Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2017, 19:20   #34
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Obudził się w porze śniadania, czując ból ciała i jak kiszki mu marsza grają po tym co w nocy mu się przytrafiło po opuszczeniu swej komnaty. Przez uchylone okno do jego nozdrzy docierał smakowity zapach świeżo upieczonego chleba, co było dziwne, bo przecież kuchnia była z drugiej strony zamku niż jego komnata. Wystarczyło jednak otworzyć oczy, by wyjaśnić tę zagadkę. Ot, spał nie gdzie indziej, a w łożu Aili.

Przypominiał sobie jak ulotne wspomnienie delikatną dłoń która nakazała mu wstać i wierzchnią szatę z niego ściągnęła. Wspomniał jak drobne paluszki błądziły po jego ciele, pozbawiając go spodni i butów, a potem znów pociągnęły za ramię. Tym razem do łóżka, gdzie wreszcie mógł zasnąć.
Bardziej realne wspomnienia napłynęły do niego odkrywając przed nim jak tu się w ogóle znalazł. Właściwie sam nie wiedział jak trafił pod drzwi komnaty Aili, wracając do własnej. Dopiero, gdy je pchnął uświadomił sobie, że to nie jego sypialnia, a w łożu śpi smacznie blondwłose dziewcze, ledwie kilka kroków od niego.
Stał i patrzył na nią długo uśmiechając się do siebie, bo sire dał mu nadzieję.
Nie chciał wracać do komnaty, gdzie spała Giselle i Teodor, dziś nie musiał martwić się o jej bezpieczeństwo, gdy naraził ją na los straszny mówiąc nieopatrznie iż bierze ją pod opiekę, na Kocich Łbach. Na zamku w którym mieszkał byt chcący go upokarzać.
Gdy go zmogło zapragnął położyć się obok niej, ale…
Wydawało mu się, że będzie o to wściekła, więc usiadł pod ścianą i oparł o nią głowę niedługo później przysypiając.

Rozejrzał się po komnacie.
Był w niej sam.
Sam pośród rzeczy swej... narzeczonej. Na stoliku leżała jakaś robótka ręczna, w wazonie ustawione były świeże kwiaty. Na jednej ze skrzyni leżało kilka płatów różnych, białych materiałów. Czyżby... próbki na suknię ślubną? Chyba nie mogło być inaczej…
Wspomniał jak się ucieszyła, gdy rzekł, że ślub jak najszybciej, ale za tyle czasu aby zdążyć zorganizować ślub jaki sobie wymarzyla. Uśmiechnął się do siebie, lecz zaraz myśli pobiegły gdzie indziej.
W mniej miłe rejony.

Wydarzenia z nocy, pomiedzy wyjściem z własnej komnaty, a trafieniem tutaj do przyjemnych nie należały…




Postępująca szarość zwiastowała niedługo nadejście poranka nad Kocimi Łbami. Alexander szedł opustoszałym jeszcze korytarzem zamku, powłócząc nogami. Tej nocy Elijah nie umyślił sobie go łamać, lecz próbować jego sił w starciu z Pieterzoonem. Kazał więc im w zapasach się mierzyć i sprawnościami wykazywać jakby byli wyrostkami. Ku swej satysfakcji Alex musiał przyznać, że mimo przerwy, którą miał od wojaczki, gdy mu sire kazał mnisie szaty przywdziać, w większości wyzwań to on był górą. O ile bowiem Pieterzoon miał przewagę, gdy chodziło o zwykłą, brutalną siłę, o tyle szybkością, zwinnością i umiejętnością zaplanowania sobie manewrów Alex raz po raz bił go na łeb. Niemniej trening ten był męczący, a na sam koniec, gdy skłaniając się na nogach podszedł do sire, mając nadzieję, iż to koniec, ten zmyślił postawić go przed dwoma wyborami.

Pierwszy dotyczył Giselle. Elijah postanowił chyba sprawdzić na ile wierzyć można obietnicom ghula, bo dał mu wybór - jeśli następnej nocy przyprowadzi Giselle do pobliskiego zagajnika, gdzie czekać będzie na nią Pieterzoon, który ponoć bardzo do dziewki wzdycha, Alexander znów będzie mógł nosić broń na zamku i używać jej, gdy tylko najdzie go ochota.

Drugi dylemat, jak łatwo się domyśleć miał być dlań jeszcze bardziej drażniący. Dotyczył wszak Aili. Elijah nie przebierając w słowach nakreślił mężczyźnie przedmiot targu. Jako, że w pełni świadom jest tego, iż może od dziewczyny zażądać, by się z nim pokładała przed ślubem jeszcze i Alexa tym samym upokorzyć, postanowił jemu samemu dać o tym zadecydować. Jeżeli mężczyzna do nocy poprzedzającej ich ślub złapie i przywiedzie do zamku wilka - basiora jeszcze większego i groźniejszego niż stary “Pchlarz”, wampir pozwoli mu się cieszyć pierwszeństwem. Jeśli zaś nie da rady... będzie musiał nie tylko zadowolić się drugą pozycją w kolejce, ale także znieść porównania, jakie najpewniej Aila poczyni w swej głowie między nim a nieumarłym kochankiem.

Alex padł wtedy na kolana przed swym panem i zduszonym głosem pragnął dowiedzieć się czy jest na tym świecie coś, co mógłby uczynić, aby sire obiecał nie tyle przed ślubem, co nigdy nie tknąć Aili i nie upokarzać jej wstydem. oraz pozbyć się Pieterzoona, któren choć w mocy wampira, to snując się po zamkowych podziemiach zagrożeniem był dla domowników Kocich Łbów. Nowy zarządca ze spuszczoną głową obiecał nawet wyzbyć się swej nienawiści. A zatem i części pamięci o matce.

I dostał odpowiedź, choć jak zwykle -nie taką jakiej chciał, lub się spodziewał.

Nie powiem ci nie, bo nawet ja, który życie wieczne prowadzę i prowadzić będę mam swoje pragnienia, a co za tym idzie, cenę, którą można zapłacić, bym... przychylniej spojrzał na to czy owo. Dlatego, jakom rzekł: nie powiem nie. Jednak to ty zaproponuj mi ofertę, bym chciał zapłacić za nią twoją cenę.




Jak zwykle spotkania z wampirem pamiętał mgliście, ale to co sire mu rzekł tej nocy na koniec… Ta wzbudzona nadzieja…
Każde słowo nieumarłego wryło mężczyźnie niby kto ciężkim gotykiem rył mu je w mózgu.

Dylematy, które mu na początku dał sire były niczym. Wampir musiał wiedzieć, że sługa zechce ochronić obie dziewczeta, nawet jeżeli do kruczowłosej nie czuł nic poza litością. Wampir musiał wiedzieć, że po kilku latach tortury dalszy zakaz tykania broni będzie niczym wobec strasznego losu ciemnowwłosej dziewczyny, której oczy wczorajszego wieczora patrzyły na niego z taką ufnością i strachem.
Wampir musiał wiedzieć, że Alexander zaryzykuje życie i choć spróbuje złowić wielkiego wilka. Nawet nie szło o to by byc “pierwszym” Aili, ale o to, jakby się czuła patrząc mu w oczy i wspominając z jaką ochotą oddała się nieumarłemu. Nic już nie byłoby takie samo, ona nie była by już nigdy tą samą…

Dylematów tak naprawde tu nie było. było podtrzymanie kary i polecenie przyprowadzenia mu nowej zabawki.
Nic więcej.

To sam Alexander podłożył się dając mu możliwość dylematu większego. Czy dążyć z nienawiścią do zniszczenia sire, jak planował, czy… dać mu coś aby żyć z Ailą może nawet wieczność gdy ich pan da im nieśmiertelność karmiąc własną krwią pozostawiając ją w spokoju?
Westchnął wstając.
Najpierw i tak trzeba było załatwić sprawę wilka.

Ubrał się pospiesznie i wyszedł z komnaty na poszukiwanie narzeczonej, omal zderzając się z nią w drzwiach. Aila właśnie niosła do komnaty koszyk świeżego pieczywa z kilkoma warzywami i kiełbasą, co ją dopiero skręcali zeszłej środy po uboju.
- Och! - Wystraszyła się.
- Apetyczne śniadanie - rzekł, ale patrzył na nią, nie na to co niosła. Skoro położyła go spać ze sobą, to nie bał się jej złości za najście nocą. Popatrzyła na niego, nieco speszona. Ubrana była w błekitną suknię, która jeszcze podkreślała kolor jej oczu. Złociste włosy postanowiła zaś zostawić luzem, lub też spiesząc się ze śniadaniem nie miała czasu ich jeszcze upiąć.
Usunął się by ją wpuścić.
- Jak się czujesz? - zapytała, wchodząc i rozstawiając zastawę oraz nalewając do kielichów wina z wodą.
- Dobrze. - Czuł się tragicznie po zapasach z Pieterzoonem. - Wiesz, bałem się, że będziesz wściekła jak się obudzisz i za… - Wskazał ruchem głowy miejsce gdzie usnął.
Pokręciła głową.
- On cię wezwał, prawda?
- Tak… Ailo, musimy porozmawiać. - Wziął ją za ręce i pociągnął w stronę łoża.
Posadził ją i przyklęknąwszy wciąż trzymając za ręce zaczął mówić…:
- W nocy, w komnacie czekała na mnie Giselle, wiesz czego mogła chcieć. I wtedy zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem zrobić w życiu...
Wyrwała mu swoje dłonie, patrząc na niego z wściekłością.
- Jeśli myślisz, że twoje przyznanie się do zdrady usprawiedliwia ją...
- Ailo! - Spojrzał na nią z pretensją, że mogła sobie pomyśleć choćby o… - Nic nie zaszło, nie o to chodzi co myślisz - kontynuował. - Rzekłem jej, że Ciebie za żonę pojmuję i nie będzie nic między mna, a nią. Głupiego zrobiłem co innego, rzekłem jej, że nie musi mnie uwodzić, nie musi próbować mnie kusić ciałem, że dam jej tu schronienie i zapewnię bezpieczeństwo bez tego, bom ci ślubował wierność. Aby nie musiała mi do łoża wskakiwać, bo przecie właśnie o bezpieczeństwo głównie jej chodziło, które chciała sobie zapewnić we mnie, jako kochanku. Tom zrobił głupiego! W Kocich Łbach to rzekłem, rozumiesz? Że pod opiekę ją biorę i od złego uchronię. Gdzie czyjejś uwadze nic nie uchodzi, obiecałem jej to, gdy sire łasy na me udręki i ma Pieterzoona.
Przyglądała mu się bez słowa. Choć wściekłość z niej wyparowała już, pozostała pewna zachowawczość. Ręce też trzymała przy sobie.
- Czego... oczekujesz ode mnie? Lub inaczej... w czym mogłabym ci tu pomóc?
- W niczym… powiedziałem, że może zostać u mnie na noc, alem Teodora ściągnął aby podejrzeń nie było żem z nią igrał. Legli w łożu razem, jam ...stróżował, bałem się, że sire przyśle po nią tego bydlaka, aby mnie pognębić złamaniem słowa. Wtedy przyszły koty… wezwał mnie.

