Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2017, 19:45   #117
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Im dalej od środka okręgu tym wzory stawały się coraz bardziej drobne i bardziej misterne. Tak przynajmniej wnioskowała Shira po odgłosach jakie wydawała wędrująca wokół niej kreda. Kolejne pociągnięcia stały się krótkie i szybkie, jakby tworzyły jakiś napis wokół jej ciała. Dziewczyna starała się nie myśleć ani o tych dźwiękach, ani o rysunku, ani o tym co działo się za "oknem". Z całych sił próbowała zachować czysty umysł i skupić na obrazie wtulonej w nią siostry.

W końcu krąg był gotowy. Magg, nie otwierając oczu, odezwał się.

- Wszystko gotowe. Za chwilę, zgodnie z twoją wolą, rozpocznie się pradawny rytuał. Od tej chwili nic już nie mów i postaraj się nie poruszać. W twojej ojczystej ziemi jest teraz noc. Catalina śpi mocnym snem. Gdy obudzisz się w jej ciele będziesz się znajdować w tej samej pozycji co teraz. Przebudzenie może nie być zbyt przyjemne. Będziesz czuła się nieswojo, być może nawet przez kilka chwil będziesz sparaliżowana. Później jednak przyzwyczaisz się do nowego kształtu i wszystko wróci do normy. Bądź cierpliwa. I postaraj się zachować zimną krew, dla dobra swojej siostry. A teraz... żegnaj, Shiro zza morza.

Magg uniósł ręce na boki tak, jakby próbował powstrzymać dwie niewidzialne ściany napierające na niego z dwóch stron, by go zmiażdżyć. Wziął głęboki oddech. Jeden, drugi i trzeci.

- Kaaaaashhh Tarrhhaaaaaaaa...

Głos czarodzieja był teraz zupełnie inny. Cichy, charczący, dziwny. Jak zawodzenie wiatru w pniach starych drzew, w którym tylko nadmiernie rozbudzona wyobraźnia każe się doszukiwać ludzkich słów.

- Kaaaaashhh Tarrhhaaaaaaaa...

W komnacie zrobiło się o dobrych kilkanaście stopni zimniej. Na skórze dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Jej włosami targnął lekki powiew. Kurz uniósł się z podłogi jakby delikatny wiatr zataczał koło wokół niej.

- Kaaaaashhh Tarrhhaaaaaaaa...

Obraz w magicznym oknie pociemniał. Teraz przeprowadzał ciemne, burzowe chmury przez które prawie wcale nie przedostawało się światło. Pomieszczenie skrył półmrok. Ponadto Shira miała wrażenie, że cała sala powiększa się nieznacznie, ściany oddalają się. Głos Magga również zdaje się być bardziej odległy.

- Kaaaaaaashhhh Tarrhhaaaaaaaaaaaaaaaa...



Magiczny krąg zapłonął biało-niebieskim światłem wypełniając pracownię nieziemską poświatą. Kobieta poczuła, że unosi się w powietrzu. Ani jej nogi, ani ręce nie dotykały już podłogi. Włosy opadały swobodnie w dół smagane chłodnym wiatrem.

- Kaaaaaaaaashhhhhh Ttarrhhhaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

Światło było zimne i w jakiś sposób przenikało jej ciało. Raz za razem kolejne fale zimna wnikały w jej plecy, przechodziły przez wszystkie tkanki i wychodziły górą zmierzając ku oddalającemu się sufitowi. Widziała je, choć miała zamknięte oczy. Jak to możliwe? Jakby światło przybrało postać maleńkich, rozżarzonych drobinek piasku, które przechodzą przez jej skórę i znikają, gdzieś wysoko, w wysoko. Wyżej niż do tej pory znajdowało się sklepienie. Wyżej niż sięgała najwyższa z widzianych przez nią wież cesarskiego pałacu. Wyżej, niż potrafiłaby sobie wyobrazić.

- Kaaaaaaaaashhhhhh Ttarrhhhaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!

Świecące cząstki przechodziły przez nią coraz szybciej i szybciej. Nie czuła już zimna, ani wiatru. Ani swoich opadających włosów. Niczego nie czuła. Nie zamierzała się poruszać by nie zepsuć całego rytuału, a jednocześnie wiedziała podświadomie, że już na to za późno. Już nie mogłaby się ruszyć, nawet gdyby chciała. Jej ręce i nogi już jej nie posłuchają. Już ich nie ma. Już nie należą do niej.

- Kaaaaaaaaashhhhhh Ttarrhhhaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!

Strach. Powinna się bać. Powinna być przerażona. Światłem i ciemnością. Utratą kontroli nad własnym ciałem. A jednak nic takiego nie miało miejsca. Pomyślała, że strach jest czymś, co powinna teraz odczuwać. Ale co to był ten strach? Nie wiedziała. W jej umyśle zapanowała pustka, wypełniona tylko jednym obrazem, a potem jednym słowem.

- KAAAAAAAAAAAAAAAASSSHHHHHHH TTTAAARRRRHHHHHHAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!

"Catalina..." - zdążyła jeszcze pomyśleć i... przestała istnieć.

*****

Obudziła się w wielkim łożu z baldachimem. Była sama. W powietrzu unosił się zapach jaśminu. Czuła się zdezorientowana. Nie była pewna gdzie jest, ani kim jest. Jej ciało było odrętwiałe i zdawało się zimne. Jakby była marmurowym posągiem, w którym z jakiegoś powodu zaklęto ludzką duszę. Później zalała ją fala dziwnych doznań. Trzęsła się z zimna, by za chwilę czuć gorąco na całym ciele. Była skrępowana, jakby ubrano ją w za ciasny gorset i dodatkowo obwiązano całe ciało łańcuchem. W chwilę potem zaś czuła się swobodnie, jakby unosiła się w basenie pełnym letniej wody. Była taka czysta... to znów czuła się zbrukana jakby jej skóry dotykało jednocześnie tysiąc par rąk. Wszystkie te wrażenia przeplatały się raz za razem, z wolna słabnąc. Im były słabsze tym bardziej Shira odzyskiwała kontrolę nad swoimi członkami.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline