mniej niż on. Jakby chciała tego co się zdarzyło nie potrafiąc oprzeć się podnieceniu, tam pod wodospadem.

Aila sięgnęła po gąsior i pociągnęła z niego solidny łyk. Potem spojrzała na skrybę, marszcząc brwi, jakby sama o czymś ze sobą w duchu dyskutowała.
- To, co mi zrobiłeś... - zaczęła mówić cicho z wahaniem - to... nie myślałam, że tak można... i wciąż... wciąż jestem nietknięta, prawda? - spojrzała na niego pytająco, a kiedy potwierdził skinieniem głowy, zapytała - Ja... mogę ci się podobnie odwdzięczyć? Nauczysz...mnie?
- Dworujesz sobie ze mnie? - spojrzał na nią czujnie. - Chcesz… przyjemności ci to przecie nie sprawi - dodał zamotany.
Przyglądała mu się zarumieniona.
- Ja... tobie to przyjemności nie sprawiało? Bo ja wiem, że nie tak jak mi, ale myślałam... - chyba zrobiło jej się teraz przykro.

W geście śmiałości i jakby nie mając nic do stracenia, Alex zdecydował się zmienić nastrój tej nie wiadomo do czego prowadzącej rozmowy. Bał się, że przyjemne chwile umkną.
Odwrócił się i opadł zaraz głową na jej uda. Nogi miała ugięte i złożone na bok, co odsłaniało jeden pośladek, ale ukrywało coś co ukryć chciała bardziej będąc na powrót przesiąknięta nieśmiałością. Bez tej cholernej wyniosłej pozy.
Bał się trochę jej reakcji, ale…
- Ciężko mi opisać przyjemność jaką mi to sprawiło. Nie rzeknę jak wielką tylko by cię nie zawstydzić - powiedział patrząc w górę, z tej perspektywy na ramię osłaniające piersi i górującą nad nim twarz z której ciężko było mu coś jednoznacznie wyczytać.
Popatrzyła na niego z góry, nie odsuwając się, ani nie wykonując innych gestów. Jakby wciąż zesztywniała, zastanawiała się, co chce dalej z tą chwilą zrobić, którą ścieżką podążyć...
- Więc dlaczego uważasz, że... że mnie to przyjemności nie sprawi, jeśli i ja cię... no wiesz... - Zmieszała się, ale sięgnęła do głębszych pokładów odwagi, by mówić dalej: - Ja... nie potrafię, nigdy nie próbowałam... właściwie dopiero teraz mogę... - przełknęła ślinę - przyjrzeć się jak mężczyzna wygląda. Dlatego... wiem, że bez twojego kierowania, mogę jeno się zbłaźnić. Ale... Chcę się tego nauczyć... chcę... byś był ze mnie zadowolony, skoro mamy być małżeństwem.
- Jeżeli tego chcesz… to dobrze. Nie mogę cię tego nauczyć, bo ekhm… Mam nadzieję, że nie myślisz, żem kiedykolwiek to robił - uśmiechnął się wpatrzony w jej lico i szukając reakcji na tę z humorem rzuconą uwagę. - Mogę jeno mówić co dobrze, jak czuję… - Przez krótką chwilę wyobraził to sobie. Aila, szlachcianka, kasztelanka, klęcząca i biorąca go do ust, patrząca z nieśmiałością i nadzieją na pochwałę, że robi to tak jak powinna.
To było…



… Alexowi nie tyle zabrakło słów, co nawet abstrakcji myśli na określenie tego.
I ona wręcz się o to dopraszała…

Jak zwykle wszystko popsuła myśl zazdrości. Nie wiedział skąd nagle zaczął tak często nią reagować. Od którego momentu?
Zazdrość.
Elijah.
Czy chciała nauczyć się aby sprawiać tak przyjemność sire? Ta pierwsza wizja była chyba warta bolesnego spełnienia takiego scenariusza.
- Hm… - zaczął chcąc zmienić temat. - Chciałbym… ślub, jak najszybciej…
Przyjrzała mu się. Nie nalegała jednak, nie pytała - na to miała zbyt mało jeszcze śmiałości.
- Normalnie byśmy musieli poczekać z ogłoszeniem zaręczyn aż żałoba minie, ale... skoro to wola zmarłego, to ludzie sami oczekują, że jak najprędzej ją wykonamy. A i zamek musi mieć zarządcę. - Powiedziała, wiedziona jakimś odruchem, sięgając jego czoła i głaszcząc je delikatnie - Dziś wieczór więc wyprawmy zaręczyny. Co ty na to?
- Pojedziemy do miasta, do księdza. Zapowiedzi. Uczta zaręczynowa… - Na jej dotyk bezwiednie pogładził nagie kolano. - A ślub jutro?
Poczuł jak przeszył jej ciało dreszcz.
- Ju... jutro? A nie pomyślą, że my... żeśmy się... pospieszyli? No wiesz... i czy damy radę wszystko zorganizować w jeden dzień?
- Przecież będa mieli dowód iżesmy się pośpieszyć nie mogli… - Skryba zerknął na nią. - Normalnie dałoby się tego uniknąć, ale tu... - Alex jakby posmutniał. - By testamentu zapis mocy nabrał wedle jego wymogów, małżeństwo zawarte poświadczone być musi… pokładziny. Nie unikniemy…. Dowód twej niewinności i tego żeśmy nie łączyli się, będą mieć.
Otworzyła szeroko oczy.
- Ale... ale to tylko po fakcie sprawdzą, prawda? Nie będą chyba... na nas... patrzeć? - wydawała się coraz bardziej spanikowana.
- Czytałem, że szczególnie małżeńskie pary królów to w problemie miały. Tam szczególnie świadectwo być musiało, no i świadków wielu - pogładził ją uspokajająco po udzie - a co to byłaby dla takiej królowej za sromota, żeby potem patrząc na urzędników królewskich wspomniała jak ją nago widzieli i to w takiej sytuacji jak mąż w niej się uwija... - Skryba spojrzał na dziewczynę. - Kotary łoża zasunięte, albo pod pierzyną nagość w miłości skryć. Oto metoda. A i jak kto mi rzeknie, że tabun świadków jaki ma być, to usiekę. - Na jego twarz wypełzło zdecydowanie. - Z zamku można Marię i Teodora wybrać. I nie więcej jak jedna szanowana z miasta osoba. Inaczej łby będę tłukł, a i oni nago cię nie ujrzą gdy kotary zasuniemy.

Wydawało się, że nieco ją uspokoił, lecz to był jeno ten jej szlachecki dryg, wyuczona oziębłość. Teraz, gdy poznał ją lepiej, prawdziwe emocje na jej obliczu widział, zauważył, że w oczach wciąż czai się strach. Nic jednak nie rzekła, tylko skinęła głową.
- Powinnam się przebrać nim... nim z księdzem przyjdzie nam rozmawiać. A i ty musisz jakoś ogłosić, że duchowny stan porzucasz.
- Tak uczynimy. Przebierzemy się w zamku i do miasta. Ty ze służbą się jeszcze rozmów. Zapytaj, czy na jutro wieczór zdążą przygotować - Skryba uśmiechnął się. - Jak nie, to ogłosimy ślub na poniedziałek, albo wtorek. Gdybym ja pytał, to zastraszeni by przytakiwali, a potem okazałoby się, że kłamali i ślub wyjdzie marnie.
- No i wiesz... chyba warto byśmy trochę o szczegóły zadbali. Stroje, dekoracje... jakichś muzyków zacnych...
Umilkła.
No tak, wzmianka o muzykach nie była akurat najwłaściwsza w ich relacji z sirem i jego oficjalną profesją na zamku. Pytanie brzmiało też, czy wampir nie zechce im jakoś przeszkodzić lub moment wykorzystać, by... upodlić jeszcze bardziej Alexandra oraz oddanie Aili sobie zagwarantować.
Dziewczyna dyskretnie acz zdecydowanie odsunęła się i wstała, nie bacząc teraz na swoją nagość.
- Spieszno nam. Mogę w mokrych ubraniach jechać. - stwierdziła.

On z początku się nie ruszał. Wcześniej w tym samym miejscu gorzko mówiła o ślubie z rozsądku, pustym. Teraz zaś…
- Chcesz pięknego ślubu… nie jeno ceremonii - cicho odezwał się wstając. Położył jej dłoń na ramieniu. - Myśl zatem o wszystkim co chcesz, zaplanuj najpiękniej jak sobie wymarzysz. Ocenimy ile czasu na przygotowanie tego trzeba i pod to datę ogłosimy. Nie wcześniej.

Popatrzyła na jego dłoń, potem na jego twarz. Z jej oczu bił jakiś blask, jakaś... iskra radości? Tak jakby po raz pierwszy poczuła chęci, by za mąż wyjść.
- Dość mam zamartwiania. Ty dziś... pokazałeś mi, że wciąż wiele od nas zależy. Że... mogę ci zaufać i jednocześnie nie cierpieć. Chcę więc dalej tą drogą podążać. - Spojrzała na niego dumnie. - Myliłam się co do Ciebie Alexandrze. Przyznaję. Jesteś... jesteś właściwym kandydatem na męża. I ja... postaram się być właściwą żoną, postaram się sprawić, że... nie będziesz innych potrzebował, a i moje talenty docenisz. Daj mi trzy dni. Mówiłam, ci że akurat bale umiem wyprawiać. Trzy dni mi starczą. Będzie pięknie i będzie uroczyście. Tak jak winno to wyglądać - rzekła z mocą.
- Ubieraj się panno - skryba z humorem udał srogą minę, ale nieporadnie - bo jeszcze chwila - przejechał wzrokiem po pięknym młodym ciele - a wyjdzie problem na tych pokładzinach… Bo nie zdzierżę. - Podszedł do habitu podnosząc go. - A… jako mąż jakąś władzę nad małżonką mieć będę. To ci zapowiadam, że jedno zarządzę. - Otrzepał habit z trawy. - Że tu będziem często bywać.
Przez moment ujrzał jeszcze dzikość w jej oczach, ale po chwili zrozumiała, że żartem to jeno mówi i nawet się uśmiechnęła. Podeszła do swoich ubrań i zaczęła je wkładać. Nie wiedział Alex tylko czy to przypadek, czy już odezwała się w niej kobieca psotliwość, że podczas tego przyodziewku tyłem do niego stanęła i raz za razem krągłe pośladki wypinała.

- Et ne me inducas in tentationem - mruknął do siebie.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 05-09-2017 o 13:39.
Leoncoeur jest offline