Alexander opowiadał jej wszystko niczego nie ukrywając poza prośbą jaką wyraził i odpowiedzią na nią wampira. Był szczery, poza tym nie pominął nic.

- Muszę, rozumiesz? - spytał gdy skończył. Swoją dłonią poszukiwał jej dłoni. - Choćby spróbować znaleźć mu wilka na miejsce “Białego” - Nie nazwał wilka zwyczajowym mianem “Pchlarza” - jego nową zabawkę. Jeszcze dziś mi w drogę. Wrócę.
Teraz to ona chwyciła jego dłoń.
- Nie wiem po co on naszemu panu, nie wiem po co te... wybory, ale skoro Elijah określił, co jest ich przedmiotem, ty wiesz również co nieokreślone zostało - rzekła enigmatycznie, a nie widząc zrozumienia u niego, zapytała. - Czy on mówił, że musisz iść sam?
- Ailo… nawet nie myśl że… - straszne podejrzenie przyszło mu do głowy.
- Że co? - Spojrzała na niego zdziwiona, po czym wypaliła. - Jesteś teraz panem na zamku, masz służbę. Przecież możesz wziąć ze sobą pachołków!
Odetchnął z ulgą.
- Nom tak myślał, że wezmę.
Ona również odetchnęła.
- Ciągle mówiłeś o sobie tylko. Czasem jak się zasierdzisz, to wszystko tylko sam, sam i sam. Budzi to podziw, ale jako przyszła twoja małżonka stwierdzam, że czasem jak osioł z tym jesteś. - Pokazała mu język.
- Cokolwiek rzekniesz przyszła małżonko, spijać z ust mądrość twą i prawdę mi jeno zostaje - W oczach błyszczały mu ogniki żartobliwej kpiny, ale twarz mu pojaśniała. Szlachcianka prychnęła na to z rozbawieniem, lecz po chwili spoważniała.
- Dobrze czynisz z Giselle. Choć czasem mocno mnie ona irytuje, nie zasłużyła ani na ten los, który ją spotkał. Ani na ten, który Pieterzoon może jej szykować. Choć... szkoda mi w tym ciebie, boś do miecza urodzony. - Pogładziła go wierzchem dłoni po policzku. - No i szkoda mi zwierzęcia. Ono nic nie zrobiło, a cierpieć będzie przez... przez... - Skryła twarz w dłoniach.
- Jak Biały, któren powodem śmierci Andrusa i żalu Torina. Giselle to dobra dziewczyna. Trochę się jeno boję, że może chcieć nas różnić . Wszak od służby słyszała co między nami. Ból jaki przeszła każe jej szukać oparcia… Nawet tego się uczepiła, że słyszała jakoby szlachcianki akceptowały kochanki mężów. Okaż jej serce Ailo, to...
Aila machnęła ręką, przerywając mu wypowiedź.
- Jeśli zwykła dziewka byłaby w stanie nas poróżnić, jak niby mamy walczyć z wolą sire’a? Rozumiem to. Postaram się... nie być drobiazgowa - rzekła.
Zdębiał.
Po prostu nagle zgłupiał.
“Jak mamy walczyć z wolą sire’a”
“My”

Spojrzał na nią i wziął jej dłoń, po czym wpił się w nią ustami.
- Dzień w którym u przybyłaś… być może najszczęśliwszym… - Powstał. - Idę rzec Bernardowi by pachołków wybrał. Dwa dni mam, nie chcę czasu marnować.
Uśmiechnęła się lekko speszona, najwyraźniej samej nie wyłapując tego, czym wzbudziła jego radość.
- Dobrze. Tylko na wesele wróć, bo jak piękną ceremonię zaplanuję, to choćbym i za Teodora musiała wyjść, to ona się odbędzie! - Zagroziła mu, wciąż się śmiejąc.
- Bywaj - też się uśmiechnął wychodząc.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 05-09-2017 o 19:25.
Leoncoeur jest offline